Ze standardem Blu-ray pierwszy raz zetknąłem się przy okazji konsoli Sony PlayStation 3. W tym samym czasie (2006) na rynek zawitał następca DVD, który początkowo na pojedynczym nośniku pozwalał zapisać 25 GB danych (dla porównania w standardowym DVD było to 4,7 GB). Nadal jednak mieliśmy do czynienia z rozdzielczością Full HD, ale w 2016 roku doczekaliśmy się rozszerzenia standardu w postaci Ultra HD Blu-ray, a więc słynnego 4K. Ostatnie lata to jednak kolejne sygnały z rynku o spadającej sprzedaży i stopniowym wycofywaniu fizycznych nośników DVD i Blu-ray z niektórych sieci sklepów.
Nie powinno zatem dziwić, że najwięksi producenci odtwarzaczy Blu-ray zareagowali na zmiany. Pierwszym z dużych był Samsung, który już w 2019 roku wycofał się z produkcji urządzeń do odtwarzania płyt z użyciem niebieskiego lasera. Teraz na podobny krok zdecydował się LG, w którego katalogu nie było nowego sprzętu tego typu od 2018 roku. Koreańczycy zawieszają więc dalszą produkcję odtwarzaczy Blu-ray i UHD Blu-ray, ale zostawiają sobie możliwość powrotu do tematu, gdyby zapotrzebowanie rynku na tego typu akcesorium się pojawiło. No i w tym ostatnim zdaniu jest jednak coś pokrzepiającego.
Nie skazywałbym standardu Blu-ray, szczególnie w wariancie UHD na ostateczne wymarcie. Niewiele serwisów streamingowych może się nadal pochwalić podobną jakością czy przepływnością obrazu, a z drugiej strony nie każdemu chce się za takie usługi co miesiąc więcej płacić. Przykład? Dysk Blu-ray UHD może przesyłać dane z prędkością 128 Mb/s, a streaming 4K w serwisach takich jak Netflix i Disney Plus zazwyczaj osiąga maksymalnie 16-25 Mb/s. Standard jest również nadzieją dla starszych produkcji, które mają szansę zyskać blask przez remastering do wersji UHD.
Czytaj też: [Aktualizacja] Netflix pękł ciastko. Wyciekły dane polskich uczestników Squid Game Arena
Blu-ray wydaje mi się daleki od śmierci, a za sprawą kinomanów będzie jeszcze długo w obiegu. Wydaje mi się, że część konsumentów przechodzi proces dojrzewania i wraz ze wzrostem dostępności do wysokiej klasy telewizorów chcą z nich wycisnąć jak najwięcej. Na razie streaming nie jest w stanie dostarczyć choćby porównywalnej jakości wrażeń. Wracam również do kwestii własności, które szczególnie w obecnych abonamentowych czasach wydaje mi się coraz bardziej kluczowe. Owszem, rynek będzie się zmieniać, ale niebieski laser pozostanie na nim jeszcze długo.