Rzadko kiedy zdarza się, by wielomilionowe pozwy wobec gigantów technologicznych inicjowały polskie firmy. Na początku roku Agora połączyła siły z 33 innymi wydawcami europejskich serwisów, by wyegzekwować ponad 40 milionów euro z tytułu nieuczciwej konkurencji na rynku reklamy. To jednak groszowe sprawy przy tym, o jaką kwotę wnioskuje grupa Allegro, posiadająca w swoim portfolio Ceneo.
Kiedyś o Ceneo można było powiedzieć, że to jedynie porównywarka cen. Dziś to tak naprawdę platforma e-commerce z naciskiem na porównywanie cen, ale i pośrednictwem zakupowym. Produkty z wybranych sklepów można zakupić bezpośrednio na stronie bez konieczności odwiedzania sklepów i zakładania tam kont. Poza wygodą, klientów kusi się specjalnymi kodami rabatowymi. Na podobny model zdecydowała się firma InPost.
Czytaj też: Allegro ma już 25 lat, a historia właśnie zatacza koło. O polskim serwisie aukcyjnym pisaliśmy jako pierwsi
To przekłada się na przychody, które w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku wyniosły 155,5 miliona złotych – o 8,4 miliona więcej niż w 2023. Przedstawiciele grupy Allegro najwyraźniej widzą w Ceneo większy potencjał, który według ich pozwu ma torpedować Google.
Ceneo.pl kontra Alphabet. Stawką wieloletnie zyski firmy
Podmiotami, które pozywa Ceneo są Alphabet, Google Ireland oraz Google LLC. Oficjalny powód z komunikatu do inwestorów brzmi następująco:
Ceneo domaga się odszkodowania za straty, które jego zdaniem poniosło w wyniku antykonkurencyjnych praktyk Google polegających na preferowaniu własnej usługi porównywania cen w wynikach wyszukiwania Google, co zdaniem Ceneo zaszkodziło jego działalności.
Odszkodowanie, jakiego domaga się Ceneo, wynosi dokładnie 2,331 miliarda złotych. Jak przeczytamy w komunikacie, roszczenie względem takiej kwoty opiera się na ekspertyzie niezależnego podmiotu zajmującego się analizami ekonomicznymi dotyczącymi spraw antymonopolowych. W skład tej kwoty wchodzą straty poniesione przez Ceneo wycenione na około 1,716 miliarda złotych oraz odsetki liczone od 2013 roku do 29 listopada 2024 roku, wynoszące 615 milionów złotych.
Nie spodziewajmy się szybkiego rozwiązania tej sprawy, skoro nie spodziewają się go włodarze Allegro.eu. Biorąc pod uwagę możliwość apelacji od wyroku oraz wydolność działania polskich sądów, warto uzbroić się w cierpliwość.
To nie pierwszy raz, gdy Google obrywa przez promowanie swojej porównywarki
Skąd w ogóle w Ceneo taka pewność, by skierować do sądu sprawę przeciwko potentatowi wyszukiwania? Motywacji, oprócz tej finansowej, należy szukać w wykładni prawa, a konkretnie w prawomocnym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 10 września 2024 roku. To właśnie wtedy, po ponad 7 latach, zakończyła się sprawa związana z decyzją Komisji Europejskiej.
To właśnie w 2017 roku Komisja Europejska nałożyła na Google karę w ostatecznej wysokości 2,42 miliarda euro. Powód był ten sam – nadużywanie pozycji dominującej poprzez bezprawne faworyzowanie własnej porównywarki cenowej. Sama spółka wiedziała, że jej poprzednie rozwiązania, jak Froogle, nie miały dobrej pozycji na rynku, a w dokumencie wewnętrznym z 2006 roku stwierdzono, że “Froogle zwyczajnie nie działa”. Zaczęto więc pokazywać ceny produktów w górnej części wyszukiwania, a także obniżać pozycje alternatywnych porównywarek cen.
Czytaj też: AliExpress kontra Allegro – nadchodzi wielka wojna o klienta
Ceneo istniało o wiele wcześniej, więc dlaczego odsetki mają być naliczane od 2013 roku? Data pokrywa się z wdrożeniem narzędzia Google Shopping na terenie Polski. Choć nie znajdziemy w nim takich narzędzi jak wykres cen przez ostatnie miesiące, tak bardzo mocno przypomina to, co oferowało Ceneo, a znajduje się ponad nim po wpisaniu jakiejkolwiek nazwy produktu dzięki sponsorowanym ofertom i osobnej sekcji po prawej stronie wyszukiwania.