Czy Izerę zabiły polityczne ambicje?
Jeśli można byłoby wskazać jeden powód, dla którego Izera odchodzi w niepamięć, wahałbym się między dwoma odpowiedziami – polityka lub państwowa spółka.
Od strony politycznej projekt zabiły ambicje. Szumne zapowiedzi poprzedniego rządu, który każdy swój kolejny pomysł zawsze ogłaszał z pompą, jakby chciał niczym szarżująca husaria podbić pół świata. Milion aut elektrycznych, polska potęga, a to wszystko w otoczce ikonicznego chcemy, aby…
Pomimo tego, że Izera nierozłącznie kojarzyła się z polityką Rozbitej Prawicy, była wbrew pozorom dobrze prowadzonym projektem. Przypomnijmy tutaj owiany sławą raport NIK-u, który wyraźnie pokazał, że to nie jest typowa państwowa spółka obsadzona znajomymi i rodziną polityków władzy, a w dodatku nie są tam marnowane żadne pieniądze. Rzadkość, prawda? Ale to jednocześnie fakt, że ElectroMobility Poland była spółką państwową, jest jednym z przyczyn jej porażki. Decyzje uzależnione od polityków spowodowały, że ten projekt był skazany na porażkę. Przypomnijmy, że ziemia przeznaczona pod budowę fabryki była przekazywana z innej państwowej spółki przez TRZY LATA. W międzyczasie spółka EMP rozwijała już sieć sprzedaży, budowała łańcuchy dostaw, stworzyła dwa prototypy aut, ale opóźnienia spowodowane decyzjami politycznymi były zbyt duże.
Teraz, jak informuje Interia, projekt Izera to już przeszłość. Tylko co w zamian?
Czytaj też: Co dalej z Izerą? Projekt idzie do przodu i cierpi… z powodów politycznych
Klaster elektromobilności – czyli co konkretnie?
Ministerstwo Aktywów Państwowych, pytane przez Interię, wskazuje co ma pojawić się w miejsce Izery. Co kryje się za mądrze brzmiącym i niewiele mówiącym klastrem elektromobilności?
Plany zakładają rozwijanie elektromobilności w Polsce. Rychło w czas. Konkretnie rozwijany ma być ekosystem, ma powstać centrum badawczo-rozwojowe oraz produkcja samochodów elektrycznych i rozwój marek aut elektrycznych na rynku europejskim. Czyli mówiąc inaczej – w Polsce mają być produkowane auta elektryczne, ale nie polskie, a prawdopodobnie chińskie. Zamiast tworzyć coś własnego, staniemy się podwykonawcami budującymi samochody.
Czytaj też: Test BMW M135 xDrive – świetne auto, a fani marki niezadowoleni
Czy to porażka? Z jednej strony można powiedzieć, że lepiej iść w tę stronę i próbować cokolwiek uratować z podwalin Izery, niż całkowicie zaorać pracę wykonaną przez ostatnie lata. Z drugiej tak, zaprzepaściliśmy szansę, na stworzenie polskiej marki, która miała szansę zaistnieć na rynku. Szczególnie jeśli prawdą okazałyby się zapowiedzi przedstawicieli EMP o tym, że Izera byłaby tańsza od konkurencji o 15-20%. Drugiej takiej szansy możemy już nie mieć. Kto jest temu winny? Moim zdaniem władza. Poprzednia za propagandę sukcesu i brak działań idących za szumnymi zapowiedziami oraz obecna za brak szybkiego działania i jakichkolwiek prób uratowania projektu.