Astronomowie złamali kosmiczny kod. Webb ujawnił nieznane dotąd obiekty

Wykorzystując Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba astronomom udało się zidentyfikować ponad 100 nowych planetoid. Zlokalizowane w pasie rozciągającym się między Marsem i Jowiszem stanowią spore zaskoczenie, ponieważ przez bardzo długi czas pozostawały niezauważone. 
Astronomowie złamali kosmiczny kod. Webb ujawnił nieznane dotąd obiekty

Po części można to wyjaśnić faktem, że nie należą do specjalnie dużych ciał. Wręcz przeciwnie: są to obiekty wyjątkowo małe jak na planetoidy obserwowane w Układzie Słonecznym. Do ich wykrycia doprowadziła działalność Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który po raz kolejny wykazał swoją wszechstronność. Jego zaawansowane instrumenty sprawiają, że może być stosowany do wykrywania zarówno wyjątkowo odległych obiektów – pochodzących z najdalszych części widzialnego wszechświata – jak i tych znajdujących się w naszym sąsiedztwie.

Czytaj też: Czeka nas coś poważnego? Zbliża się superrozbłysk na powierzchni Słońca

Analizując archiwalne obrazy wykonane przez JWST naukowcy byli w stanie rozpoznać liczną populację niewielkich planetoid krążących wokół Słońca na ścieżkach orbitalnych rozciągających się między Marsem i Jowiszem. I nawet jeśli nie są to obiekty, których uderzenie doprowadziłoby do apokalipsy na miarę tej z czasów wyginięcia dinozaurów, to i tak potencjalna kolizja miałaby fatalne konsekwencje. Po prostu byłyby one bardziej punktowe, aniżeli globalne.

Prowadzone w ostatnim czasie ekspertyzy doprowadziły do uwiecznienia ośmiu znanych już planetoid oraz 138 dotychczas niezidentyfikowanych, wchodzących w skład głównego pasa planetoid. W przypadku co najmniej sześciu z nich doszło do interakcji grawitacyjnych, które sprawiły, że owe ciała zyskały trajektorie kierujące je w stronę naszej planety. O szczegółowych ustaleniach na ten temat ich autorzy piszą na łamach Nature.

Obiekty w postaci relatywnie niewielkich planetoid – krążące na orbitach między Marsem i Jowiszem – zostały wykryte z udziałem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba

Jednym z najważniejszych wniosków wyciągniętych przez członków zespołu badawczego było to, że populacja tych planetoid jest zdecydowanie bardziej rozległa, niż można było zakładać. Bardzo ciekawa okazuje się taktyka zastosowana przez astronomów, którzy skupili się na ciałach zlokalizowanych na tle układu TRAPPIST-1 oddalonego o około 40 lat świetlnych. Takie nowatorskie podejście – jak pokazały ostatnie wyniki – może dawać świetne rezultaty. 

Czytaj też: Coś zakłóciło działanie Układu Słonecznego. Naukowcy wskazują na przelatujący obiekt

I choć rzeczone planetoidy są jednymi z najmniejszych dotychczas wykrytych, to sprawa jest wielkiej wagi. Kluczem do sukcesu okazał się teleskop Webba, zaprojektowany tak, aby prowadzić obserwacje w świetle podczerwonym. Dzięki temu istnieje możliwość wykrywania emisji termicznych planetoid, co byłoby zdecydowanie trudniejsze w przypadku światła widzialnego. A jako że w planach jest śledzenie kolejnych odległych gwiazd przez jeszcze dłuższy czas, to możemy spodziewać się identyfikacji kolejnych planetoid oraz innych obiektów ukrywających się w Układzie Słonecznym. Dodajmy do tego nadchodzące teleskopy, takie jak Kosmiczny Teleskop Roman, a przyszłość może okazać się naprawdę interesująca.