Oppo nie ma łatwo. Ostatnimi czasy znane było przede wszystkim z wypuszczania telefonów aspirujących do zajęcia dobrej pozycji na średniej półce. O ile te wysiłki zgarniały pewną uwagę, tak z pewnością nie były czymś, co mogło odwrócić uwagę od największych graczy. Niegdyś Motorola zrezygnowała z wypuszczania modeli o topowej specyfikacji i z perspektywy lat powrót do prezentowania drogich flagowców raczej się opłacił, a seria Edge, choć jest dość szeroka, zyskuje wizerunkowo dzięki obecności smartfonów “Pro” czy “Ultra”.
Wydawało mi się, że nie tak dawno pisałem recenzję Oppo Find X5 Pro po pół roku. Bardzo polubiłem ten smartfon, przede wszystkim za design, ale też za to, że udało się w nim obrać pewną drogę, która wyróżniała urządzenie na rynku. Oppo Find X8 Pro także ma się wyróżniać, choć metody są zupełnie inne. Czy jednak w gąszczu innych telefonów, także fotograficznych, uda się stworzyć coś przekonującego do siebie klientów? Przekonajmy się!
Specyfikacja Oppo Find X8 Pro i zestaw startowy
Specyfikacja | OPPO Reno12 FS 5G |
Wymiary | 162,3 x 76,7 x 8,2 mm |
Masa | 215 g |
Stopień ochrony IP | IP68 + IP69 |
Wykończenie | Gorilla Glass 7i z przodu i z tyłu, aluminiowa ramka |
Ekran | 6,78″ ProXDR Display AMOLED |
Rozdzielczość ekranu | 2780×1264 pikseli (450 ppi) |
Odświeżanie ekranu | 1-120 Hz |
Głośniki | Stereo |
Układ obliczeniowy | MediaTek Dimensity 9400 (3nm) |
Procesor | 1x 3,63 GHz Cortex-X925 + 3x 3,3 GHz Cortex-X4 + 4x 2,4 GHz Cortex-A720 |
Grafika | Immortalis-G925 |
RAM | 16 GB LPDDR5X |
ROM | 512 GB UFS 4.0 |
Slot na kartę Micro SD | Nie |
System | Android 15 |
Nakładka | ColorOS 15 |
Wi-Fi | 802.11 a/b/g/n/ac/6/7 |
Bluetooth | 5.4, A2DP, LE, aptX HD, LHDC 5 |
NFC | tak |
Lokalizacja | GPS, Glonass, Galileo, QZSS, BDS, NavIC |
USB | Typu C, 3.2, OTG |
Czujniki | Akcelerometr, żyroskop, kompas, czujnik zbliżeniowy, spektrum barw |
SIM | Dual SIM hybrydowy z eSIM |
Czytnik linii papilarnych | Pod ekranem |
Akumulator | Si-C, 5910 mAh |
Prędkość ładowania przewodowego | Do 80W SuperVOOC, PD 55W |
Ładowanie bezprzewodowe | Tak, do 50W AirVOOC |
Aparat główny | 50 Mpix f/1.6, 23mm, 1/1.4″, 1.12µm, wielokierunkowy PDAF, OIS |
Aparat ultraszerokokątny | 50 Mpix f/2, 15mm, 1/2,75″, 0,64µm, wielokierunkowy PDAF, pole widzenia 120˚ |
Aparat tele (3x) | 50 Mpix f/2.6, 73mm, 0,61µm, wielokierunkowy PDAF, OIS |
Aparat tele (6x) | 50 Mpix f/4.3, 135mm, 1/2.51″, 0,7µm, dual pixel PDAF, OIS |
Przedni aparat | 32 Mpix f/2.4, wideo 4K/60 FPS |
Wideo | 4K/ 60FPS z Dolby Vision |
W opakowaniu ze smartfonem nie znajdziemy zbyt wiele. Pozbyto się z niego ładowarki, nie było też miejsca na etui, które dla porównania było częścią pudełka z Oppo Find X8 Pro. Tu jest znacznie oszczędniej. Do testów dotarł egzemplarz z białym wariantem obudowy i zestawem pamięci 16/512 GB. Jego cena w momencie pisania tej recenzji to 5499 złotych – to o 500 zł mniej niż wtedy, gdy do Polski trafiał Oppo Find X5 Pro.
Elegancki smartfon i większa wodoodporność, a nawet suwak
Oppo Find X8 Pro wygląda tak, jak spodziewalibyście się po flagowcu. Obudowa ważąca 215 gramów jest zwarta i na tyle wyrazista, by mieć pewność, że to nie pierwszy-lepszy smartfon. Z pewnością akcent w postaci mocno odstającej i zajmującej sporo miejsca wyspy aparatów dopełnia to uczucie. Ważne jednak jest to, że zarówno do tylnego szkła (Gorilla Glass 7i), jak i metalowej obudowy, nie mogę mieć zarzutów. Całość łatwo się myje, nie gromadzą się na nich odciski, a pierścień wokół okręgu na aparaty zaskakująco nie stanowi przestrzeni do gromadzenia się kurzu. Dorzućmy do tego rozsądne wyprofilowanie tylnej, matowej tafli, którą zwyczajnie dobrze się trzyma i naprawdę jest na czym zawiesić oko.
Co prawda palec nie ląduje już tak przyjemnie pod wyspą aparatów, która teraz jest nie łączy się z taflą w jedność jak w Find X5 Pro, ale grubość 8,2 milimetra z wyprofilowaniem i tak dawała mi poczucie pewnego chwytu. Sam telefon prezentuje się solidnie w zakresie wodoodporności dzięki standardowi IP69. Nie wystawiałem go na spotkanie z bardzo gorącym strumieniem wody, ale mycie pod bieżącą, ciepłą wodą przeżył bez późniejszych problemów.
Przechodząc na bok, zobaczymy, że Oppo nie bało się eksperymentować. Najwięcej dzieje się po prawej stronie, gdzie umieszczono nie tylko włącznik oraz przyciski do regulacji głośności, ale także i dotykową płytkę. O jej funkcjonalności powiem wam w późniejszej części tekstu, ale tu zaznaczę, że jej obecność jest dość dobrze zamaskowana, być może nawet zbyt dobrze z perspektywy korzystania z niej. Inna faktura albo przeniesienie jej nieco wyżej skłoniłoby mnie do częstszego klikania w nią. Znajdujące się nad nią przyciski mocno osadzono w obudowie, a więc ich klik nie sprawia, że ruszają się na boki czy w górę. Trzeba jednak poświęcić na niego trochę siły, a osobiście będę tęsknić za akcentem kolorystycznym w przycisku włączania w kolorze Oppo.
Co ciekawe, w Oppo Find X8 Pro znajdziemy suwak do przełączania się między trybami dźwiękowymi urządzenia (cichy, wibracja, dźwięk). Mam z nim dwa problemy. Pierwszy jest taki, że umieszczono go dosyć wysoko i nie zawsze łatwo jest go dosięgnąć, co zresztą wymaga nieco za dużego nakładu siły. Po drugie, ten nakład siły bardzo łatwo wygenerować po schowaniu urządzenia do ciasnych spodni. To chyba pora, by takie rozwiązanie stało się płytką dotykową, nawet jeżeli czuć pewną satysfakcję z fakty przesunięcia całości. Port ładowania oraz tackę na dwie karty Nano-SIM standardowo znajdziemy na dole urządzenia. Aluminiowa rama urządzenia ma tendencje do gromadzenia odcisków, ale przez czas testów dzielnie poradziła sobie z otarciami i rys nie uświadczyłem.
Front Oppo Find X8 Pro prezentuje się bardzo bezpiecznie. Jasne, szkło jest minimalnie zagięte na wszystkich czterech krawędziach, ale nie odbiera to nic z grubości ramek dookoła. Te oczywiście nie są gigantyczne, ale prawie trzy lata w rozwoju smartfonów, a wcale nie wyglądało, jakby dokonał się jakiś progres. Bynajmniej design frontu nie odpycha – ot jest typowy i nie pokazuje zbyt wiele. Gorilla Glass 7i zgromadziła co prawda nieco rys, ale telefon zdążył mi też kilka razy upaść na podłogę oraz raz na kostkę brukową. Jeśli nie chcecie rys, od nowości nad ekranem umieszczono folię zabezpieczającą. O Oppo Find X8 Pro nie ma się co bać.
Ekran, który w historii się nie zapisze, ale się spisze
W Oppo Find X8 Pro znajdziemy 6,78-calowy panel ProXDR LTPO AMOLED o rozdzielczości 2780×1264 piksele, co przekłada się na zagęszczenie na poziomie 450 pikseli na cal – dobrze, ale pod żadnym względem nie rekordowo. To samo można powiedzieć o odświeżaniu na poziomie do 120 Hz czy obietnicach o jasności do 4500 nitów (na małym fragmencie ekranu) i 1600 nitów w trybie wysokiej jasności. Jednocześnie wynik w okolicy 2300-2400 luksów w domowym pomiarze białego ekranu w trybie HDR należy odebrać pozytywnie, bo to faktycznie spora jasność. Na co dzień ten parametr nieco pogarsza spora refleksyjność tafli szkła oraz nie tak wybitne kąty widzenia, ale to rekompensuje ustawienie kolorów adaptujące się do otoczenia.
Opcji w ustawieniach zresztą nie brakuje, bo oprócz standardowej zmiany rozdzielczości (domyślnie ustawionej na niższą) oraz odświeżania (domyślnie ustawionego na adaptacyjne), znajdziemy też sporo ustawień kolorów. Możemy zaszaleć i zmienić ogólny balans bieli tak, by wyświetlał on wszystkie kolory z pewną tintą. Nie jest to poziom ustawień choćby z Xiaomi, ale coś już w ten sposób zmodyfikujemy pod swoje preferencje. Do tego w oprogramowaniu znajdują się narzędzia poprawiające szczegółowość wideo w niskiej jakości, jak i zmieniające zawartość nagraną w SDR w taką z HDR. Wszystko to pięknie brzmi w teorii, a w praktyce trudno się tym zachwycać, bo jeśli różnice już są, to marginalne.
To samo można w zasadzie powiedzieć o współczesnych ekranach we flagowych telefonach. W Oppo Find X8 Pro mogę się tylko przyczepić do średnich kątów widzenia po położeniu telefonu na biurku. Nie psuje się odbiór obrazu, ale biele robią się żółtawe, a inne kolory – przyciemnione. Poza tym jasność minimalna jest bardzo nisko i korzystanie z niej nie wiąże się z migotaniem. Białe czcionki na czarnym tle nie stają się różowe, a szarości nie robią się zielone. Do tego kolory są tu bardzo nasycone lub przygaszone, jeśli tego chcemy (choć sam interfejs jest pełen barw). Find obsługuje też wszystkie standardy współczesnych treści, czyli HDR10+ oraz Dolby Vision. Pod względem ekranu raczej was nie rozczaruje.
Dźwięk oraz wibracje w Oppo Find X8 Pro
Niby to klasyka gatunku, a jednak człowiek się łudzi, że któryś z producentów zrewolucjonizuje jakość dźwięku w smartfonach. Nie będzie to Oppo, przynajmniej nie w tym roku. Dla przeciętnego użytkownika ważne będzie to, że w ustawieniach znajdziemy ustawienia dostrajania dźwięku do gier, muzyki, filmów lub automatyczne dopasowywanie. Skorzystanie z ustawień muzycznych otworzy nam dostęp do korektora graficznego, ale ten działa tylko dla słuchawek. Podobnie rzecz ma się z efektami dźwięku przestrzennego.
Jak zatem brzmią głośniki Oppo Find X8 Pro? Bardzo dobrze, ale nie nadzwyczajnie. Ich głośność jest spora i faktycznie wystarczyły do korzystania z nich w większości domowych scenariuszy podczas sprzątania czy gotowania. Maksymalna głośność rzadko kiedy oznacza przester, przynajmniej, gdy mówimy o oglądaniu filmów na Youtube. Przy słuchaniu muzyki słychać, że potencjał głośników nie jest gigantyczny i zdarzają się szarpnięcia, a głębia zmienia się w bezpieczne wyśrodkowanie i to tam usłyszymy najwięcej. Całości nieco brakuje też ciepłego basu, ale nie w stopniu, który uznałbym za wadę. Po prostu płacąc spore pieniądze za flagowy smartfon, chciałoby się słyszeć większą różnicę między nim, a urządzeniem za połowę ceny.
Tę różnicę czuć w wibracjach i Oppo w końcu dostarcza smartfon, gdzie silnik wibracji oferuje wrażenia przestrzenne nie tylko z nazwy. Każde kliknięcie w klawiaturę buduje wrażenie, jakby ta była fizyczna, a nie tylko ekranowa. Precyzyjne wibracje pojawiają się w różnych miejscach systemu, co także jest miłe. Otrzymujemy regulację mocy wibracji jak i sposób reakcji na dotyk – ten może być energiczny lub delikatny. Ten drugi bardziej tłumi wibracje z tyłu urządzenia, a energiczny mocniej oddziałuje na nasz palec. Do tego silnik wibracji nadaje poczucia naciskania przycisku, gdy korzystamy z płytki dotykowej na boku. Dla mnie to poziom godny najlepszych smartfonów.
Wydajność Oppo Find X8 Pro – czy MediaTekowi można zaufać?
Przez lata przyzwyczailiśmy się, że jeżeli flagowiec, to albo z układem obliczeniowym Qualcomma, albo z autorskim rozwiązaniem danego producenta (chipy A u Apple, Exynos u Samsunga, Kirin u Huawei). MediaTek siedział grzecznie w kącie i czekał na swój moment, którym jest premiera układu Dimensity 9400, wykonanego w 3-nanometrowym procesie litograficznym. Najmocniejszy z ośmiu rdzeni procesora taktuje z częstotliwością 3,63 GHz (Cortex-X925), następnie pracują trzy mocne rdzenie z zegarami 3,3 GHz (Cortex X4), a o efektywność energetyczną dba zestaw 4 rdzeni Cortex-A720 2,4 GHz. Do tego układ graficzny Immortalis-G925, 16 GB RAM-u oraz 512 GB pamięci na pliki w standardzie UFS 4.0. Tak flagowo, jak może być przy tegorocznej odsłonie.
I jak to jest z tym MediaTekiem? Naprawdę nie musicie się go bać. To, co przede wszystkim mi imponuje, to jego chłód przy łączności 5G. W porównaniu do Snapdragonów 8 Gen 3 czy nawet 8 Elite codzienne temperatury są znacznie przyjemniejsze dla dłoni. Przy łączności Wi-Fi te różnice są mniejsze, ale sieć komórkowa, przy tym samym zasięgu, generuje mniej ciepła niż inne flagowce. Zaskakujące są zatem wyniki stabilności, ale uwierzcie, że w tym przypadku nie pokrywają się z rzeczywistością, podobnie jak te dotyczące prędkości pamięci. Gdyby tak było, doświadczyłbym przycięć w systemie.
Czytaj też: Najnowszy ranking AnTuTu to pojedynek topowych układów od Qualcomm i MediaTek. A kto ostatecznie wygrał?
A na co dzień smartfon płynie i z pewnością pomagają w tym zaprojektowane na nowo animacje, które przy obejrzeniu ich w zwolnionym tempie może mają klatkę lub dwie zawahania, ale na co dzień jest to niewyczuwalne. Także 16 GB pamięci operacyjnej po prostu da się tu odczuć. Nie ma przestojów w ładowaniu aplikacji czy przełączaniu się między nimi. Oppo wykonało solidną robotę i nie widzę powodu, by mieć do tego układu mniej szacunku niż do (jeszcze niesprawdzonego w wielu urządzeniach) Snapdragona 8 Elite.
Ulepszeń doczekał się układ graficzny i to zdecydowanie odczujecie w rozgrywce. Nawet jeżeli gry informują was, że ustawienia są za wysokie dla smartfonu, możecie to zignorować. Po godzinie grania w Genshin Impact czy World of Warships (z umownym, ale jednak Ray Tracingiem) nie było żadnych problemów, a ciepło dobrze rozchodziło się po bocznych ramkach. Narzędzie do gier ponownie jest ważne, bo pełny potencjał Find X8 Pro wykrzesacie, gdy włączycie tryb Pro Gamer (lub wysoką wydajność w ustawieniach baterii). Do większości gier mobilnych nie będziecie jednak potrzebowali maksymalnej mocy. Być może dlatego od pewnego czasu narzędzie do gier od Oppo nie ulega zmianie, ale nie musi, bo nadal ma bogaty zestaw opcji (ot, choćby zmieniacz głosu).
ColorOS 15, czyli ewolucja w dobrym kierunku, AI i kilka dziwnych decyzji
Oppo niezmiennie implementuje w swoich smartfonach nakładkę ColorOS, która tym razem przykrywa Androida 15. Dla Oppo Find X8 Pro producent obiecuje wsparcie nawet 5 aktualizacjami systemu Android oraz dostarczanie poprawek bezpieczeństwa przez 6 lat od momentu premiery. Obietnica to imponująca, ale czy producent jej dotrzyma? Zobaczymy za kilka lat. Na razie startujemy z ColorOS 15. Z 512 GB dla użytkownika zostało około 470 GB na pliki.
Recenzja Oppo Find X8 Pro nie mogła obejść się bez akapitu o sztucznej inteligencji, choć w obecnej formie nie skorzystamy z niej w języku polskim. Z nowości, które są dostępne bez żadnej bariery, warto nadmienić nowe funkcje w edytorze zdjęć. Teraz możemy poprawiać rozdzielczość zdjęć, także tych, które wgramy do urządzenia oraz kasować oraz usuwać rozmycie i odbicia. Z jakiegoś powodu edycje zdjęć nie dochodziły do skutku, gdy wyłączałem dostęp do internetu.
Gdy jednak już włączałem dostęp do internetu, bywało… cóż, różnie. Najlepiej działało usuwanie odbić, które faktycznie potrafiło odsłonić, choćby częściowo, to, co dzieje się za kadrem. Czasem nie dzieje się nic, a czasem powstaje plama z kolorów, zamiast odtworzenie budynków za szkłem. Nieco gorzej jest z usuwaniem rozmycia. Nie trafiłem na zdjęcie, które udałoby mi się satysfakcjonująco wyostrzyć, ale kilka z nich stało się przyjemniejsze w odbiorze. Poprawianie rozdzielczości najlepiej działa na starych grafikach, jednak trzeba mieć dobrą, bazową rozdzielczość. Działanie gumki usuwającej lub modyfikującej obiekty jest dobre przy krawędziach kadru i małych obiektach, ale przy pierwszym lepszym powiększeniu na wierzch wychodzą poprawki.
Inne rozwiązania AI mogą być mniej przydatne na co dzień. Oppo AI Studio to sposób na ciekawe zdjęcie profilowe, ale to po prostu dopasowywanie naszej twarzy do predefiniowanych scenek z dodatkowym retuszem i odchudzaniem. Streszczanie tekstu na stronie oraz jego czytanie ma sens, gdy posługujecie się językiem angielskim, włoskim, hiszpańskim, hindi lub chińskim. Podobnie rzecz ma się z transkrypcją nagrań z dyktafonu czy generowaniem wiadomości w oparciu o naszą wiadomość. Z plusów AI można nadmienić, że Oppo Find X8 Pro ma dostęp do Circle to Search, które o dziwo nie pojawia się w każdym nowym smartfonie. Jednak w dalszym ciągu AI nie pokazało się na smartfonach w pełni mocy.
W samej nakładce także doszło do zmian i to takich, które były przeze mnie pożądane. Udało się nieco ją odciążyć, chociażby dzięki poprawieniu panelu kontrolnego, który teraz korzysta z półtransparentnych elementów. Zmieniono także centrum kontroli, które opcjonalnie może zostać podzielone na dwa segmenty, jak w urządzeniach z iOS i jest to droga, którą kroczy już większość producentów smartfonów z Androidem. Największą zmianę stanowią jednak motywy globalne Flux – coś, czego brakowało, a co nadaje nakładce większej spójności.
Zadaniem motywów Flux jest spersonalizowanie ekranu zawsze aktywnego, blokady oraz głównego jednocześnie. Możemy zatem wybrać ten sam napis, który zagości w dwóch miejscach, a w dodatku przetnie swoją drogę z elementem głównym tapety, jak np. kotem leżącym na podłodze (nie trzeba mieć zdjęcia w trybie portretowym). Są też bardziej bezpieczne motywy, w których możemy zmieniać kolor oraz kształt czcionek. Jeśli tęsknimy za którymś ze starych motywów Always-On Display, te nie zniknęły, a ukrywają się pod opcją “klasyczny”. Nie wszystkie rozwiązania przetrwają próbę dodania własnej tapety czy zdjęcia i czasem efekty wizualne wyglądają nieco odpustowo. To jednak krok w dobrą stronę, nawet jeśli inspiracje iOS czuć na kilometr.
Pewne rzeczy jednak nie uległy zmianie. W dalszym ciągu nie wgramy własnych ikon, a narzędzie systemowe do kolorowania ich w jeden odcień wypada marnie. Nadal możemy mieć poczucie, że jest tu przaśnie i kolorowo aż do przesady – bo w sumie od zawsze tak było. Nie zmienia się też to, że własny App Market czy przeglądarka o wdzięcznej nazwie “Internet” to tak naprawdę aplikacje do zasypywania nas powiadomieniami. Poza tym aplikacje producenta nie są najbardziej rozbudowane, ale dla większości osób notatki czy dyktafon w zupełności będą wystarczające.
Wydaje mi się, że ColorOS 15 da się polubić nieco mocniej niż wcześniejsze odsłony. Nawet jeżeli większość rzeczy i ustawień działa tak, jak działa w przeszłości, jest tu sporo dobrego. Nadal będę doceniać inteligentny pasek boczny, do którego możemy przerzucić pliki, by później uzyskać do nich szybszy dostęp, a w dodatku umieścimy tam obiekty ze zdjęć i grafik – wystarczy przytrzymać palec, by osoba lub zwierzę stały się naklejką.
Będę jednocześnie narzekał. Moim zdaniem zmarnowano potencjał płytki dotykowej, której nie możemy zaprogramować do innych zadań niż do robienia zdjęć. Dwukrotny klik uruchamia aplikację do zdjęć (w przyszłości ma pozwolić na ich robienie od razu), a potem z płytki dotykowej skorzystamy jedynie w ustawieniu wertykalnym. To dziwne, bo z pewnością część osób bezproblemowo mogłoby z niego korzystać. W dodatku po obróceniu telefonu, przycisk posłuży do przybliżania i oddalania kadru oraz zmiany ustawień w trybie profesjonalnym… tylko że te musimy aktywować przez dotknięcie ekranu. Samo przybliżanie w ten sposób jest też mało precyzyjne. Trudno nie odnieść wrażenia, że rozwiązanie przygotowano na szybko. Żadnego skrótu do konkretnego trybu aparatu, żadnego innego zaprogramowanego celu – tej płytki dotykowej mogło równie dobrze nie być.
Czytaj także: Recenzja OPPO Reno 12 Pro 5G. Potrzeba mocy
Na szczęście to w sumie jedyna rzecz, którą stworzono (oczywiście w teorii) na szybko. W Oppo Find X8 Pro działa przyjemna dla oka i użytkownika nakładka z wieloma funkcjami oraz sporą listą aplikacji. Szkoda, że tak flagowe doświadczenie ograniczono czytnikiem linii papilarnych, który jest optyczny. Nie działał on wolno, ale z pewnością nie był też demonem szybkości. Na odblokowanie należy tu czekać, a obszar zetknięcia nie jest duży. W zimę i tak lepiej skorzystać ze skanowania twarzą, jednak to nie jest tak mocno bezpieczne jak odblokowywanie palcem.
Łączność w Oppo Find X8 Pro
Jak to każdy współczesny flagowiec, Oppo Find X8 Pro ma swoje standardy. Bardzo dobrze korzystało się z systemów lokalizacyjnych, które radzą sobie nawet w miejskiej dżungli. Nie mogę też narzekać na jakość rozmów, która jest bardzo dobra zarówno przy użyciu Wi-Fi Calling, jak i bez niego. Smartfon oferuje łączność za pośrednictwem Wi-Fi 7 oraz 5G i niezależnie od waszego wyboru, nie powinien być zbyt gorący. Problemów nie uświadczyłem także podczas łączności za pośrednictwem Bluetooth w standardzie 5.4.
Jeśli miałbym na coś narzekać, to brak standardu Ultra Wideband może się okazać istotny w przyszłości, ale obecnie nie ma on wielu zastosowań. Na pocieszenie dla takich jak ja Oppo dodało moduł podczerwieni do wykorzystania w aplikacji “Pilot na podczerwień” i działa to dość sprawnie na krótszych dystansach. Do Europy nie dotarła też wersja telefonu z łącznością satelitarną, ale na takie rzeczy i tak nie ma co prędko liczyć.
Magia Hasselblad czy czysty marketing? Zdjęcia i filmy Oppo Find X8 Pro
Już wcześniej pisałem o niewykorzystanym potencjale płytki dotykowej do robienia zdjęć, ale czy Oppo Find X8 Pro wykorzystuje potencjał swoich czterech kamer po 50 Mpix każda? Z pewnością nie wiązało się to ze zmianami w aplikacji zdjęć. Tę muszę pochwalić za wiele opcji dotyczących tego, czy zachowywać poprzednie ustawienia i ogniskową, czy wracać do domyślnych trybów dla wideo i zdjęć.
Poza tym nowością jest tryb szybkiego rejestrowania zdjęć, w którym podgląd zyskuje większą płynność, a my mamy fotografować do 7 klatek na sekundę. Poza tym to dość standardowe rozwiązanie, któremu jednak brakuje porządnego trybu profesjonalnego wideo bez przymuszania do nagrywania w formacie 2,35:1, za to z ustawieniami LOG, histogramem i podglądem pracy mikrofonu.
Zdjęcia z Oppo Find X8 Pro są bardzo specyficzne. Producent stawia na kontrast aniżeli na rozpiętość tonalną. W pochmurne dni ciepłe barwy są zdecydowanie za mocno nasycone, a czerwienie potrafią stawać się różowe. Na intensywność kolorów nie będziecie narzekać, ale jeżeli chcecie czegoś mniej bijącego po oczach, to czekają was poprawki w postprodukcji. Zaskakuje, że niejednokrotnie telefon rejestruje przyjemne dla oka niebo, ale zostawia niewiele elementów w cieniach. Telefon jak najmocniej chce podkreślać, jak nasycone potrafią być ciepłe barwy i jak wyróżniają się na tle reszty środowiska. Jeśli dodamy do tego sztuczne, ciepłe światło, nieraz robi się zbyt pomarańczowo.
Zapewne dla wielu osób nie będzie to przeszkodą i doskonale rozumiem, że takie zdjęcia mogą się podobać. To jedyne zarzuty wobec głównego obiektywu za dnia. Fotografie są bardzo szczegółowe, na brzegach kadru jakość spada w stopniu minimalnym, a do tego da się zaobserwować stałość w odwzorowywaniu środowiska. Na zdjęciach nie ma artefaktów, aberracji monochromatycznych i innych defektów. Widać, że do matrycy dociera sporo światła i smartfon robi z niego użytek. Gdy kontrast i nasycenie nie są przesadzone, są to bardzo przyjemne w odbiorze zdjęcia z dużą szczegółowością.
Przydatne okazują się dodatkowe tryby, na razie tylko trzy – fajerwerki, scena (w domyśle koncert) i sylwetka. Nieco zmieniają one to, jak działa domyślne ustawienie i dzięki temu nie próbują rozjaśnić na siłę kadru, gdzie postać w planie ma być jednolicie czarna. Mam wrażenie, że trochę cofamy się w rozwoju, bo takie sytuacje w teorii miała rozwiązywać sztuczna inteligencja. Ta jednak dostała inne zadanie.
Dwa obiektywy w tele w teorii brzmią jak wyzwanie rzucone najdroższym smartfonom. W praktyce mogę wam powiedzieć, że sześciokrotny zoom spisuje się niewiele lepiej od dwukrotnego cyfrowego powiększenia przy zoomie 3x. Jedyną korzyścią jest odrobinę więcej szczegółów oraz mniejsze zaszumienie, ale nie jest to różnica pokroju dnia i nocy. Granicę używalności zoomu określam na około 30-krotne powiększenie. Do tego stopnia smartfon nie miesza się w balansie bieli, a szczegóły faktycznie są szczegółami.
Jeśli chodzi o sztuczną inteligencję malującą zdjęcia powyżej 60-krotnego zoomu, to równie dobrze moglibyście namalować to, co zapamiętaliście z pomocą akwareli. Takie zdjęcia to raczej symulakr prawdziwych obiektów i scen. Obiektywy przybliżające wymagają też stabilnej ręki pomimo stabilizacji. Czasem przydają się do zdjęć portretowych i nadają głębię fotografiom architektury, ale wolałbym jedno oczko, a z lepszym zoomem.
Aparat ultraszerokokątny najmocniej skręca z kolorami poza to, co rejestruje główny obiektyw i dla równowagi potrafi zmienić balans bieli na nieco chłodniejszy. Poza tym mankamentem jest on dość przyzwoity, zarówno w kwestii szczegółowości, jak i braku problemów z rybim okiem czy nadmierną (bo jednak do pewnej utraty dochodzi) utratą detali i nagromadzeniem szumów poza centrum kadru. Zdjęcia są żywe, mają sporo detali, rzadko kiedy zdarzają się na nich aberracje, a do tego rozpiętość tonalna w tym przypadku faktycznie pomaga.
Jak sytuacja wygląda nocą? Oppo Find X8 Pro nie korzysta z trybu nocnego, gdy w kadrze jest pewna ilość światła. Na szczęście, nawet gdy korzysta z ustawień nocnych, efekty są bardzo przyjemne dla oka. Początkowo obawiałem się, że niebo będzie zbyt nienaturalnie rozjaśnione lub zaszumione, ale do niczego takiego nie doszło. Mamy za to dobry poziom detali na głównym aparacie i trzykrotnym powiększeniu oraz akceptowalny przy ultraszerokim kącie (który jednak najmocniej szumi) i aparacie z sześciokrotnym zoomem. Jednocześnie zdarzają się momenty, gdy tafla szkła zabezpieczająca wyspę aparatów załamie światło z latarni i w ujęciu lampa zacznie wyglądać niczym sztuczne ognie.
Przedni aparat jest po prostu dobry. Nie ma w sobie nic nadzwyczajnego, a przy nagrywaniu wideo te potrafią być mocno zaszumione w ciemniejszy dzień. Same zdjęcia wyglądają dobrze – mają sensowny HDR, kolory twarzy są oddane w nieco nasycony, ale też nie tak odległy od rzeczywistości sposób, a do tego szczegółowość jest dobra. Jeśli chodzi o rozmycie z przedniego aparatu, bywa z nim różnie i grzywki oraz pojedyncze włosy najczęściej będą sprawiały problem. Co gorsza, gdy uruchomimy tryb portretowy w tylnym aparacie, dostrzeżemy, że jakość w najlepszym razie jest przeciętna, przynajmniej gdy używamy aparatu przybliżającego. Główny aparat spisuje się lepiej, ale jego ogniskowa jest dość specyficzna i niezbyt portretowa.
Oppo Find X8 Pro z pewnością zadowoli fanów nagrywania spontanicznego wideo. Materiały w rozdzielczości 4K prezentują świetną jakość. Szybki autofokus dobrze przełącza się między planami, a oprogramowanie całkiem płynnie przenosi nas między obiektywami. Każdy z nich utrzymuje wysoki poziom szczegółowości (odstają ultraszeroki kąt i 6-krotny zoom, ale nie tak wiele), a także dobrą, niegalaretowatą stabilizację. Jednym małym problemem jest za wysoka ekspozycja i dość wolne reagowanie na zmianę warunków. Rozjaśnianie pierwszego planu kosztem rozpalonego słońca mogłoby być lepsze. Aż dziw, że przy tak dobrym wideo Oppo nie stosuje bardziej profesjonalnego podejścia do wideo i brak w oprogramowaniu narzędzi wykorzystujących ten potencjał.
Czy Oppo Find X8 Pro to najlepszy smartfon fotograficzny? Nie wydaje mi się. Pod kątem szczegółowości zdjęć nie wygra z chociażby Xiaomi 14 Ultra, ale i Samsungiem Galaxy S24 Ultra po aktualizacjach. Jest solidny w większości przypadków i dość specyficzny w nasycaniu kolorami kadru. Jeśli lubicie takie podejście, może być dobrym wyborem, jednak w mojej świadomości jest o pół kroku za konkurencją, która potrafi chociażby lepiej operować HDR-em.
Większe baterie? Super, dajcie też dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu
Nadchodzi nowa era urządzeń mobilnych. Oppo Find X8 Pro korzysta z baterii krzemowo-węglowej, w której w tym samym rozmiarze drzemie większy potencjał. W efekcie otrzymaliśmy akumulator o pojemności 5910 mAh bez pogrubiania obudowy. I wszystko to brzmi pięknie, ale czasy pracy na jednym ładowaniu są… dość zwyczajne. Od 5 do 6 godzin włączonego ekranu przy 5G z aktywnym Bluetooth, podczas oglądania pionowego wideo i korzystania z internetu z okazjonalnym robieniem zdjęć. Przy oglądaniu wideo z użyciem Wi-Fi i okazjonalnym odpalaniu Pokemon Go czas ten wydłuża się do 8 godzin. Dla części osób będą to nawet dwa dni pracy, ale ja pod sam wieczór ładowałem smartfon.
Z Oppo Find X8 Pro nie znajdziecie ładowarki. Na moje szczęście miałem w mieszkaniu zarówno kompatybilną ładowarkę o mocy 50W, jak i 100-watową ładowarkę z kompatybilnością dla maksymalnie 80-watowego ładowania przewodowego Super VOOC. Smartfon ładuje się szybko, ale nie rekordowo szybko. Pierwszy kwadrans to około 40% naładowania akumulatora, a po pół godzinie zyskujemy już 70% naładowania akumulatora. Pełną baterię zobaczyłem po 53 minutach, a więc nie było źle, ale wybitnie też nie. Przy ładowaniu bezprzewodowym od 0 do 100% ogniwo napełnimy w godzinę i 15 minut, co w sumie jest dobrym rezultatem.
Oppo Find X8 Pro mogę polecić, bo jest fajny i w porządku
W przypadku Oppo Find X8 Pro czułem, że został on uczciwie wyceniony. Dokonano tu kilku eksperymentów (nie do końca udanych), zaimplementowano nowy w skali rynku standard trwałości, zadbano o porządny ekran i kilka zmian w oprogramowaniu, na które czkałem zapewne nie tylko ja. Oppo wraca do Polski z dobrą formą, choć oczywiście nie sposób nie zauważyć, że nie doszło tu do międzygeneracyjnego przeskoku. Wyniki suchej wydajności może i są lepsze od tegorocznych układów, ale nie poczujecie zmiany po przejściu ze smartfonów z początku roku. W dodatku te potrafią teraz być sporo tańsze.
Jeżeli jednak nie będziemy uwzględniać tysiąca czynników rynkowych to tak, Oppo udało się skonstruować fajny smartfon. Celowo używam tego określenia, by podkreślić, że jest w nim trochę bajeranctwa i stawiania na wygląd, ale czy to coś złego? W Oppo Find X8 Pro każdy znajdzie coś dla siebie. Co prawda liczyłem na mocniejszy fotograficzny potencjał, ale bynajmniej nie jest to smartfon zły czy nawet przeciętny w tym aspekcie. Zobaczymy, jak będzie wyglądała kwestia aktualizacji i wydajności akumulatora w przeszłości. O to pierwsze się nie martwię, bo Oppo Find X5 Pro w momencie pisania dostał kolejną poprawkę bezpieczeństwa. Co do drugiego mam nadzieję, że będzie lepiej niż w X5 Pro. Pamiętajcie o tym smartfonie i nie bójcie się Mediateka.