Cała ta aktywność jest całkowicie naturalna. Jakby nie patrzeć, naukowcy od stuleci obserwują regularny, jedenastoletni cykl, w którym Słońce przechodzi z minimum aktywności do maksimum. Aktualnie — jak potwierdzają eksperci NASA — Słońce przechodzi właśnie przez fazę maksimum aktywności, stąd i częste rozbłyski oraz koronalne wyrzuty masy.
Co jednak niezwykle ciekawe, eksperci przestrzegają, że w tak zwanej „strefie bitwy” tuż po maksimum słonecznym, aktywność wcale nie musi osłabnąć, a nawet jeszcze może wzrosnąć. Warto tutaj podkreślić, że jeszcze nigdy wcześniej, ten okres cyklu nie był dla ludzkości tak istotny. Nie oznacza to jednak, że teraz Słońce będzie zachowywało się w jakikolwiek inny sposób niż zwykle. Problem leży zupełnie gdzie indziej. Jeszcze nigdy w historii na orbicie okołoziemskiej nie było tak dużo satelitów, jak obecnie. Liczba ta rośnie lawinowo, a wraz z nią wyzwania związane z kontrolowaniem trajektorii lotu wszystkich satelitów i wczesnego wykrywania satelitów znajdujących się na kursach kolizyjnych.
Czytaj także: Nieoczekiwane maksimum aktywności Słońca już w tym roku
Wysoka aktywność słoneczna wiąże się z częstszymi burzami magnetycznymi w otoczeniu Ziemi, które z jednej strony powodują zorze polarne, ale z drugiej zakłócają prace satelitów na orbicie oraz sieci energetycznych na powierzchni Ziemi. Zważając na to, jak trudne jest kontrolowanie położenia tysięcy satelitów i śmieci kosmicznych na orbicie, liczne zakłócenia w ich pracy mogą z łatwością utrudnić pracę systemom monitorowania sytuacji orbitalnej i doprowadzić do zderzeń, które z kolei mogą doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Co więcej, jak na razie wygląda na to, że z każdym kolejnym maksimum słonecznym, wyzwanie to będzie coraz trudniejsze.
Kilka tygodni temu, specjaliści z firmy Lynker Space zajmującej się prognozowaniem pogody kosmicznej, zwrócili uwagę opinii publicznej na strefę bitwy następującą tuż po maksimum aktywności słonecznej. Autorzy opracowania przekonują tam, że zamiast spaść, aktywność słoneczna może wzrosnąć nawet o 50 proc. i utrzymać się na takim poziomie aż do 2028 roku. Dla operatorów satelitarnych to bardzo niedobra wiadomość.
Cykl słoneczny jest częścią szerszego 22-letniego cyklu znanego jako cykl Hale’a, podczas którego pole magnetyczne Słońca odwraca się dwa razy. W trakcie tego cyklu na biegunach Słońca tworzą się masywne pasma magnetyczne — znane jako pasma cyklu Hale’a — które stopniowo migrują w kierunku równika. Pasma te wpływają na aktywność słoneczną, w tym powstawanie plam słonecznych.
W maksimum słonecznym w każdej półkuli słońca pojawia się nowy pas cyklu Hale’a, nakładając się na starszy pas z poprzedniego cyklu. To nakładanie się tworzy „strefę bitwy”, w której dwa pasma rywalizują ze sobą. To z kolei prowadzi do wzrostu intensywności aktywności magnetycznej. Z czasem, gdy pasma osiągają równik i się znoszą, aktywność plam słonecznych spada, a cykl słoneczny przesuwa się w kierunku minimum aktywności słonecznej.
Czytaj także: Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej
Tutaj jednak należy zwrócić uwagę na to, źe zniesienie się w okolicy równika obu pasm nasila również aktywność geomagnetyczną, ponieważ ich oddziaływania tworzą warunki do powstawania dziur koronalnych — rozległych ciemnych obszarów na powierzchni słońca.
To właśnie dziury koronalne wpływają istotnie na pogodę kosmiczną w strefie bitwy. To właśnie dzięki nim wiatr słoneczny swobodnie może uciekać w przestrzeń międzyplanetarną i ze wzmożoną siłą uderzać w planety krążące wokół Słońca.
W strefie bitwy górne warstwy atmosfery Ziemi pochłaniają ten szybki wiatr słoneczny, przez co są one rozgrzewane i ulegają rozdęciu. To z kolei oznacza, że satelity znajdujące się na niskiej orbicie okołoziemskiej muszą mierzyć się z gęstszymi niż zwykle warstwami atmosfery w swoim otoczeniu. Rozdęta atmosfera stawia większy opór niż jej brak. W efekcie satelity są powoli ściągane coraz niżej, aż w końcu płoną w górnych warstwach atmosfery kończąc swoją misję. Jeżeli uwzględnimy tutaj fakt, że „strefa bitwy” może mieć wpływ na nawet 10 000 satelitów, które będą nadzwyczaj silnie ściągane w kierunku Ziemi, problem robi się poważny. Z drugiej jednak strony, być może takie działanie Słońca zmusi przemysł kosmiczny do znalezienia rozwiązania tego problemu. Im szybciej, tym lepiej, bowiem przy okazji kolejnego maksimum słonecznego, na orbicie może być już nie dziesięć, a sto tysięcy satelitów i wtedy wszelkie rozwiązania techniczne będą na wagę złota.