Supermasywne czarne dziury stanowią centra galaktyk, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Drogi Mlecznej i Sagittarius A. O ile jednak “nasza” czarna dziura wydaje się całkiem spokojna, tak w przypadku tej z NGC 5084 wydarzyło się zdecydowanie więcej dziwactw. Jak sugerują naukowcy stojący za ostatnimi ustaleniami w jej sprawie, jej oś obrotu jest teraz równoległa do płaszczyzny galaktycznej.
Czytaj też: Fenomen w świecie magnetyzmu wywraca fizykę do góry nogami. Tego nikt się nie spodziewał
Co jeszcze dziwniejsze, w oparciu o dostępne dowody naukowcy sugerują, jakoby taka sytuacja wystąpiła dopiero z biegiem czasu. Innymi słowy: podobny fenomen nie miał tam miejsca od początku. Sama galaktyka dodatkowo różni się od naszej, ponieważ nie jest spiralna, lecz soczewkowata. Posiada więc dysk, lecz jest przy tym pozbawiona wyraźnie widocznych ramion spiralnych.
Średnica tej struktury przekracza 200 000 lat świetlnych, podczas gdy jej masę szacuje się na 1,3 biliona Słońc. Z tego względu astronomowie określają ją mianem jednej z największych galaktyk soczewkowatych, jakie kiedykolwiek udało im się zidentyfikować. NGC 5084 została zaobserwowana po raz pierwszy niemal 250 lat temu, ale oczywiście tamtejsza czarna dziura to już zdecydowanie słabiej poznany obiekt.
Uwagę naukowców przykuła supermasywna czarna dziura znajdująca się w centrum galaktyki NGC 5084
Z tego względu wiemy o niej bardzo mało. Nie pomaga w tym fakt, że owa czarna dziura jest ustawiona względem Ziemi w sposób niesprzyjający badaniom. Wykorzystując możliwości obserwatorium rentgenowskiego Chandra eksperci związani z NASA próbowali poprawić sytuację. I twierdzą, że udało im się zauważyć coś wyjątkowo zaskakującego: cztery długie smugi plazmy emitującej promienie rentgenowskie oddalające się od centrum galaktyki.
Takie struktury przypominają kształtem literę X i stanowią dowód na aktywność, która musiała mieć miejsce w centrum NGC 5084. Powstawanie podobnych dżetów nie jest całkowitą zagadką, wszak wiadomo, iż mogą one być wyrzucane wzdłuż linii pola magnetycznego. Ale nie tego dotyczy całe zamieszanie. Jak zauważają autorzy publikacji zamieszczonej na łamach The Astrophysical Journal, dwa strumienie były osadzone w dysku galaktycznym, co wskazuje na potencjalne przechylenie czarnej dziury, do którego musiało dojść w pewnym momencie w przeszłości.
Czytaj też: Sensacyjne znalezisko w kosmosie. Czarna dziura zasila tajemnicze struktury
Szukając palących odpowiedzi naukowcy skorzystali z archiwalnych obserwacji tego regionu. Jak twierdzą, źródło emisji znajduje się w centrum galaktyki, gdzie można dostrzec pas pyłu, prawdopodobnie orbitującego wokół czarnej dziury. Jego ustawienie również sugeruje, iż ten supermasywny obiekt jest ustawiony na boku. Być może stanowi to konsekwencję fuzji dwóch czarnych dziur, które połączyły się w toku kolizji dwóch galaktyk.