Dreame L10s Ultra Gen 2 z wyciorem w zestawie
Jeśli szukacie argumentów w walce – robot odkurzający vs odkurzacz pionowy to może słaby, ale jednak argument, to znacznie prostsze rozpakowanie zestawu. Tu nie ma nieskończenie wiele końcówek, więc proces rozpakowania jest znacznie łatwiejszy. Co nie oznacza, że zestaw jest skromny.
Poza rzeczami oczywistymi – stacją bazową z podjazdem i pojemnikami na wodę, robotem i podkładkami mopującymi, w zestawie znajdziemy też zapasowy worek na zabrudzenia (jeden jest fabrycznie zamontowany), detergent do mopowania podłóg oraz wycior! Jeśli się zastanawiacie, o co chodzi do polecam recenzję pierwszej generacji Dreame L10s Ultra. A do tego zastosowania jeszcze wrócimy.
Czujnik laserowy prawem nie towarem! Dlaczego mapowanie mieszkania zajęło mi ponad pół godziny, chociaż nie powinno?
Roboty odkurzające z czujnikami laserowymi są bezkonkurencyjne pod względem orientacji w przestrzeni i żadne opowieści o dbaniu o bezpieczeństwo i prywatność mnie nie przekonają, że inne rozwiązania są lepsze. W końcu kupujemy taki sprzęt po to, aby było nam wygodnie, a nie żeby nas irytował tym, że nie potrafi trafić sam do stacji dokującej, albo że jest za ciemno i nie może sprzątać. Ale po kolei…
Mapowanie naszego biura powinno zająć Dreame L10s Ultra Gen 2 ok 10 minut i tyle by to trwało, gdyby nie jeden błąd. Po rozpakowaniu zestawu nagrywaliśmy jeszcze przebitki do materiału wideo i przypadkiem wyłączyliśmy włącznik na tyle stacji bazowej. Przez to robot przestał ją widzieć i tak sobie krążył po mieszkaniu. Także pamiętajcie o włączniku!
Już w trakcie mapowania było widać, że Dreame L10s Ultra Gen 2 porusza się bardzo mądrze. Nie obija się o przeszkody, na nic nie wpada i co ciekawe, nie rozpoznał przestrzeni za drzwiami balkonowymi oraz odbicia w lustrze na korytarzu jako dodatkowego pomieszczenia. Za co duży plus.
A jeśli chodzi o poruszanie się po ciemku to nie ma z tym najmniejszego problemu. A bywają roboty, które pracują wyłącznie przy świetle. Dosłownie dzisiaj, kiedy piszę te słowa, uruchomiłem tryb maksymalnie dokładnego sprzątania przed wyjściem z biura przed godziną 15. Kiedy wróciłem tam przed 18 było już całkowicie ciemno, a Dreame L10s Ultra Gen 2 dalej sobie w spokoju pracował.
Dreame L10s Ultra Gen 2 ma 32, tak TRZYDZIEŚCI DWA poziomy dozowania wody
Przez dwa lata, od czasu premiery Dreame L10s Ultra, rozwinęła się technologia i aplikacja DreameHome. Rozwój technologii daje nam wysuwaną podkładkę mopującą, dzięki czemu druga generacja robota skuteczniej mopuje wzdłuż krawędzi oraz wyższą moc ssania. O czym za moment. Rozwój aplikacji z kolei znacznie usprawnił sprzątanie obszarowe. Zaznaczenie obszaru do szybkiego sprzątania było swego czasu sporym wyzwaniem. Dzisiaj to banalnie prosta czynność, bo raz, że mapa jest o wiele dokładniejsza i łatwiej znaleźć na niej interesujący nas fragment pomieszczenia, a dwa, że samo zaznaczanie strefy zostało usprawnione i robi się to łatwiej i znacznie precyzyjniej.
Dreame L10s Ultra odkurzał z siłą 5300 Pa, a jego druga generacja oferuje do 10 000 Pa. Tylko co nam to mówi? Pamiętam pierwsze roboty odkurzające z mocą ssana na poziomie ok 2 000 Pa i do jakości odkurzania dywanów można było mieć duże zastrzeżenie. Przykładowo po tygodniu pracy takiego robota mogłem odkurzyć dywan odkurzaczem pionowym za kilkaset złotych i wyciągnąć z niego tony kociej sierści. Dreame L10s Ultra odkurzał znacznie skutecznie, ale zdarzało się, że np. potrzebował 2-3 przejazdów, żeby poradzić sobie z jesienno-zimowym piaskiem wbitym w dywan przy drzwiach wejściowych. W przypadku drugiej generacji mamy prawie dwa razy większą moc i wyciąganie wbitych zabrudzeń w dywan, sierści w dywan z dłuższym włosiem czy rozsypanych małych rzeczy idzie mu bardzo sprawnie. Kojarzycie te reklamowe kadry, kiedy robot przejeżdża środkiem rozsypanego ryżu czy kawy i zostawia idealnie wysprzątany ślad? No to tutaj tak to wygląda na co dzień. Odkurzanie jest bardzo dokładne.
W kwestii mopowania Dreame L10s Ultra wydawał się kosmicznym sprzętem. Dwie szybko wirujące podkładki mopujące bardzo sprawnie czyściły podłogi na mokro i zaskakująco sprawnie usuwały większość zaschniętych plam. Do tego mogliśmy wybrać np. kierunek mopowania, aby zachować lepszą kondycję podłóg oraz wybrać, z jakiego materiału są wykonane. To się nie zmieniło, a wspomnienia wcześniej wysuwana podkładka lepiej czyści podłogę wzdłuż krawędzi. Wysuwa się na ok 4 cm, więc może nie tak daleko jak nogi Elżbiety Jaworowicz w Sprawie dla Reportera, ale z nie mniejszą gracją.
Tryby sprzątania możemy personalizować. I to jak! Możemy tworzyć przeróżne harmonogramy, dopasowywać osobne profile sprzątania do każdego pomieszczenia, ustalać kolejność wjazdu na dywany, zwiększać moc ssania na dywanach, unosić podkładki mopujące przed wjazdem na dywan, albo je zostawić (kiedy mamy np. gumowe dywany wymagające sprzątania na mokro) i to nadal tylko część możliwość Dreame L10s Ultra Gen 2. A jeśli to mało, to sam poziom dozowania wody ustawiamy w 32-stopniowej skali(!). Po co? Nie wiem, ale to robi wrażenie.
Dreame L10s Ultra Gen 2 sprząta długo i bezobsługowo
Dreame L10s Ultra Gen 2 to sprzęt niemal bezobsługowy. Worek na zabrudzenia trzeba wymienić na nowy mniej więcej co dwa miesiące z małym hakiem i na co dzień, a raczej co kilka dni, musimy wymienić w nim wodę. Czyli nalać czystej i wylać brudną.
Do tego warto pamiętać o okazjonalnym czyszczeniu miejsca płukania podkładek mopujących. Bo tak, Dreame L10s Ultra Gen 2 sam płucze podkładki mopujące. Robi to po każdym sprzątaniu, ale też w trakcie i tu zależy od nas, czy ma to robić po każdym pomieszczeniu, co określony czas lub po przejechaniu ustalonego obszaru w zakresie 10-35 m2. Dzięki temu nie roznosi zebranego już brudu. Ten jednak lubi się z czasem osadzać w miejscu płukania i tu do gry wchodzi nasz wycior, który jest narzędziem służącym właśnie do czyszczenia tej części stacji dokującej.
Deklarowany czas pracy to 240 minut i to jest do zrobienia. W biurze mamy 56 m2 powierzchni do sprzątania (po odjęciu od całej przestrzeni mebli i miejsc niedostępnych dla robota) i bateria wystarcza na zrobienie co najmniej czterech pełnych przejazdów ze standardowym odkurzaniem i mopowaniem.
Dreame L10s Ultra Gen 2 jest lepszy, a tańszy!
Dreame L10s Ultra Gen 2 został usprawniony pod prawie każdym względem w stosunku do poprzednika. Prawie, bo zniknęła mu jedna funkcja – zdalnego sterowania z podglądem obrazu z kamery. Zdalne sterowanie zostało, ale już bez podglądu. Co i tak jest przydatne, bo czasem szybciej wyjedziemy robotem ze stacji i coś odkurzymy korzystając ze zdalnego sterowania, niż zaznaczymy mu obszar do posprzątania. Jak prosta by ta czynność nie była.
Pierwsza generacja Dreame L10s Ultra debiutowała w cenie 5 700 zł. Takie zmiany sprzętowe zdecydowanie lubimy, a robota zdecydowanie polecam!