TTArtisan umie lepiej, ale AF 75 mm f/2 ED jest i tak dobrze wykonany
Tym, co zawsze mocno wyróżnia obiektywy TTArtusan jest ich jakość wykonana. Solidne, metalowe obudowy to ich znak rozpoznawalny. W AF 75 mm f/2 ED jest dosłownie minimalnie gorzej. Ale po kolei, bo wszystko zaczyna się od bardzo ładnego, eleganckiego pudełka.
Sam obiektyw jest owinięty folią i tym razem opakowanie nie kryje żadnych ukrytych dodatków. Mamy tylko obiektyw, osłonę przeciwsłoneczną i dwa dekielki. Są one plastikowe i może to mnie tak zabolało w tym wykonaniu, bo w niektórych TTArtisanach te elementy są metalowe. Ale to naprawdę w niczym nie przeszkadza i kompletnie niczym nie odbiega od bardziej markowych sprzętów.
Cała reszta konstrukcji jest metalowa – tubus oraz dwa pierścienie. Szersze w górnej części to regulacja ostrości. Pierścień porusza się bardzo miękko i płynnie, wręcz satysfakcjonująco. W dolnej części mamy pierścień zmiany przysłony w zakresie d f/2 do f/16, albo możemy tutaj ustawić automat. Obraca się skokowo, z wyraźnym kliknięciem przy każdym stopniu. Nie ma możliwości zablokowania obrotu, ale nie zdarzyło mi się w trakcie użytkowania, aby pierścień obrócił się przypadkowo.
Tylny dekielek to bardzo ciekawy element, bo jest jednocześnie stacją dokującą, za pomocą której obiektyw można aktualizować. Służy do tego port USB-C, za pomocą którego podłączamy obiektyw do komputera. Co warto zauważyć, dekielek jest kompatybilny z innymi obiektywami z mocowaniem Sony (F)E, więc jeśli w trakcie zdjęć potrzebujecie szybko wymienić obiektyw to nie musicie koniecznie pilnować, jakie osłony zakładacie.
Poza bardzo solidnym wykonaniem ogromną zaletą obiektywu są jego wymiary. Ma niecałe 9 cm długości i zdecydowanie bliżej mu to szkieł systemu micro 4/3, niż pełnej klatki Sony i Nikona. Swoją drogą, używałem z nim filtrów kupionych właśnie pod micro 4/3, bo średnica 62 mm jest identyczna, jak w przypadku m.Zuiko Pro 12-40 mm f/2.8.
Czytaj też: TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica – pół kilograma magii
Jak TTArtisan poradził sobie z autofocusem?
Największą niewiadomą w testowaniu TTartisana AF 75 mm f/2 ED było dla mnie działanie autofocusu. To nie jest coś, z czego producent słynie, więc nie ukrywam, miałem co do tego pewne obawy. Na szczęście szybko zostały rozwiane.
Specyfikacja i opisy dostępne w sieci niewiele nam mówią na temat autofocusu poza tym, że jest. To dodajmy do tego, że jest i to zaskakująco dobry. Nie jest to demon prędkości, ale zdecydowanie nie odstaje szybkością od choćby standardowego 50mm f/1.8 z mocowaniem Sony E. Do tego bez problemów współpracuje z systemami Sony, wiec rozpoznawanie twarzy i oka u ludzi oraz zwierząt działa bez zastrzeżeń. Autofocus sprawnie radzi sobie również w trudniejszych warunkach oświetleniowych.
Musimy tylko pamiętać o tym, że odległość ostrzenia jest dosyć spora. Deklarowane ok 75 cm faktycznie mają przełożenie na rzeczywistość, więc o zdjęciach z bliskiej odległości musimy w tym przypadku zapomnieć.
Dodajmy tutaj jeszcze coś o możliwościach filmowych. Efekt oddychania jest minimalny i nie stanowi on problemu w trakcie nagrywania, ale problemem może być głośna praca silnika, który słychać przy ostrzeniu ręcznym i automatycznym. Do nagrywania z mikrofonem kierunkowym na aparacie hałas może być zbyt duży, ale przy mikrofonach krawatowych nie ma problemu. Dodatkowo obiektyw świetnie sprawdza się przy setkach ze względu na plastykę obrazu. Używałem go m.in. do tego nagrania:
Czytaj też: Test Panasonic Lumix S9: Kompaktowa pełna klatka z niespodziankami
Swirly bokeh w TTartisan AF 75 mm f/2 ED, czyli kontrolowany chaos
Producent informuje, że TTArtisan AT 75 mm f/2 ED oferuje swirly bokeh, czyli bardzo nietypowe rozmycie tła. Ma ono, zgodnie z nazwą, wirować, co ma przekładać się na przyciągający wzrok, bardzo nietypowy chaos.
Chaotyczny bokeh faktycznie jest, ale zobaczymy go przede wszystkim w dzień. Szczególnie jeśli w tle mamy elementy zielono-leśne, wtedy wygląda to następująco:
To wygląda naprawdę dobrze. Rozmycie jest bardzo miękkie, pełne nieregularnych okręgów. To może się podobać. Z drugiej strony bokeh w nocy wygląda bardzo standardowo. Kule idą zdecydowanie w kierunku cebulkowatym, co też wygląda dobrze i koniec końców możemy powiedzieć, że mając jeden obiektyw dostajemy dwa rodzaje rozmycia tła:
Czytaj też: Recenzja Sigma A 14/1.4 DG DN – drugiego takiego obiektywu nie znajdziesz
Jak fotografuje się TTArtisanem AF 75 mm f/2 ED?
Przez ostatnie tygodnie miałem okazję używać TTArtisana AF 75 mm f/2 ED do praktycznie wszystkiego. Robiłem nim codzienne zdjęcia produktowe, zdjęcia samochodów i spacerowe zdjęcia tego, co wpadło mi przed aparat. Nawet nie wiecie, jak udany potrafi być obiektyw kosztujący mniej niż 1000 zł.
Kompaktowe wymiary, szybki autofocus i w zasadzie brak poważnych wad optycznych – to wszystko wychodzi zdecydowanie na pierwszy plan. Nie miałem żadnych problemów z dystorsją czy aberracjami. Co mocno mnie zaskoczyło, bo różowe obwódki przedmiotów to coś, do usuwania czego w zasadzie przyzwyczaiłem się we wszystkich obiektywach podczas zdjęć z przysłoną poniżej f/2.8. Tutaj tego nie ma nawet pod światło, ale…
TTArtisan AF 75 mm f/2 ED bardzo nie lubi zdjęć pod silne światło. Edycja poniższego zdjęcia była bardzo konkretnym wyzwaniem:
To jedna z dwóch większych wad obiektywu. Drugą jest ostrość. W centrum kadru, o ile nie przestrzelimy z punktem ostrzenia z naszej winy, obraz jest ostry i nie można mi nic zarzucić nawet na maksymalnie otwartej przysłonie. Ale boki kadru zaczynają być ostre dopiero w okolicach f/5.6. Nawet na f/4 boki i rogi kadrów są niewyraźną papką.
Zdjęcia przykładowe:
Czytaj też: Filtry polaryzacyjne Marumi Prime Plasma Sputtering C-P.L – czy rzeczywiście warte są swojej ceny? (test)
W swojej cenie TTArtisan AF 75 mm f/2 ED jest absurdalnie dobry!
Powyższe wady w żaden problem nie przekreślają obiektywu. W końcu raczej rzadko fotografujemy pod Słońce i TTArtisan AF 75 mm f/2 ED to obiektyw portretowy. Więc idę o zakład, że większość użytkowników będzie korzystać z niego głównie na otwartej przysłonie z mocno rozmytym tłem i brak ostrości w rogach kadru to ostatnia rzecz, jaką będą się przejmować.
Przypomnijmy, że obiektyw kosztuje 999 zł i zdecydowanie to nie jest tylko zabawka z dziwnym bokeh. To pełnoprawne szkło, którego można bez obaw używać w codziennej pracy ze zdjęciami, ale i filmami. Nawet jeśli nie będziemy z niego często korzystać, to przy tej cenie, masie i wymiarach spokojnie można mu znaleźć miejsce w plecaku. W zasadzie gdyby nie to, że (jeszcze) stosunkowo rzadko sam nagrywam filmy to kupiłbym ten obiektyw choćby dla samego trzymania go na statywie podczas statycznych ujęć, bo produkowany obrazek dosłownie skradł moje serce.
TTArtisan AF 75 mm f/2 ED możecie kupić u oficjalnego wyłącznego dystrybutora marki TTArtisan na Polskę – InterFoto.eu. Pod tym adresem lub w sklepie stacjonarnym w Warszawie przy ul. Targowej 20A na II piętrze. Po okresie testowym obiektyw (niestety) wrócił do producenta.