Przerażająca chińska broń, czyli jak Chiny chcą spopielić cele swoimi miotaczami ognia
Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (PLA) niedawno przeprowadziła ćwiczenia wojskowe z wykorzystaniem niszczycielskich miotaczy ognia, podczas których żołnierze spalali symulowane cele. Cele, które w razie ewentualnej wojny byłyby ludźmi i choć niekoniecznie byliby paleni żywcem, to i tak tego typu broń budzi ogromne kontrowersje. Musimy bowiem pamiętać, że miotacz ognia, który wyrzuca zapalaną w momencie wyrzutu mieszaninę łatwopalnej cieczy, nie zabija tylko samym ogniem poprzez spalenie. Może również doprowadzić do śmierci poprzez uduszenie, szok termiczny i tym samym zapaść układu krążenia czy zatrzymanie akcji serca przez wysoką temperaturę.
Czytaj też: Cichy monopol mogący zatrzymać świat. Chiny wyrosły na giganta, którego trzeba się obawiać
Działania wojenne w ubiegłym wieku potwierdziły nam, jak wielki potencjał drzemie w miotaczach ognia. Trudno się więc dziwić, że akurat Chiny mają długą historię związaną z tym rodzajem broni, co dało początek przenośnemu Typowi 74, który został zainspirowany radzieckim LPO-50. Ten miotacz ognia został wprowadzony przez Chiny do użytku w latach 70. i miał na celu zwiększenie skuteczności przy jednoczesnym zmniejszeniu wagi i rozmiarów swojego poprzednika. Radziecki LPO-50 miał trzy zbiorniki paliwa, podczas gdy chińska adaptacja zredukowała ich liczbę do dwóch, wydłużając nieco broń, ale jednocześnie poprawiając efektywność dostarczania niszczycielskiego ładunku na dystans do 45 metrów.
Czytaj też: Sekrety myśliwca Chengdu J-36. Co tak naprawdę stworzyły Chiny?
W praktyce ćwiczenia z tymi miotaczami ognia są kluczowe, bo Typ 74 wymaga ostrożnej obsługi ze względu na silny odrzut i ekstremalne ciepło, które może stopić ludzką skórę przy kontakcie. Dlatego też dla bezpieczeństwa i precyzji operatorzy często oddają strzały z pozycji leżącej. Warto wspomnieć, że ten dokładnie model jest oferowany przez Chiny na eksport i wciąż znajduje zastosowanie w operacjach wojskowych dzięki zdolności do skutecznego niszczenia umocnionych pozycji i unieszkodliwiania sił wroga. Zaliczył już zresztą wiele chrztów bojowych, bo raporty z Chin wskazują, że Typ 74 był używany podczas konfliktu z Wietnamem w 1979 roku, gdzie odegrał kluczową rolę w neutralizacji ponad 1200 bunkrów. Miotacz ognia został również wykorzystany w operacjach antyterrorystycznych, a w tym w incydencie z 2015 roku w Sinciangu, gdzie użyto go do wypędzenia bojowników ukrywających się w jaskini.
Czytaj też: Nawet F-35 się nie ukryje. Chiny sprawdziły Boskiego Orła, czyli niszczyciela samolotów stealth
Samo użycie miotaczy ognia na współczesnym polu walki budzi poważne kontrowersje etyczne. Chociaż są one niewątpliwie skuteczne w oczyszczaniu umocnionych pozycji przeciwnika, to ich zdolność do zadawania ciężkich, często śmiertelnych oparzeń sprawia, że ich stosowanie jest zwyczajnie kontrowersyjne z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Dalsze wykorzystywanie miotaczy ognia przez chińską armię podkreśla jednak strategiczne znaczenie, jakie Chiny przywiązują ciągle do posiadania zróżnicowanego arsenału, który pozostaje zdolny do radzenia sobie z różnymi scenariuszami bojowymi. Typ 74 jest bowiem niezastąpiony w operacjach oczyszczania okopów czy bunkrów i rozwój technologiczny nie zmienił tego aż do tej pory.