Pierwsza jazda Ford Capri. Legenda przekształcona w elektrycznego SUV-a okazała się dobrym pomysłem?

Ford Capri to model, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii motoryzacji. Zadebiutował w 1969 roku jako odpowiedź Forda na europejskie marzenia o sportowym samochodzie w przystępnej cenie i przez trzy generacje, aż do 1986 roku, Capri ewoluował, zachowując unikatowy charakter i zdobywając miano ikony. Teraz, po prawie 40 latach, Ford tchnął nowe życie w ten legendarny model, przekształcając go w nowoczesny, elektryczny SUV, który już trafił do Polski. Jak wypadł ten powrót?
Zdjęcia: Kacper Cembrowski

Zdjęcia: Kacper Cembrowski

Sportowa elegancja SUV-a z kultowymi elementami

Nowy Ford Capri to samochód dość znacząco różniący się od tego, do czego mogliśmy się przyzwyczaić; Ford informuje jednak, że mamy tu do czynienia ze stylistyką, która łączy współczesne trendy z nawiązaniami do przeszłości. Faktem jest, że projektanci zadbali o to, by zachować ducha oryginału, co widoczne jest w detalach takich jak czarny panel pomiędzy poziomo ułożonymi również kultowymi reflektorami czy tylnymi lampami, nawiązującymi do poprzednich generacji. Charakterystyczna szyba w kształcie litery C oraz skośna krawędź tylnego nadkola dodatkowo podkreślają sportowy charakter. 

Model ma kompaktowe wymiary: 4634 mm długości, 1872 mm szerokości i 1626 mm wysokości. Rozstaw osi wynoszący 2767 mm zapewnia przestronność w środku, a standardowe felgi aerodynamiczne o średnicy 19 lub 20 cali nadają Capri nieco sportowy wygląd. Opcjonalne koła o średnicy 21 cali z oponami o szerokości 235 mm z przodu i 255 mm z tyłu dodatkowo podkreślają dynamiczną linię Capri.

Czytaj też: Pierwsza jazda BYD Sealion 7 – elektryk, a prowadzi się jak spalinowy

Dla fanów stylu retro Ford przygotował wyrazisty lakier Vivid Yellow, inspirowany Capri RS z lat 70., ale możemy zdecydować się również na inne ekscentryczne propozycje, takie jak Blue My Mind czy Lucid Red, jednak dla fanów bardziej stonowanych barw, Ford oferuje kolory Frozen White, Agate Black czy Magnetic Grey. 

Ford zadbał tutaj również o detale aerodynamiczne, które wpływają nie tylko na wygląd, ale poprawiają także efektywność energetyczną pojazdu. Zintegrowane spojlery i elementy poprawiające przepływ powietrza to kolejny krok w stronę nowoczesności. Warto jednak wspomnieć, że Capri jest oparty na platformie MEB, którą możemy znać z samochodów z koncernu VW — między innymi z Volkswagena ID.5 czy Cupry Tavascan. Jest tu więc pod wieloma względami bardzo znajomo.

Czytaj też: Test Toyota Camry – takich aut jest coraz mniej

Ukryty schowek pod ekranem i mnóstwo miejsca. Capri w środku może się podobać

Ford Capri podąża „dotykowym” trendem, co przekłada się na to, że lwią częścią funkcji sterujemy z poziomu ekranu. Zdaje się, że najwyższa pora się do tego przyzwyczaić — i chociaż sam nie mam z tym dużego problemu, tak wiem, że jest nadal mnóstwo sceptyków tego rozwiązania. Tutaj więc może okazać się to problematyczne; lecz większym zgrzytem, niż korzystanie z ekranu w centralnym punkcie deski rozdzielczej, jest dziwna „oszczędność” na przyciskach, którą widać na drzwiach kierowcy. Tylko dwa przyciski odpowiedzialne za kontrolowanie szyb i trzeci przycisk, pozwalający wybrać, czy chcemy aktualnie sterować szybami przednimi czy tylnymi… po co? Może to mały szczegół i pierdoła, ale niezwykle irytująca.

Skoro kilka razy już o tym ekranie wspomniałem, to teraz do niego przejdźmy. W Fordzie Capri mamy do czynienia z SYNC Move z 14,6-calowym ekranem dotykowym. Co ciekawe, ekran ten jest ruchomy — możemy zmieniać jego orientację i ustawiać go całkowicie na prosto lub pod kątem, a przy okazji pod wyświetlaczem kryje się dodatkowy schowek. Możemy więc tam coś zostawić i zasunąć ekran, żeby z ulicy nie było widać, co tam trzymamy (i to w żadnym wypadku nie jest namowa do niecnych celów!). Nawigacja w systemie Forda działa całkiem nieźle, mówi do nas po polsku i sama planuje ładowania na trasie, więc myśli za nas; a to zdecydowanie ułatwia elektromobilne podróże. Podczas pierwszych jazd nie miałem jednak okazji przetestować jej działania, bo zdołałem w nadmorskich okolicach Polski wyjeździć około 85 procent baterii.

Czytaj też: Test Mercedes EQE SUV 500 – czy ogromny SUV może być zbyt skrętny?

Pod ekranem i ukrytym schowkiem mamy mały panel z kilkoma przyciskami, dwa miejsca na smartfon, z czego jedno to indukcyjna ładowarka (ale dość kapryśna, bo kilka razy podczas jazdy przerywała ładowanie bez powodu), dwa cup holdery i jeszcze jedną skrytkę w podłokietniku, a dokładnie 17-litrowy schowek MegaConsole, który według Forda jest w stanie pomieścić nawet 14-calowego laptopa i dwie duże butelki wody. Jeszcze niżej, pod ekranem, mamy dodatkową przestrzeń na przedmioty osobiste.

Co więcej, mamy jeszcze jeden ekran za ściętą i nie do końca okrągłą kierownicą z podświetlanymi na niebiesko, standardowymi przyciskami, który wyświetla podstawowe, najpotrzebniejsze informacje. Jest tu również head-up display, za co plusik. Osobiście nie jestem jedynie fanem sposobu zmiany trybów jazdy, co tutaj robimy manetką po prawej stronie kierownicy. 

Czytaj też: Test Dacia Spring – bierz dopłatę i nie zadawaj pytań

W środku znajdziemy także oświetlenie ambientowe. To miły dodatek i coś, co powinno w moim odczuciu znaleźć się w każdym nowym samochodzie. Jest ono dość nieregularne (nie idzie płynnie przez drzwi i deskę rozdzielczą), ale wygląda naprawdę nieźle i robi klimat. Z podobnych „gadżeciarskich” akcentów, warto wspomnieć o projekcji logo Capri, które wyświetla się na chodniku, kiedy otwieramy drzwi. W środku całości dopełnia system audio B&O z dziesięcioma głośnikami, w tym subwooferem i soundbarem.

Czytaj też: Test nowej Cupry Formentor VZ e-Hybrid. Jedno pytanie – po co?

Materiały wykończeniowe w Capri to, jak dumnie mówi Ford, połączenie luksusu i ekologii. Muszę jednak przyznać, że w nowym Capri siedzi się naprawdę wygodnie i jest bardzo komfortowo, również na dłuższych trasach; i co jest sporym plusem, to fakt, że jest tu naprawdę mnóstwo miejsca. Z przodu generalnie nie można narzekać na dostępną przestrzeń (chyba że ma się prawie 190 cm wzrostu i prowadzi Dacię Spring), ale tutaj mnóstwo miejsca jest również z tyłu. Linia przeszklonego dachu nie opada w tylnej części pojazdu, dzięki czemu, mając 186 cm wzrostu, z tyłu było mi zaskakująco komfortowo, również mając na uwadze miejsce na nogi. W Capri jest naprawdę wygodnie.

Wspomnianą praktyczność wnętrza podkreśla również bagażnik o pojemności 585 litrów, wyposażony w elektrycznie sterowaną i bezdotykową klapę. Do tego warto wspomnieć o pojemniku na kabel po lewej stronie (który można wyciągnąć), gumowym pasku po prawej stronie, który pozwala na stabilniejsze zamocowanie wybranego bagażu, oraz podwójnej podłodze. Możemy tu zmieścić naprawdę sporo rzeczy, i  trzeba przyznać, że amerykańska firma zaprojektowała naprawdę przemyślany bagażnik.

Jedynym realnym zarzutem do Forda Capri po pierwszych jazdach jest kiepskie wyciszenie w kabinie. Przy nieco wyższych prędkościach, od około 100 km/h, w środku samochodu jest naprawdę głośno; nie mówiąc już o tym, co dzieje się na autostradzie, przy 140 km/h. Oczywiście, audio Bang & Olufsen może pomóc w skutecznym zagłuszeniu hałasu z zewnątrz, ale jeśli chcemy napawać się błogą ciszą… cóż, nie tutaj.

Czytaj też: Test BMW M135 xDrive – świetne auto, a fani marki niezadowoleni

Silnik i zasięg. Co ma do zaoferowania elektryczny Capri?

Nowy Ford Capri napędzany jest wyłącznie elektrycznie, co wpisuje się w wizję zrównoważonego transportu, ale wielu miłośnikom motoryzacji i osobom pamiętający pierwszego Capri może złamać serce. Czy jednak słusznie? Wariant z dwoma silnikami o łącznej mocy 340 KM oferuje zasięg katalogowy wynoszący 592 km. W rzeczywistych warunkach, wiadomo, wypada to nieco gorzej, ale w praktyce jazda miejska powinna pozwolić uzyskać między nawet ponad 400 km zasięgu, również przy niższych, zimowych temperaturach. Dostępna jest także wersja z jednym silnikiem, która w teorii może przejechać do 627 km na jednym ładowaniu. Oba warianty korzystają z wydajnych silników opracowanych przez koncern Volkswagena, które zapewniają dobre osiągi i efektywne zużycie energii. 

Na trasie, którą pokonałem przez pół dnia Fordem Capri, zużycie wynosiło 20,8 kWh/100 km. W teorii więc szału nie ma, ale w praktyce — jak na naprawdę niskie temperatury, jak i sam styl jazdy podczas testowania Capri, to naprawdę sensowny i zadowalający wynik.

Bateria o pojemności 79 kWh netto pozwala na szybkie ładowanie — od 10 do 80% w zaledwie 26 minut przy mocy ładowania do 185 kW. Samochód jest dostępny w kilku wariantach mocy, od 170 KM w podstawowej wersji, przez 286 KM w modelach pośrednich. Najmocniejszy wariant z dwoma silnikami o mocy 340 KM przyspiesza do 100 km/h w 5,3 sekundy. Nowy Capri dostępny jest w wersjach z napędem na tylne koła (RWD) oraz na wszystkie koła (AWD). Silniki elektryczne, co już raczej wszyscy wiemy, zapewniają moc wystarczającą, by poczuć sportowego ducha Capri, a różne tryby jazdy — Normal, ECO, Sport, Individual i Traction — pozwalają dostosować charakterystykę pojazdu do warunków na drodze.

Czytaj też: Test nowego Forda Puma – z zewnątrz efektownie, w środku… soundbar

Tutaj muszę przyznać, że nowego Capri prowadzi się pewnie i przyjemnie. Samochód, naturalnie, „zbiera się” bardzo imponująco, sama jazda jest dynamiczna, a auto responsywne. Capri jest jednak dość zachowawczy — poza wieloma systemami wspomagania kierowcy (takich jak adaptacyjny tempomat, system zapobiegania kolizjom z autonomicznym hamowaniem awaryjnym oraz pakiet czujników i kamer umożliwiających monitorowanie otoczenia pojazdu, dodatkowo system Traction w wersji AWD zapewniający przyczepność na trudnym terenie) auto trzyma się drogi bardzo pewnie i trudno tutaj o nieco bardziej ryzykowne manewry, nawet przy śliskiej nawierzchni. Samochód również ma systemową blokadę i maksymalnie pojedzie 180 km/h, chociaż nie mam wątpliwości, że spokojnie stać go na więcej; no ale musimy dbać o baterię.

Ceny i wersje nowego Forda Capri

Ford Capri dostępny jest w dwóch wersjach.

Capri:

  • Sync Move z ekranem 14,6” z My Private Locker
  • Nawigacja satelitarna z dostępem do internetu
  • Adaptive Cruise Control z funkcją Stop & Go
  • Tapicerka częściowo skórzana 
  • 19” obręcze kół ze stopów lekkich
  • Fotel kierowcy z elektryczną regulacją położenia w 12. kierunkach, funkcją masaży i pamięci położenia
  • Podgrzewane siedzenia i kierownica
  • Tylna kanapa — składana, dzielona w proporcji 60:40, z otworem do przewozu nart
  • Podwójna podłoga bagażnika

Capri Premum:

  • Wyposażenie z wersji Capri
  • Tapicerka ze skóry ekologicznej Sensico
  • 20” obręcze kół ze stopów lekkich
  • Drzwi bagażnika — zamykane/otwierane elektrycznie i bezdotykowo 
  • Reflektory — matrycowe LED
  • Oświetlenie ambientowe
  • Nakładki na progi przednich drzwi
  • Nagłośnienie B&O

A co w kwestii cen? Te prezentują się naprawdę nieźle i od razu przywołują na myśl Teslę Model Y. Warto zaznaczyć, że są to ceny bez dotacji z programu Mój Elektryk, czy też nadchodzącej „kontynuacji programu”, a do tego przy zakupie samochodu, Ford dorzuca ładowarkę wallbox 22 kWh o wartości 4 500 zł. Cennik jest następujący:

Capri 52 kWh 170 KM RWD179 990 zł
Capri 77 kWh 286 KM RWD200 770 zł
Capri 79 kWh 340 KM AWD220 770 zł
Capri Premium 52 kWh 170 KM RWD189 770 zł
Capri Premium 77 kWh 286 KM RWD209 770 zł
Capri Premium 79 kWh 340 KM AWD229 770 zł

Nowy Ford Capri miał okazać się połączeniem historii i nowoczesności. Jego stylistyka i nowoczesne dodatki powinny przyciągnąć zarówno miłośników klasycznych modeli amerykańskiej marki, jak i osoby szukające ekologicznego, praktycznego SUV-a o sportowym charakterze. Brzmi to wszystko górnolotnie, ale po pierwszym teście, zdaje się, że Capri to naprawdę niezłe i przede wszystkim opłacalne auto.