Ziemia zadrżała i broń poleciała. Teraz Korea Północna się chwali, a świat powątpiewa

Są takie rodzaje uzbrojenia, których samo opracowanie jest ogromnym wyzwaniem. Dlatego też ten wysiłek podejmują najpierw największe potęgi świata, a wśród nich Korea Północna raczej się nie znajduje. Oto jednak reżimowe państwo pochwaliło się opracowaniem broni, której obawia się cały.
Ziemia zadrżała i broń poleciała. Teraz Korea Północna się chwali, a świat powątpiewa

Hipersoniczny pocisk Korei Północnej. Przełom czy propagandowy blef?

Korea Północna pochwaliła się w pierwszy wtorek 2025 roku, że pomyślnie przeprowadziła test nowej rakiety balistycznej średniego zasięgu (IRBM), która została wyposażona w głowicę hipersoniczną. Mowa więc o rodzaju pocisku, który najpierw jest wynoszony wysoko w przestworza przez rakietę, a następnie oddziela się od niej i zaczyna zmierzać w kierunku celu, jako już “typowy pocisk”, a więc połączenie głowicy z silnikiem. Tego typu broń jest niebezpieczna z trzech głównych powodów – podczas lotu do celu rozwija prędkości hipersoniczne, a więc ponad 5 Mach (6125 km/h), nie porusza się po typowej balistycznej trajektorii, a na dodatek może wykonywać na różnych etapach lotu manewry, co wprawia w błąd systemy wykrywania i utrudnia bezpośrednie wystrzelenie z wykorzystaniem pocisku przechwytującego. To właśnie sprawia, że aktualnie wykorzystywane systemy przeciwrakietowe nie są w stanie zwalczyć tego typu pocisków i dlatego też dzieło Korei Północnej zalicza się do broni odstraszającej.

Czytaj też: Chińska armia testuje zabójczą broń z poprzedniego wieku

Problem w tym, że broń hipersoniczna nie jest łatwa w opracowaniu i przez to właśnie nawet jej istniejące przykłady są nie bez powodu poddawane w wątpliwość. Korea Północna dumnie jednak twierdzi, że jej się udało, a mamy w to wierzyć m.in. ze względu na potencjalną współpracę w tym zakresie z Rosją. Że stworzyła swoją własną, w pełni autorską broń hipersoniczną, która jest całkowicie funkcjonalna oraz sprawna, a tym samym stanowi istny kamień milowy rozwoju militarnego tego państwa i ma na celu przeciwdziałanie domniemanym zagrożeniom w regionie Pacyfiku. Jednak sceptycyzm sąsiednich państw budzi wątpliwości co do tych twierdzeń reżimu Kim Dzong Una. Innymi słowy, nie wszyscy wierzą Korei Północnej, choć jej agencja informacyjna poinformowała, że podczas testu pocisk pokonał dystans około 1500 kilometrów, osiągając przy tym prędkość Mach 12 (około 14800 km/h).

Czytaj też: Równowaga zachwiana. Kluczowy sojusznik USA opracował broń, której obawiają się Chiny

Jeśli te informacje są rzeczywiście prawdziwe, to możemy uwierzyć Kim Dzon Unowi co do tego, że taka broń rzeczywiście jest “game changerem”, bo z taką specyfikacją jest w stanie przełamywać zaawansowane systemy obronne innych państw. Co ciekawe, państwo pochwaliło się nawet, że ta nowa broń wykorzystuje nie tylko zaawansowane rodzaje napędu, ale też poboczne technologie, a w tym nowy związek z włókna węglowego do budowy silnika oraz ulepszone systemy naprowadzania na cel. Analitycy sugerują z kolei, że może to być ewolucja sprzętu, którego mogliśmy zaobserwować we wcześniejszych testach hipersonicznych, które Korea Północna przeprowadzała w ostatnich latach.

Czytaj też: Metal Storm powraca. Chiny wskrzeszają broń o niewyobrażalnej sile rażenia

Jednak pomimo odważnych deklaracji ze strony Korei Północnej, wokół testu narosło wiele wątpliwości. Przykładowo Połączony Sztab Korea Południowej (JCS) oraz inni regionalni analitycy pozostają sceptyczni co do możliwości tej nowej broni. JCS poinformował, że zasięg rakiety wyniósł rzeczywiście nie 1500 kilometrów, a 1100 km, czyli znacznie mniej, a na dodatek do tej pory brakuje rzetelnych informacji na temat drugiego szczytu trajektorii, a więc jednoznacznego potwierdzenia hipersonicznych możliwości pocisku.