Pierwsza jazda BYD Sealion 7 – elektryk, a prowadzi się jak spalinowy

BYD to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek chińskich producentów aut, który aktualnie próbuje podbić polski rynek. Początek był mądry, bo na start sprzedaży dostaliśmy hybrydy, ale przyszła pora na elektryki. BYD Sealion 7 w pierwszej jeździe pokazał nam wiele argumentów, które robią z niego solidnego zawodnika, ale czy to wystarczy, aby Polak porzucił Passata dla Chińczyka?
Pierwsza jazda BYD Sealion 7 – elektryk, a prowadzi się jak spalinowy

Jak na chińskie auto, BYD Sealion 7 wygląda zaskakująco oryginalnie

Arkadiusz Dziermański
Zdjęcia – Arkadiusz Dziermański, CHIP.PL

Chińscy producenci aut lubią naśladować wzornictwo innych producentów i nie inaczej jest w przypadku BYD, którego auta wyraźnie wpadają w Porsche. Ale nie w przypadku Sealiona 7.

Oczywiście, pewne podobieństwa są. Bo tylny spoiler trochę przypomina Porsche, w sumie maska też, przednie światła to coś pomiędzy nowymi Toyotami a MG 4, chowane klamki ma dzisiaj każdy, z kolei cała bryła na moje oko to mniej masywny, jakby wydłużony Nissan Ariya. To wszystko sprowadza się do tego, że Sealion 7 to na swój sposób oryginalne auto, które jest jakieś, a nie mocno inspirowane innym modelem.

Szkoda tylko, że auto jest dostępne w bardzo bezpiecznych kolorach – czarny, szary, biały i atlantis grey, czyli… ten niebieskawy, który widzicie na zdjęciach. Zdecydowanie najładniejszy.

Domknijmy temat wymiarami – 4830 x 2189 (z lusterkami) x 1620 mm – to naprawdę kawał auta.

Czytaj też: Dacia Spring – Cybertruck i G-Klasa w małej formie

W środku… no w środku BYD Sealion 7 robi wrażenie

Nie da się ukryć, że wnętrze BYD Sealion 7 naprawdę może się podobać! I to pod wieloma względami.

Trudno powiedzieć, co jako pierwsze przyciąga wzrok, bo wiele elementów jest tutaj bardzo wyrazistych. Duży, bo 15-calowy ekran, który lekko wystaje przed deskę rozdzielczą. Za nim mamy taflę szkła i dwa ekrany, ale… jest to ładnie wkomponowany ekran kierowcy oraz ekran po stronie pasażera, ale prawdopodobnie służy on wyłącznie do wyświetlania animacji. Prawdopodobnie, bo przyznam, że podczas jazd testowych nie poświęciliśmy zbyt wiele czasu na przeklikanie interfejsu, nadrobimy to przy pełnym teście auta.

Wokół wspomnianej tafli szkła mamy efektowne podświetlenie z opcją personalizacji, a sam ekran główny się obraca. Ciekawy bajer, raczej kompletnie bezużyteczny, ale dzięki temu każdy może dopasować orientację wyświetlacza do własnych preferencji. Choć pewnie zrobimy to raz i z funkcji skorzystamy później tylko po to, żeby się nią komuś pochwalić. Obrót ekranu nie działa przy aktywnych Android Auto/Apple CarPlay, trzeba go najpierw zminimalizować.

Ekrany są świetnej jakości, a interfejs działa ze wzorową płynnością. Na pierwszy rzut oka wydawał się całkiem intuicyjny i dobrze przetłumaczony, ale jak wspomniałem, dokładnie sprawdzimy go przy okazji pełnego testu.

Nie mogło nie zabraknąć nawiązań do Porsche, stąd zdjęcie powyżej i tak, przyciski wyglądają jak żywcem wyjęte choćby z Cayenne. Nad nimi znajdziemy dwie ładowarki indukcyjne, ładujące smartfony z mocą aż 50W i jedna z nich jest dodatkowo chłodzona. BRAWO!

Nie mogę nie wspomnieć o fantazyjnych wręcz klamkach. Być może to nawiązanie do płynąco-wodnej nazwy auta, ale wygląda to bardzo ciekawie. Wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie, możemy wręcz śmiało zaryzykować, że wszystko tu ociera się o półkę premium.

Spędziłem, trochę czasu na tylnej kanapie Sealiona 7 i jest tu bardzo wygodnie i szalenie przestronnie. Nad głową możemy mieć ogromny przeszklony dach i producent chwali się, że jego powierzchnia to 2,1 m2. Co zauważyłem, że o ile auto jest bardzo dobrze wyciszone, tak z tyłu jest wyraźnie głośniej i to zasługa tylnego spoilera. Wyraźnie słuchać, jak przepływa przez niego powietrze.

Czytaj też: Test Toyota Camry – takich aut jest coraz mniej

Mocy i energii nie brakuje

Sylwia Januszkiewicz

Na początek wrzućmy trochę danych technicznych, zaczynając od napędu. Możemy wybierać między AWD i, co ciekawe, napędem na tył. Jeździliśmy egzemplarzem wyposażonym w napęd AWD, więc nie wiem, jak zachowują się tylnonapędówki, ale opcja wydaje się być ciekawa. Co do akumulatora trakcyjnego – 82,5 lub 91,3 kWh, co według WLTP przekłada się na zasięg w cyklu mieszanym od 482 km do 502 km, natomiast w mieście – od 600 km do 630 km. Jak wygląda zużycie w praktyce, powiemy Wam po pełnym teście, bo w trakcie jazd nie było okazji porządzenie tego pomierzyć, natomiast jeśli wyniki będą zbliżone do deklarowanych, jest się czym pochwalić.

Ładowanie prądem zmiennym jest dostępne z maksymalną mocą 11 kW i niestety, natomiast prądem stałym – 150kW w przypadku akumulatora 82,5 kW, 230 kW w przypadku akumulatora 91,3 kW. Oznacza to, że mniejszą baterię naładujecie od 10 do 80 % w 32 minuty, natomiast większą w 24 minuty. Oczywiście przy założeniu, że gwiazdy na niebie znajdą się w idealnym położeniu, bogowie ładowarek dadzą im tyle mocy, ile te są w stanie przyjąć, a krzywa ładowania spojrzy na Was przychylnym okiem i uzna, że owszem, zezwala na 150 czy 230 kW mocy ładowania. Bardzo wątpię, ale dotyczy to wszystkich elektryków na rynku, nie tylko BYD. Cóż, sprawdzimy to.

Miło mi zameldować, że BYD Sealion 7 w zasadzie nie występuje w powolnej wersji. Konfiguracja 312 KM, 380 Nm + napęd na tył setkę osiąga w 6,7 sekundy, natomiast 530 KM, 690 Nm + AWD potrzebuje do tego zaledwie 4,5 sekundy.  Wszystkie osiągają maksymalnie 215 km/h prędkości, więc nie będzie płaczu, że dlaczego to tylko 170 czy 180 km/h jeździ.

Czytaj też: Test Mercedes EQE SUV 500 – czy ogromny SUV może być zbyt skrętny?

BYD Sealion 7 prowadzi się aż za dobrze, bo jak auto spalinowe

Przejdźmy do rzeczy, w końcu pojechaliśmy tam po to, żeby dać Wam znać, jak Sealion 7 jeździ. Z góry zaznaczam, że są to pierwsze wrażenia, ale to, co zobaczyłam na płycie poślizgowej przypomina mi stabilną spalinówkę, a nie rozbujanego elektryka. Producent zapewniał nas, że dzięki technologii CTB (Cell To Body), a więc pełnej integracji akumulatora trakcyjnego i nadwozia uzyskano nie tylko większą wytrzymałość tego drugiego, ale również świetne wyważenie auta i cóż, dało się to odczuć.

Niezależnie od ilości i jakości systemów bezpieczeństwa, nie ma mowy, żeby jakiekolwiek auto nie wpadło w poślizg po bliskim spotkaniu z szarpakiem – tutaj efekt będzie taki sam. Ważniejszą kwestią jest to, jak daje się z takiego poślizgu wyprowadzić i Sealion 7, chociaż jest SUV-em, w dodatku elektrycznym, pokazał, że jest nie tylko świetnie wyważony, ale też reaguje na komendy kierowcy błyskawicznie i nawet dochodząc do prędkości na pograniczu działania szarpaka, udawało mi się wyjść na prostą bez zderzenia z przeszkodami. Uwierzcie, że nie jestem wirtuozem takich ćwiczeń, co dodatkowo świadczy na korzyść chińskiego elektryka.

Po kilku ćwiczeniach na torze, w trakcie których zarówno my jak i trener zgodnie stwierdziliśmy, że jesteśmy trochę w szoku, pojechaliśmy do miasta. Wiele Wam o tym nie napiszę, bo była to godzinka podróży obejmująca kilka niewielkich miejscowości i kilka kilometrów ekspresówki, ale pierwsze wrażenia są pozytywne. Sealion 7 prowadził się lekko, wnętrze sprawia wrażenie dobrze wyciszonego, asystentka głosowa zaskoczyła nas ilością poleceń, jakie potrafi spełnić (niestety w tej chwili obsługa dostępna jest wyłącznie w języku angielskim), a zawieszenie oszczędzało nasze tyłki, biorąc na siebie większość nierówności i innych mankamentów trasy.

Czytaj też: Weekend ze Skyworth K – chińska motoryzacja jest ciekawa czy lepiej od niej uciekać?

BYD Sealion 7 ma europejskie ceny

BYD wygląda europejsko, europejsko się prowadzi i w miarę europejsko kosztuje. Jeżeli myśleliście, że dostaniecie coś średniej jakości za śmieszne pieniądze – jasne, są tacy producenci, ale nie BYD. Wydaje się, że tutaj mamy do czynienia z porządnie wykonanym i porządnie doposażonym elektrykiem, a za to trzeba zapłacić. Sealion 7 jest dostępny w trzech wersjach wyposażenia: Comfort za 219 900 zł (312 KM, bateria 82,5 kWh, napęd na tył), Design za 239 900 zł (530 KM, bateria 82,5 kWh, napęd AWD) oraz Excellence za 247 900 zł (530 KM, bateria 91,3 kWh, napęd AWD). Biorąc pod uwagę poziom wyposażenia i zastosowane technologie, ceny pozostają konkurencyjne.

Co do finansowania – BYD współpracuje w tym zakresie m.in. z PKO, więc pomyślano również o kliencie biznesowym.

Czytaj też: Test nowej Cupry Formentor VZ e-Hybrid. Jedno pytanie – po co?

BYD Sealion 7 zostawił nas z pozytywnymi wrażeniami, czekamy na więcej!

BYD Sealion 7 zaskoczył nas, zaskoczył nas mocno. Od materiałów użytych do wykonania wnętrza, przez systemy asystujące i systemy bezpieczeństwa, po jakość prowadzenia. Wszystko to zmieszczono w zgrabnym opakowaniu, przewiązano wstążeczką i zaopatrzono w etykietę z konkurencyjnymi cenami, a na deser dorzucono imponujący pakiet gwarancji: podstawową na 6 lat lub 150 000 km, 8 lat lub 200 000 km na baterię zasilająca oraz 8 lat lub 150 000 km na silnik napędowy. Jeżeli mieliście wątpliwości, czy producent naprawdę wierzy w swoje zapewnienia co do jakości oferowanego modelu, niech te cyfry posłużą za odpowiedź. My bardzo chętnie zapoznamy się z Sealionem 7 bliżej i przekażemy Wam nasze spostrzeżenia. To auto skrywa wiele, ale na pisanie o tym potrzeba więcej czasu za kierownicą.