YouTube wciąż kombinuje z reklamami, a użytkownicy się wściekają

Wygląda na to, że w ostatnim czasie Google znalazł już odpowiedni sposób na walkę z blokarami reklam, dlatego więcej czasu poświęca kwestii bloków reklamowych na platformie YouTube. Skoro użytkownicy nie mogą ich już blokować, to warto dać im ich więcej i to najlepiej takich, których nie będą mogli pominąć.
YouTube wciąż kombinuje z reklamami, a użytkownicy się wściekają

Korzystanie z darmowego YouTube’a coraz częściej staje się bardzo przykrym doświadczeniem

Wszyscy dobrze wiemy, że Google utrzymuje się przede wszystkim z reklam. Właśnie dzięki temu większość usług firmy możemy dostawać w darmowej wersji i nawet jeśli jest opcja płatna, jak w przypadku YouTube’a, to bez płacenia dostajemy te same treści. Jednak podejście giganta do kwestii reklam w ostatnich latach staje się coraz częstszym tematem rozmów i to rzadko w pozytywnym kontekście. Firma wciska je wszędzie i o ile w aplikacjach banery reklamowe są raczej mało uciążliwe, o tyle na YouTubie sprawa wygląda zgoła inaczej. Zwłaszcza w ostatnim czasie.

Czytaj też: WhatsApp na iOS w końcu dostanie kluczową funkcję. Prawie dwa lata po Androidzie

Użytkownicy darmowej wersji serwisu zaczęli donosić o znacznie dłuższych, niemożliwych do pominięciach reklamach. Ich długość jest wręcz niepokojąca, ponieważ jak możecie zauważyć na jednym ze zrzutów ekranu, reklama trwa… 58 minut. Co prawda inna osoba na Redditcie twierdzi, że u niego pojawiła się 10-godzinna reklama, natomiast u kogoś YouTube wyświetlił reklamę 90-godzinną, ale w obu przypadkach brak jakichkolwiek dowodów. Mamy natomiast dowód na reklamę, która miała trwać 2 godziny i ponad 52 minuty. Brzmi to jak bardzo nieśmieszny żart.

Google dość szybko odniósł się do tej sytuacji:

Reklamy są dla naszych twórców życiodajną liną ratunkową, która pomaga im prowadzić i rozwijać ich biznesy. Dlatego korzystanie z blokad reklam narusza Warunki korzystania z usługi YouTube. Rozpoczęliśmy globalną akcję, aby zachęcić widzów z włączonymi blokadami reklam do zezwalania na reklamy w YouTube lub wypróbowania YouTube Premium, aby korzystać z treści bez reklam.

To z kolei sugeruje, że być może tak długie, niemożliwe do pominięcia reklamy są po prostu nową formą walki z blokerami reklam – po ich wykryciu serwis wyświetla blok reklamowy o absurdalnej długości, by skutecznie zniechęcić użytkowników do oszukiwania. Sama firma twierdzi, że niektóre wtyczki mogą zakłócać odtwarzanie, co też może wyjaśniać powyższe przypadki. Oficjalnie natomiast bloki reklamowe, których nie możemy pominąć, są ograniczone tylko do 60 sekund.

Czytaj też: Xiaomi już planuje globalne wdrożenie HyperOS 2.1. Szykuj się na dużą aktualizację

Serwis Android Authority postanowił sprawdzić, czy faktycznie tak jest. Przeprowadził więc ankietę, pytając swoich czytelników o to, ile u nich trwają reklamy, których nie mogą pominąć. Jak można było się spodziewać, w praktyce nie wygląda to tak dobrze, jak w zapewnieniach giganta. Ponad 30% ankietowanych wskazało, że spotkało się z niemożliwymi do pominięcia reklamami trwającymi ponad 2 minuty. Blisko 16% badanych natrafiło na reklamy o długości od 1 do 2 minut, co w dalszym ciągu nie pokrywa się z zapewnieniami YouTube’a.

W komentarzach nie zabrakło też doniesień o reklamach, które trwały 17 minut (przy 5-minutowym filmie) lub nawet 20-minutowych blokach.

Najczęściej, gdy widzę dłuższe, niemożliwe do pominięcia reklamy, dzieje się to na moim telewizorze Samsung z oficjalną aplikacją YouTube’a. Okej, ostatnio nie widziałem żadnych godzinnych, możliwych do pominięcia reklam, ale nie jest niczym niezwykłym, że 3-4 reklamy trwające 90 sekund z rzędu są niemożliwe do pominięcia – pisze jeden z ankietowanych.

Znów więc jesteśmy w martwym punkcie, bo Google zwala winę na błędy wynikające z korzystania z blokerów reklam (na telewizorach?), a użytkownicy są coraz bardziej zirytowani tym, jak w praktyce wygląda korzystanie z darmowego YouTube’a. Tylko że z tej sytuacji są tak naprawdę dwa wyjścia – przejście na wersję Premium lub porzucenie platformy, bo na zmianę podejścia giganta raczej nie ma co liczyć.