Test Roborock Qrevo Curv. Czy warto zainwestować w zaawansowanego robota sprzątającego?

Spędziłem kilka tygodni z Qrevo Curv firmy Roborock, a więc robotem sprzątającym, który zastąpił mi “typowego robota” odkurzająco-przecierającego bez wielozadaniowej stacji funkcyjnej. Wnioski? Wygoda i skuteczność kosztują swoje… ale czymże są pieniądze w obliczu oszczędności czasu?
Test Roborock Qrevo Curv. Czy warto zainwestować w zaawansowanego robota sprzątającego?

Pierwsze chwile z Roborock Qrevo Curv

Wielkie kartonowe pudło, a w nim dobrze zabezpieczony robot, wielofunkcyjna stacja, jeden worek na nieczystości, dwa plastikowe mocowania na materiałowe mopy z rzepami, przewód zasilający i kilka papierków, które wyjaśniają funkcje Qrevo Curv i prowadzą nas, jak za rączkę, podczas konfiguracji i przygotowywania sprzętu do działania. Czego chcieć więcej? Ano zestawu komend, które robot rozpoznaje. Producent rozwiązał to ciekawie, bo zapewnił nam stojąca broszurkę z komendami po francusku i angielsku. Niestety polski język jest dla Qrevo Curv za trudny, a szkoda, bo jeśli zależy wam na tym, aby informował o swoim stanie w języku polskim, to funkcjonalność komend głosowych zostanie zdezaktywowania.

Nie tylko ciężki, ale też wielki. Qrevo Curv zalicza się do tych modeli robotów sprzątających, dla których musicie wygospodarować więcej miejsca. Zapomnijcie o upychaniu robotów pod wysokie meble, bo jego stacja mierzy aż 450 × 450 × 450 mm, więc musi być “na wierzchu” i tym samym przyciągać wzrok. Nie jest to na szczęście ot kawał surowego prostopadłościanu, a bardzo ładnie zaoblona bryła z błyszczącego tworzywa sztucznego w sekcji białej i matowego w sekcji szarej. Jeśli jednak myślicie, że wsadzicie ją pod biurko czy stół, to i tutaj muszę was rozczarować – otwierana pokrywa znajduje się bowiem na samej górze i musicie mieć do niej bardzo dobry dostęp. Inaczej żonglerka pojemnikami na wodę stanie się utrapieniem. Spokojnie jednak – stacja ta jest po prostu przyjemna dla oka, a jeśli macie wyobraźnię, nieco talentu i odpowiednie flamastry, to zrobicie z niej takiego starwarsowego R2D2 po roku w Polsce.

Sam proces przygotowywania Qrevo Curv do działania jest banalny. Stawiamy stację na podłodze tak, aby robot miał dostęp do jej rampy (co ciekawe, mieści się w niej prawie cały, co minimalizuje zbieranie się kurzu na jego górnej obudowie), osadzamy w niej worek na nieczystości, uzupełniamy czystą wodą zbiornik o pojemności około trzech litrów, podłączamy stację do zasilania, a następnie przechodzimy proces konfiguracji robota wyposażonego już w mopy, szczotki, pojemnik na kurz i wodę z naszą domową siecią Wi-Fi z poziomu aplikacji Roborock na smartfony. Proste? Proste. Czy jednak jest to w ogóle warte zachodu?

Najlepsze cechy Qrevo Curv, czyli dlaczego podstawowy robot sprzątający jest do bani

Zapewne wiecie, jak to jest z robotami sprzątającymi “do tysiaka”. Dziś nie są to już byle głupie sprzęty i radzą sobie dobrze w nawigowaniu po obszarze sprzątania, omijaniu przeszkód, a przede wszystkim w odkurzaniu, ale wiele z nich ma jeszcze jedną dodatkową funkcję – przecierania podłogi. To nic innego, jak połączenie zbiornika z wodą i szmatki, która w trakcie jeżdżenia robota po podłodze jest ciągle nawilżana, co pozwala jej w automatyczny sposób przecierać powierzchnię przejazd za przejazdem. Nie można nazwać tego myciem podłóg, a ot ich odświeżeniem. Tego typu szmatka przecierająca nie należy do najbardziej higienicznych rzeczy, bo jest nawet w stanie rozetrzeć gorsze zabrudzenia, jeśli jakieś przydarzą się na podłodze, a gdyby tego było mało, musimy pamiętać, aby zdejmować ją po każdym myciu. Nie tylko ze względu na dbanie o panele, ale przede wszystkim brudzie, który się na niej znajduje i doprowadza do rozwoju bakterii i grzybów, a tym samym nieprzyjemnego zapachu. Raz zapomnisz, podkładka tego typu przejedzie po dywanie, bo przecież z racji swojego uzależnienia od grawitacji się nie podnosi i… no cóż, miłego czyszczenia.

Czytaj też: Test Roborock Flexi Lite – dopracowany w najmniejszych szczegółach

Roborock Qrevo Curve rewolucjonizuje jednak kwestię mycia podłóg. Zawdzięcza to nie tylko samym mopom, ale też temu, jak się z nimi obchodzi zarówno podczas sprzątania, jak i przy odwiedzaniu stacji. Najważniejsze jest to, że producent zastosował w tym modelu dwa okrągłe i wymienne pady mopujące, które podczas cyklu mopowania czerpią wodę ze wbudowanego i automatycznie uzupełnianego się w stacji zbiornika. Obracają się przy tym aż 200 razy na minutę i tym samym rzeczywiście czyszczą podłogę i są w stanie zmyć np. przyschniętą plamę z kawy czy herbaty na gresie. Co z kolei dzieje się, kiedy materiałowe mopy nałapią zabrudzeń? Ano magia – robot wraca do stacji i poza uzupełnieniem wewnętrznego zbiornika oddaje się w ręce “minipralki”, która przeprowadza fizyczny proces prania obu nakładek w temperaturze do nawet 75 stopni (ale bez detergentu). 

Stąd właśnie obecność w stacji dwóch zbiorników wody – tej czystej i brudnej, która pochodzi właśnie z procesu prania. Jej stan po zapełnieniu zbiornika potwierdza, że pranie rzeczywiście jest skuteczne, a jeśli nie wierzycie, to wyciągnijcie cały osprzęt piorący z sekcji, do której wjeżdża robot. Nie tylko z ciekawości tego, jak zachodzi proces czyszczenia, ale też z przymusu, bo większe zanieczyszczenia osadzają się w niej i wymagają regularnego ręcznego czyszczenia. Wisienką na torcie jest konfigurowalny proces osuszania mopów po ich wypraniu na zakończenie cyklu sprzątania, ale w tej akurat kwestii szkoda, że producent nie rozszerzył opcji ładowania w godzinach poza szczytem właśnie o dosuszanie mopów. Proces ten może bowiem trwać do nawet czterech godzin i pochłania około 75 watów energii.

Pewne jest jedno – największa zmora tanich odkurzaczy-przecieraczy została w Qrevo Curv rozwiązana wzorowo i zapewniam was, że jeśli raz sprawdzicie takiego robota mopującego w akcji, to nie wrócicie już nigdy do mniej zaawansowanego sprzętu. Różnica w czystości podłóg jest bowiem ogromna i to do stopnia, w którym możecie zapomnieć o ręcznym mopie. No, chyba że zależy wam na wyższej sterylności z uwagi np. na dzieci – wtedy świetnym uzupełnieniem cosobotniego sprzątania z Qrevo Curv jest mop parowy. Jest to zresztą dobry moment na dokładniejsze spojrzenie na to, jak wypada skuteczność mopowania i tym samym utrzymywania podłogi w czystości. 

Powyżej możecie podejrzeć dwa zdjęcia, które przedstawiają stopień zabrudzenia nakładki na mop parowy po umyciu mieszkania po tygodniu. Tyle tylko, że jedna przedstawia zebrane zabrudzenia po tygodniu codziennego używania automatycznego odkurzacza z prostym padem, który tylko przejeżdża po podłodze z czystą wodą bez detergentu oraz właśnie testowanego Qrevo Curv. Różnica jest ogromna. Do takiej oceny skuteczności mopowania zainspirowali mnie redakcyjni specjaliści od czystości, którzy przeszli szkolenie białej skarpety w nadwiślańskim klasztorze Robovakum. Zresztą, w specjalnym odcinku ich przygód możecie obejrzeć, jak dewastujący dla codziennego życia może być nałóg mycia w kółko tych samych podłóg w dążeniu do perfekcyjnej czystości. 

Od razu napomknę, że nie musicie się też martwić o doczyszczanie szczególnie trudnodostępnych miejsc, takich jak przestrzenie pod meblami czy rogi pomieszczeń. Tyczy się to nie tylko szczotki bocznej FlexiArm Arc ze specjalnym ramieniem, które wysuwa się w razie potrzeby, ale też jednej nakładki mopującej (FlexiArm Edge), która działa dokładnie w ten sam sposób. Widać to idealnie zwłaszcza wtedy, kiedy robot zaczyna proces czyszczenia wokół fotela biurowego i manewruje to szczotką, to mopem, aby doczyścić każdy fragment podłogi wokół kółek.

Jak z kolei sprawa ma się z odkurzaniem? Nawet tutaj firma Roborock postarała się o innowacje, bo poza maksymalną mocą ssania aż 18500 Pa wprowadziła też do Qrevo Curv unikalny projekt szczotki bocznej oraz głównej, który gwarantuje wolność od wplątujących się w nie włosów. Podczas gdy ta boczna “chroni się” przed nimi za sprawą swojego łukowego kształtu, główna została podzielona na dwie niezależne od siebie (DuoDivide), które w samym centrum mają lukę, dzięki czemu włosy, zamiast zaplątywać się na nich, trafiają prosto do wewnętrznego pojemniczka na nieczystości. Ten jest wyposażony w zmywalny filtr, ale nie musicie martwić się o jego opróżnianie, bo dba o to stacja, która regularnie wysysa z niego nieczystości, kierując je do wymiennego worka wewnątrz niej.

Czytaj też: Roborock na IFA rozwiązuje problemy świata robotów sprzątających nowymi modelami Qrevo i lekkim H5

Zarówno mopy, jak i szczotki korzystają z adaptacyjnego podwozia AdaptiLift z opcją dostosowywania pozycji każdego z trzech kół w zupełnie niezależny sposób. Efekt? Robot może unieść się o całe 10 mm, aby nie tylko uniknąć zamoczenia dywanów mopami i efektywniej wyczyścić nawet te o średnim i długim włosiu (producent wspomina o zerowym ryzyku zaplątania przy włosiu do 1,9 mm), ale też po to, aby pokonywać progi o wysokości do 4 centymetrów (wykrywa je sam, ale możemy je również skonfigurować). To podwozie przydaje się również robotowi przy manewrowaniu pod specyficznymi przeszkodami, ale to nie jedyne ciekawe funkcje, które znajdziemy w Qrevo Curv. Oczywiście automatyczne zwiększanie mocy ssania po wjechaniu na dywan jest tutaj obecne i aktywuje się nawet przy niewysokich dywanikach.

Technologiczne zaawansowanie Qrevo Curv, czyli na co warto zwrócić uwagę

Jeśli zagłębicie się w szczegóły możliwości Qrevo Curv, to odkryjecie całą masę ciekawostek, które firma Roborock zintegrowała albo z odkurzaczem, albo z aplikacją. Jeśli idzie o same wyróżniki poziomu zaawansowania tego robota, to przejawiają się one w wielokierunkowym kółku na przodzie ze zintegrowaną szczotką, która ciągle go omiata, wbudowanej latarce, kamerze optycznej w pełnym RGB oraz zaawansowanym systemie nawigacji (PreciSense LiDAR). 

W aplikacji czeka na was z kolei cała masa ciekawych funkcji, bo:

  • dokładny podgląd na mapę i progres robota (w zakresie odkurzania i mopowania) podczas sprzątania, wliczając w to wykryte dywany, czy rozpoznane z pomocą sztucznej inteligencji przeszkody
  • zapisywanie map do radzenia sobie nawet w dwupiętrowych mieszkaniach lub domach
  • edycji każdej mapy pod kątem nie tylko zakazanych stref, wirtualnych ścian, rodzajów pomieszczeń, ale też rodzaju parkietu i nawet orientacji paneli
  • w pełni automatyczny i dostosowujący się do warunków tryb sprzątania o nazwie SmartPlan
  • możliwość dokładnego dostosowywania i konfigurowania trybów oraz całych sekwencji sprzątania, które można zapisać i mieć zawsze pod ręką na widgecie lub pierwszej stronie aplikacji
  • wybór języka komend głosowych z opcją podejrzenia poleceń, które robot posłucha po aktywacji go słowami “Hej, Rocky”. Osobiście najbardziej spodobała mi się komenda Clean here (posprzątaj tutaj), która wymuszała najpierw na robocie odnalezienie człowieka, a następnie rozpoczęcie sprzątania w jego otoczeniu
  • zdalnego sterowania z opcją podglądania świata z poziomu odkurzacza w formie wideorozmowy
  • wykrywania konkretnych zwierzaków, dzięki wcześniej wgranym zdjęciom swoich pupili
  • wykrywania przeszkód i nieczystości na podłodze
  • wykrywania zabawek zwierzaków, wokół których robot dokładniej posprząta
  • integracji z asystentami głosowymi (Alexa, Google Home)
  • podglądania czasu trwania procesu czyszczenia, postępów oraz przejechanych metrów kwadratowych

Producent postarał się też o opcję ładowania akumulatora robota w energetycznej strefie pozaszczytowej (niestety istnieje opcja wybrania tylko jednego przedziału), wskazywania zużycia filtra i szczotek czy poziomu zabrudzenia czujników oraz tacy czyszczącej, planowania sekwencji czyszczenia w konkretnych godzinach, rozbudowanych opcjach reaktywnego omijania przeszkód czy wreszcie ustawień samej stacji pod kątem prania mopów, ich suszenia czy opróżniania pojemnika na zanieczyszczenia w robocie.

Test Roborock Qrevo Curv – podsumowanie

Pierwsze dni testowania Qrevo Curv były pełne zachwytu i trudno się temu dziwić, bo sprzęt kosztujący około 5600 złotych po prostu musi spisywać się fenomenalnie od samego początku, a tylko czas jest w stanie wykazać jego potencjalne wady. Pierwsza z nich pojawiła się zresztą bardzo szybko, bo choć pomysł z dwoma zbiornikami wody wkładanymi “od góry” jest bardzo dobry, tak sposób wylewania pełnego zbiornika już do tych najprzyjemniejszych czynności nie należy. Zwłaszcza jeśli macie małe lub niezaoblone wewnątrz zlewy, bo z pojemnika nie można ot zlać wody. Zamiast tego trzeba go przechylić, a to zwyczajnie grozi pochlapaniem wszystkiego dookoła brudną wodą. Wiadomo jednak – to już tylko kwestia przyzwyczajenia.

Drugim największym problemem Qrevo Curv było uznawanie luster za drugie pomieszczenia. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że robot starał się do nich wjechać, a to kończyło się spotkaniem z lustrzaną powierzchnią. Rozwiązanie tego jest jednak proste – wystarczy tylko ręcznie zmodyfikować mapę i wstawić w konkretne miejsca wirtualne ściany. Tego, czego z kolei nie unikniecie, tyczy się konieczności sprzątania m.in. przewodów z ziemi. 

Chociaż algorytm wykrywania przedmiotów często wypada świetnie i radzi sobie z wykrywaniem (gorzej z rozpoznawaniem) przewodów, kapci, progów czy przeszkód, to zdarza mu się pominąć przewody. Efekt? Raz robot zaplątał się tak mocno, że powyrywał ze swoich gniazd mocowania na mopy, więc innymi słowy, nie liczcie na to, że Qrevo Curv odnajdzie się w zabałaganionym mieszkaniu, w którym podłoga żyje własnym życiem. Robot okazjonalnie miał też u mnie problem z rozpoznawaniem przeszkód pokroju szerokich, jednolitych nóg krzeseł czy tych ustawionych pod kątem, na które usilnie starał się wjechać. Są to jednak ograniczenia, które dręczą wszystkie odkurzacze. 

Czytaj też: Roborock Qrevo S – czy taniej nadal oznacza dobrze?

Skuteczność sprzątania i bezobsługowość Qrevo Curv stoi jednak na tak wysokim poziomie, że tego robota po prostu nie można nie polecić. Zwłaszcza jeśli do tej pory korzystaliście z prostszych odkurzaczy i macie już dosyć dbania o podkładki mopujące czy regularnie opróżnianie pojemnika na zanieczyszczenia, a marzycie o wymopowanych na błysk podłogach bez konieczności używania detergentu. Po skonfigurowaniu wszystkiego życie z Qrevo Curv sprowadza się bowiem do zadbania o stan zbiorników wody co kilka dni (informuje o tym aplikacja i świecąca się na czerwono dioda na stacji), wyczyszczenia tacki i przetarcia czujników raz na kilka tygodni, zweryfikowania zapełnienia worka raz na kilka miesięcy i… tyle. Stacja nie ma bowiem najmniejszego problemu z automatycznym myciem podkładki dla mopów i opróżnianiem pojemnika na kurz, więc możecie być pewni, że z nienagannego stanu dywanów i podłóg będziecie cieszyć się każdego dnia.

Qrevo Curv jest nowym robotem. Do sprzedaży trafi dopiero 16 stycznia, ale możecie być pewni, że przed tym dniem znajdziecie go na oficjalnej stronie producenta i w sklepach współpracujących z Roborock w przedsprzedaży. Jest to zresztą okazja, aby dorwać go w specjalnej, bo promocyjnej cenie za sprawą planowanych rabatów.