Wygląd i rozmiar Galaxy Ring, czyli jak Samsung mnie oszukał
Galxy Ring to całkiem spora obrączka. Szeroka i delikatnie wklęsła na środku, od zewnętrznej strony. Jedynym widocznym elementem obudowy jest malutka wypustka, która pokazuje nam gdzie znajdują się sensory i teoretycznie ta część powinna znajdować się od spodu palca. Z czego jest wykonany Galaxy Ring? Nie wiadomo, poza tym, że ma mieć tytanową powłokę. Czy jest niezniszczalny? Oj tu się zdziwicie, ale o tym później.
Galaxy Ring jest dostępny w dziewięciu rozmiarach i odpowiedni możemy wybrać za pomocą darmowego Sizing Kitu, który możemy dostać przed złożeniem docelowego zamówienia. Co z nim zrobić po wybraniu rozmiaru? Można go dać komuś, kto chce nosić plastikowe obrączki, albo wyrzucić? Ekologia w… Znaczy się ten, no niezbyt to ekologiczne.
Przy wyborze rozmiaru Samsung mnie oszukał. Sugeruje on noszenie Galaxy Ringa na palcu wskazującym ze względu na obsługę gestów. No i tutaj, pomimo szczupłych palców, musiałem wybrać największy rozmiar oznaczony cyfrą 13. Dopiero po tym okazało się, że gest, cały jeden, polega na uderzeniu palcem wskazującym w kciuk i służy do wyciszania budzika i robienia zdjęcia smartfonem. Smartfonem Samsunga oczywiście. No szał! Gdybym wiedział to wcześniej to wziąłbym mniejszy na inny palec. Tym bardziej, że pierścień na palcu wskazującym przeszkadza w korzystaniu ze smartfonu, bo ciągle zaczepia się o obudowę.
Czytaj też: Recenzja Apple iMac M4 – nie za mały ten ekran?
Samsung Galaxy Ring to opaska sportowa noszona na palcu
Czym w ogóle jest Galaxy Ring? To na dobrą sprawę opaska sportowa, która nosimy na palcu i na początku kupiła mnie ta wizja. Jeśli potrzebujemy urządzenia, które ma monitorować nas w ciągu dnia i nocy, a nie mamy potrzeby zerkać na chwilę na ekran, to jest to dobre rozwiązania. Działa to sobie cały czas, a wieczorem czy rano sprawdzamy podsumowanie w aplikacji na smartfonie. Smartfonie oczywiście z Androidem, ale… może pokrętne rozwiązanie, ale jeśli nie mamy potrzeby cały czas zerkać na to, co nam Galaxy Ring zmierzył, to w zasadzie możemy na co dzień używać iPhone’a, a dane z Ringa zrzucać na dowolny smartfon z Androidem, który może nam służyć tylko do tej jednej czynności. Przy cenie Galaxy Ringa smartfon za 300 zł to żaden wydatek, prawda?
Tutaj też dodajmy, że do obsługi Galaxy Ringa potrzebujemy dwóch aplikacji – Galaxy Werable i Health. W jednej widzimy wyniki wszystkich pomiarów, druga odpowiada za konfigurację. No pewnie, że logiczne! Za pomocą aplikacji możemy też znaleźć pierścień, ale głównie po ciemku. Sygnalizacja jego pozycji odbywa się za pomocą mrugania diod pomiarowych, więc w dzień możemy tego nie zauważyć.
Czytaj też: Recenzja Oppo Find X8 Pro po miesiącu. Fajny, ale czy najlepszy?
Co i jak mierzy Samsung Galaxy Ring?
Galaxy Ring mierzy puls, natlenienie krwi, temperaturę ciała, jakość snu, śledzi cykl miesiączkowy i wszystko to agreguje w ogólny wskaźnik jakości… życia? To wszystko są jego jedyne funkcje, więc dosłownie jest jak opaska sportowa, która nie wysyła powiadomień.
Może nie będą tak dokładny jak koledzy z branży, nie spałem z czterema zegarkami na rękach, żeby mieć porównanie, ale trochę rzeczy sobie porównałem i bywa z tym rożnie. Nie wiem, na czym to polega, ale w ciągu dnia często widziałem spory rozjazd między danymi zegarka, a pierścienia. Sięgający nawet 2-3 tys. kroków. Ale na koniec dnia dane są porównywalne i przykładowo dzień przed pisaniem tego tekstu przez cały dzień Huawei Watch Ultimate policzył mi 8 175 kroków, a Galaxy Ring 7 950. To nie jest duża różnica.
Gorzej wygląda to w przypadku snu. Bo o ile czas snu jest bardzo zbliżony i zazwyczaj wskazania między pierścieniem a zegarkiem różnią się o 15-20 minut, tak wskazania faz snu są różne. Przykładowo jednej nocy Galaxy Ring zliczył 6 godzin i 10 minut snu, oceniając to na 70 punktów w 100-stopniowej skali. Watch Ultimate pokazał 6 godzin i 38 minut snu oceniając to na 77 punktów w 100-stopniowej skali. Tutaj bardziej rzeczywisty wynik był w przypadku Samsunga, patrząc na godzinę pobudki, ale bywają dni, kiedy jest odwrotnie. Faza REM trwała wg Samsunga 25 minut, wg Huaweia godzinę i 32 minuty. Kto ma rację? Cholera wie, aż tak się na tym nie znam i który z tych sprzętów ma rację – nie wiem.
Pozostałe parametry, jak temperatura, puls czy natlenienie krwi są mierzone w sposób porównywalny do innych urządzeń, więc tutaj za dużo sobie nie powiemy, bo w zasadzie nie ma o czym rozmawiać. Choć Samsungi są raczej krytykowane za jakość pomiaru pulsu, w moim przypadku wyniki wyglądały ok. Mam niskie tętno spoczynkowe, ale mam też wrodzoną, delikatną arytmię i niektóre urządzenia pomiarowe potrafią od tego głupieć, ale w przypadku Galaxy Ringa nie zauważyłem w wynikach pomiaru pulsu niczego, do czego można by się przyczepić.
Czytaj też: Test Roborock Flexi Lite – dopracowany w najmniejszych szczegółach
Galaxy Ring na siłowni zostaje w szatni
Galaxy Ring wydaje się idealnym urządzeniem do mierzenia pracy organizmu w trakcie wykonywania ćwiczeń. Tak, o ile nie mówimy o ćwiczeniach siłowych. Tak wygląda jego obudowa po dosłownie jednej serii wyciskania hantli na ławce poziomej.
Tytanowa powłoka! Nie chcę wiedzieć, jak wyglądałby wariant czarny. Więc jeśli na siłowni przerzucasz żelastwo, to Galaxy Ring zostaje w szatni. Chyba że nie zależy Ci na tym, żeby dobrze wyglądał. Są co prawda jakieś gumowe opaski chroniące obrączki, więc być może to jest jakieś rozwiązanie.
Czytaj też: Test Yumisu 2054 Magnetic – jak trwałe są fotele Yumisu?
Czas pracy zależy od wybranego rozmiaru
Czas pracy Galaxy Ringa zależy od jego rozmiaru. Im większy, tym większą baterię mieści. W praktyce, w wersji największej mówimy realnie o 6-7 dniach działania. Stan naładowania akumulatora sprawdzamy w aplikacji na smartfonie, a stan naładowania etui widzimy w formie podświetlanego okręgu wewnątrz obudowy i to on mówi nam o stanie naładowania.
Ładowanie bez etui nie jest możliwe, pełni ono rolę powerbanku, a podłączamy je przez port USB-C lub za pomocą dowolnej bezprzewodowej ładowarki.
Jeśli jeszcze nie masz Galaxy Ringa to poczekaj na kolejną generację
Samsung Galaxy Ring zdecydowanie potrzebuje… drugiej generacji. Która przyniesienie dowolną sygnalizację powiadomień, w formie wibracji lub mrugania jakąś diodą. Nie obrazę się też za wprowadzenie płatności, co nie powinno być szczególnie skomplikowane, bo chipy NFC nie są duże. Póki co jest to gadżet dla technologicznych maniaków. Ładny, efektowny i bardzo drogi, bo Samsung liczy sobie za Galaxy Ringa 1849 zł. W stosunku do możliwości to dużo, z drugiej strony na pewno mamy tu podatek od nowości, ale… to nie jest pierwsze tego typu urządzenie na rynku, ale pierwsze od jednego z technologicznych gigantów. Nie chce wiedzieć, ile za podobny sprzęt zażyczyłby sobie Apple.
Czy warto? Jak ktoś się jara technologiami to pewnie, Was i tak nic nie powstrzyma przed zakupem. Osobiście jednak poczekałbym na kolejną generację, która powinna przynieść więcej funkcji. Z drugiej strony – to Samsung, firma która od dłuższego czasu skąpi w nowościach pomiędzy kolejnymi generacjami sprzętu, ale jeśli nie chce zbyt szybko pogrzebać Galaxy Ringa, powinna poważnie zastanowić się nad jego dalszym i szybkim rozwojem.