Prawie dwieście lat temu Słońce zmieniło swój kolor. Wreszcie poznaliśmy rozwiązanie zagadki

Nawet z obecnymi możliwościami technologicznymi zapewne nieźle byśmy się zdziwili, gdyby Słońce nagle zyskało… niebieski kolor. Co dopiero musieli pomyśleć mieszkańcy naszej planety sprzed prawie dwustu lat?
Prawie dwieście lat temu Słońce zmieniło swój kolor. Wreszcie poznaliśmy rozwiązanie zagadki

Cała historia miała swój początek latem 1831 roku, kiedy to obserwatorzy zwrócili uwagę na wyraźną zmianę koloru nieba. Nie byłoby to większym problemem, gdyby nie fakt, że do powierzchni Ziemi zaczęło docierać zdecydowanie mniej promieniowania słonecznego. Ograniczony dopływ światła sprawił, że średnie temperatury spadły, a niemal cały świat pogrążył się w klęsce głodu.

Czytaj też: Anomalia w atmosferze tej egzoplanety zastanawia astronomów. W jej składzie coś się nie zgadza

Kiedy niemiecki kompozytor, Felix Mendelssohn-Bartholdy – przy akompaniamencie którego zapewne co najmniej raz w życiu opuszczaliście kościół – podróżował w okresie letnim przez Alpy, opisywał pogodę typową dla zimy. Temperatury były znacznie niższe od zwykle spotykanych, a niektóre z okolicznych szczytów pokrył śnieg. Krótkie, ale nad wyraz intensywne ochłodzenie trwało około dwóch lat. Średnie temperatury panujące wtedy na Ziemi spadły o około 1 stopień Celsjusza.

Wielką niewiadomą pozostawało to, dlaczego w ogóle doszło do ówczesnych wydarzeń. Ich konsekwencje miały globalny charakter, podobnie zresztą jak opisy wskazujące na zadziwiające kolory nieba. Słońce – zamiast zwykle spotykanego żółtego koloru – stawało się niebieskie, fioletowe i zielone. Doniesienia o występowaniu takiego fenomenu docierały między innymi z Azji, Europy czy Ameryki Północnej.

XIX-wieczne relacje z całego świata opisywały, jak Słońce zmieniło swój kolor, a temperatury panujące na Ziemi wyraźnie spadły

Z czasem pojawiły się sugestie, jakoby sprawcą całego zamieszania był bliżej niezidentyfikowany wulkan. Powstały za sprawą jego emisji pył i gaz miałyby trafić do atmosfery, ograniczając dopływ światła słonecznego do powierzchni naszej planety oraz zmieniając kolor samego nieba. Wśród podejrzanych wymieniano między innymi Babuyan Claro na Filipinach czy Ferdinandea w pobliżu Sycylii. Teraz wiemy jednak, że XIX-wieczny kataklizm nastąpił w zupełnie innej części świata.

Za przełomem w sprawie stoją przedstawiciele University of St Andrews w Szkocji. Jak sugerują, problemy z produkcją żywności, zmiana koloru nieba oraz wyraźny spadek globalnych temperatur miały swoje źródło w obrębie kaldery Zavaritskii. Ta znajduje się na wyspie Simushir, która stanowi część Wysp Kurylskich na Morzu Ochockim. Relatywnie oddalony od cywilizacji obiekt pozostał więc niezauważony przy samej erupcji, ale już jej skutki były odczuwane przez miliony ludzi.

Czytaj też: Zagadkowa plama wiele razy pojawia się na niebie. Naukowcy wiedzą już, czym jest

Do uzyskania odpowiedzi na kluczowe pytania w tej sprawie doprowadziły wyniki analiz rdzeni lodowych. Tego typu próbki mogą zawierać informacje na temat stężeń różnego rodzaju substancji w atmosferze. Biorąc pod uwagę tego typu chemiczne odciski palców, członkowie zespołu badawczego porównali je z fragmentami zebranymi w okolicach kaldery Zavaritskii. W ten sposób zyskali pewność, że w okresie wiosenno-letnim 1831 roku doszło tam do erupcji, która na co najmniej dwa lata poważnie zmieniła życie ludzi na całym świecie.