To źródło emituje nietypowe sygnały radiowe. Zdaniem naukowców w ogóle nie powinno istnieć

Astronomowie mają nową zagadkę, do rozwikłania której dążą. Pojawiła się po tym, jak odebrali pewien sygnał radiowy o zadziwiającym pochodzeniu. Obiekt, który można określić mianem latarni morskiej, obraca się tak wolno, że trudno jest wyjaśnić jego istnienie.
To źródło emituje nietypowe sygnały radiowe. Zdaniem naukowców w ogóle nie powinno istnieć

Ale zanim w ogóle przybrał formę, jaką ma obecnie (przynajmniej z punktu widzenia obrazów docierających do Ziemi), był gwiazdą o wysokiej masie. Kiedy jej istnienie dobiegało końca, eksplodowała w formie supernowej. Po pierwotnym obiekcie zostało gęste jądro mające formę gwiazdy neutronowej. Takowa emituje potężne wiązki z okolic swoich biegunów, a do tego obraca się, przez co wytwarza sygnały w regularnych odstępach czasu.

Czytaj też: Fenomenalne zdjęcie z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Lepszego chyba nigdy nie wykonano

W takich okolicznościach mówimy o pulsarze, którzy w kosmicznej nomenklaturze jest często określany mianem latarni morskiej. Większość znanych nauce pulsarów obraca się bardzo szybko. Z tego względu są w stanie wykonywać obroty w okresach liczonych w sekundach a nawet milisekundach. Nowe narzędzia, jakimi dysponują astronomowie, sprawiły w ostatnich latach, iż udało się zidentyfikować wiele nowych obiektów wirujących zdecydowanie wolniej. 

Jeden z takowych okazał się rekordowy. Okres jego obrotu wynosi 6,5 godziny, o czym traktuje artykuł zamieszczony na łamach Nature Astronomy. Jedną z cech wyróżniających ten potencjalny pulsar jest jego ustawienie w linii z Ziemią tak, iż naukowcy mogą zobaczyć impulsy radiowe pochodzące z obu biegunów magnetycznych. Ze względu na rekordowo niskie tempo obrotu członkowie zespołu badawczego byli w stanie dostrzec wiele niewidzianych wcześniej szczegółów na temat takich kosmicznych latarni morskich. 

Sygnały radiowe związane ze źródłem ASKAP J1839-0756 są nietypowe ze względu na bardzo niskie tempo rotacji tego obiektu

Źródło sygnału oznaczone jako ASKAP J1839-0756 zwróciła uwagę naukowców z kilku względów. Na przykład tamtejsza emisja radiowa miała formę zanikającego rozbłysku, a jasność tego źródła spadła o 95% w ciągu 15 minut. Astronomowie – zakładając, że chodzi o pulsar – nie mogli zrozumieć, dlaczego doszło do tylko jednego rozbłysku. Nie spodziewali się, iż wystąpią też kolejne, lecz będą się pojawiały w zaskakująco dużych odstępach czasu.

Udział kolejnych instrumentów obserwacyjnych dał pewność, że impulsy powtarzają się, a okres obrotowy ASKAP J1839-0756 wynosi 6,5 godziny. Dalsze badania przyniosły prawdziwą niespodziankę: istnienie opisywanego obiektu stoi w sprzeczności z dotychczasową wiedzą. Innymi słowy, ten pulsar w ogóle nie powinien być obserwowany. Mimo to został zidentyfikowany, a członkowie zespołu badawczego wykazali, że około 3,2 godziny po głównym impulsie doszło do emisji słabszego, mającego odmienne właściwości. To skłoniło ich do wniosku, jakoby chodziło o źródło znajdujące się na przeciwnym biegunie magnetycznym.

Czytaj też: Zagadkowa blokada ogranicza wzrost struktur kosmicznych. Wszechświat stał się jeszcze bardziej tajemniczy

Jak to w ogóle możliwe? Autorzy badań wciąż próbują się tego dowiedzieć. W myśl jednego ze scenariuszy sprawcą całego zamieszania jest magnetar, czyli gwiazda neutronowa o silnym polu magnetycznym. Takie obiekty w teorii mogłyby emitować impulsy nawet przy bardzo wolnych obrotach, choć mówiło się raczej o okresach liczonych w sekundach, a nie godzinach. Wyjątkiem od tej reguły był 1E 161348-5055 o okresie wynoszącym 6,67 godziny, choć tam w grę wchodziły jedynie promienie rentgenowskie – bez radiowych. Alternatywne wyjaśnienie bierze pod uwagę białego karła, choć ten scenariusz to już istne science fiction.