100 dronów, jeden operator. Szwedzka technologia może zmienić realia działań wojskowych
Saab stworzył zupełnie nowy system sterowania rojem dronów, który umożliwia jednemu żołnierzowi sterowanie aż 100 dronami jednocześnie, co stanowi tym samym przełomowy krok w zakresie wywiadu, nadzoru i zdolności rozpoznawczych. Te latające bezzałogowce wpływają na przebieg wojny nawet w pojedynkę, więc możemy sobie łatwo wyobrazić, jak realia na froncie zmienią całe ich roje, współpracujące ze sobą i słuchające żołnierza-operatora. Mowa przecież o całej setce sprzętów krążących np. nad linią frontu czy obszarem spornym w poszukiwaniu wrogów, którzy chwilę po wykryciu mogą zostać zaatakowani.
Czytaj też: To największy wróg dronów wojskowych. Rosjanie właśnie go skontrowali
Proponowany przez firmę Saab system nie jest ot byle interfejsem do podglądania stanu dronów. To w praktyce kompleksowe oprogramowanie, które ma dostosowywać się do różnych wymagań misji. Każdy dron w roju może bowiem pełnić określoną rolę, co oznacza tyle, że jedne mogą być wyspecjalizowane w rozpoznaniu i krążyć wysoko na niebie w poszukiwaniu celów, drugie pełnić funkcję węzłów komunikacyjnych, a trzecie tylko oczekiwać na sygnał “od tych z góry”, aby przeprowadzić atak na konkretny cel, który został wykryty przez inne drony. Ta autonomiczna koordynacja minimalizuje potrzebę interwencji ludzkiego operatora, maksymalizując jednocześnie efektywność operacyjną, bo dzięki niej zadania takie jak nadzór, identyfikacja celów, zwalczanie ich czy prowadzenie działań elektronicznych mogą być realizowane z niespotykaną dotąd efektywnością i koordynacją.
Czytaj też: Połączyli dwa odmienne światy. Tak dali początek wojskowemu szpiegowi nowej generacji
Brzmi to wprawdzie tak, jak wymysł na potrzeby gry wideo, gdzie taki żołnierz-operator pełniłby w drużynie rolę podobną do postaci Abathura z Heroes of the Storm, biorąc czynny udział w wojnie mimo bycia daleko od miejsca walk, ale to już rzeczywistość. Saab proponuje tę technologię dla dronów ważących około 25 kilogramów, a więc sprzętów przeznaczonych raczej do krótkich, ale za to intensywnych działań wojskowych blisko frontu. Przyda się jednak nie tylko do ofensywy, w której rój dronów ciągle krążyłby nad oddziałami szturmującymi wrogie pozycje, ale też do utrzymywania własnych przyczółków. W tym systemie drony mogą bowiem autonomicznie rozdzielać zadania, monitorować aktywność przeciwnika, a nawet powracać do bazy na doładowanie przed wznowieniem misji.
Czytaj też: Chińskie samoloty wojskowe najpotężniejsze na świecie? Naukowcy wzięli głos
Skąd w ogóle taki nagły zwrot w kierunku rozszerzania swoich możliwości wojskowych w przypadku Szwecji? Bierze się to głównie stąd, że ten kraj jest od niedawna członkiem NATO i z racji wejścia do tego sojuszu, przyspieszył swoje działania zbrojeniowe w odpowiedzi na rosnącą niestabilność w regionie. Minister obrony Pal Jonson zdradził zresztą, że czas opracowania tej technologii skrócono z pięciu lat do zaledwie 12 miesięcy. Dzięki temu doczekała się niedawno prezentacji podczas ćwiczeń Arctic Strike, a teraz jest na dobrej drodze, aby trafić do służb zbrojnych do 2025 roku.