Jeden rynek, wspólny standard, najwyższa pora. Unia Europejska domyka temat USB-C

Koniec samowolki – tak w skrócie można określić przepisy obowiązujące na terenie unijnej wspólnoty od 28 grudnia 2024 roku. Definiują one nie tylko jednolity standard ładowania dla większości elektroniki użytkowej sprzedawanej na europejskim rynku smartfonów (USB-C), ale zapewniają też równy dostęp do technologii szybkiego ładowania, przy okazji redukując produkcję elektronicznych odpadów (ładowarek) o blisko 1000 ton rocznie. Na domknięcie klamry zaczekamy do 28 kwietnia 2026 roku – wtedy obowiązek ujednolicenia standardu ładowania dotknie również rynku laptopów. Co ciekawe, z pudełek mogą zniknąć nie tylko ładowarki, ale również same kable, ale o tym przekonamy się dopiero za kilka lat.
Jeden rynek, wspólny standard, najwyższa pora. Unia Europejska domyka temat USB-C

Trudno w to uwierzyć, ale unijna batalia o jednolity standard ładowania urządzeń elektronicznych trwa już dobre kilkanaście lat. W 2009 roku na mocy dobrowolnego porozumienia z producentami telefonów komórkowych zjednoczonej Europie udało się mocno zawęzić liczbę typów ładowarek na terenie ówczesnej wspólnoty – z dotychczasowych 30 skurczyła się do zaledwie 3. Apple poszedł swoją drogą i debiutujący w 2012 roku iPhone 5 zapoczątkował przygodę ze złączem Lightning, zastępującym dotychczasowe 30-pinowe złącze ładowania. Niestety unijne porozumienie z producentami szybko wygasło, a rynek trwał w tym nieładzie przez kolejną dekadę.

Dominującym standardem stało się złącze USB Micro-B, które nie było jednak w stanie zasilać nowocześniejszych urządzeń, więc następowała stopniowa przesiadka na USB-C, ale bez ograniczenia starszych standardów. Z badań zleconych przez Komisję Europejską wynikało, że w 2019 roku zaledwie 44% telefonów sprzedawanych na terenie UE miało złącze USB-C, podczas kiedy 38% (głównie starszych i słabszych modeli) oferowało nadal USB Micro-B, a pozostałe 18% stanowiły telefony z portem Lightning).

Sytuację mogło uratować wyłącznie bardziej stanowcze podejście – legislacyjne. Prawdziwą zmianę na lepsze przyniosła dopiero nowelizacja pochodzącej z 2014 roku dyrektywy radiowej (RED – Radio Equipment Directive) przyjęta w 2022 roku.

Telefony komórkowe, tablety, aparaty cyfrowe, słuchawki, głośniki przenośne, konsole do gier, czytniki e-booków, słuchawki douszne, klawiatury, myszy i przenośne systemy nawigacyjne – wszystkie te produkty trafiające do sprzedaży na terenie UE od 28 grudnia 2024 roku mają mieć złącze USB-C do ładowania. Poza zmniejszeniem fragmentacji rynku dbamy też o środowisko, więc do gry wchodzi tzw. unbundling – koniec ładowarkami w zestawie, które szybko zamieniają się w elektrośmieci. To konsument ma wybór i prawo zakupu urządzenia bez ładowarki w komplecie, co według szacunków na poziomie całej unii ma przynieść oszczędności rzędu co najmniej 250 milionów euro rocznie. O obecności lub braku ładowarki w komplecie ma informować odpowiedni piktogram na pudełku.

Czytaj też: iPhone 14 znika z Europy dwa lata po premierze. Apple przyrządza dwie pieczenie przy jednym ogniu?

To jeszcze nie koniec, bo producent ma też obowiązek dostarczenia szczegółowych informacji o wymaganiach związanych z ładowaniem danego urządzenia (w formie wizualnej i pisemnej), aby konsument w razie potrzeby mógł dobrać sobie ładowarkę od innego dowolnego producenta. Wspomniany unbundling może zostać rozszerzony na kable, ale o tym dowiemy się dopiero po 4 latach, kiedy Komisja Europejska przeprowadzi stosowne procesy sprawdzające weryfikację przepisów i konieczność ich rozszerzenia.