Wiele tamtejszych wulkanów jest zlokalizowanych wzdłuż zachodniego wybrzeża. Część wystaje nad powierzchnię, podczas gdy inne są ukryte znacznie głębiej. Ale dlaczego topnienie lodu miałoby być aż tak problematyczne z punktu widzenia wulkanologów? Bo zwiększa aktywność wulkaniczną, co potwierdzają wyniki około 4000 symulacji komputerowych. Takie modelowanie jasno pokazuje, że postępujące znikanie pokryty lodowej może zwiększyć liczbę i nasilenie erupcji podlodowych.
Czytaj też: My ograniczamy emisje, a Chińczycy niczym się nie przejmują? Nowy raport pokazuje prawdę
O szczegółach tej przerażającej koncepcji jej autorzy piszą w artykule zamieszczonym na łamach Geochemistry, Geophysics, Geosystems. Jak wyjaśniają, topnienie pokrywy lodowej przekłada się na obniżenie ciśnienia wywieranego na komory magmowe zlokalizowane pod powierzchnią. W konsekwencji dochodzi do rozprężania się skompresowanej magmy i zwiększania nacisku wywieranego na ściany komór magmowych. Tworzy to realia sprzyjające wystąpieniu erupcji.
Co gorsza, o takiej aktywności wcale nie musimy się dowiedzieć. A już na pewno nie od razu, ponieważ erupcje wulkanów znajdujących się pod lodem mogą nie być widoczne na powierzchni. Niestety, nie oznacza to, że pozostaną obojętne dla środowiska. Mówimy bowiem o emisjach problematycznych gazów cieplarnianych, choćby w postaci dwutlenku węgla. Co więcej, wzrosty temperatur powiązane z erupcjami mogą napędzać topnienie lodu, w jeszcze większym stopniu nakręcając klimatyczne błędne koło.
Znajdujące się pod lodem Antarktydy wulkany mogą doprowadzić do erupcji, które będą dalej napędzały topnienie lodowców. Cały proces może trwać setki lat
Dwojako można zarazem interpretować doniesienia o tym, że opisywany proces zachodzi w dość powolnym tempie, przez co będzie trwał setki lat. Optymiści stwierdzą, iż daje nam to wiele czasu na reakcję. Pesymiści będą z kolei koncentrować się na innym aspekcie. Mianowicie, nawet gdyby udało się zatrzymać zmiany postępujące na skutek działalności człowieka, to wciąż będziemy musieli zmagać się z konsekwencjami naturalnych procesów zapoczątkowanych ową działalnością.
Czytaj też: Sekret Grenlandii. Przeskanowali lądolód i odkryli tajną bazę USA, która zagraża światu
Generalnie rzecz ujmując, trudno udawać, że problem nie istnieje. Naukowcy starają się dowiedzieć jak najwięcej na temat podlodowych erupcji. Ale ta tykająca bomba z nieznanym momentem spodziewanego wybuchu może stanowić istnego gwoździa do trumny naszej cywilizacji. Nawet podjęcie – wydawałoby się – odpowiednich kroków może nie być wystarczające do zatrzymania potencjalnych erupcji.