Bezzałogowa “sieć zabójców”, czyli jak Chiny budują amerykański koszmar swoim niszczycielem
W niedawnej symulacji wspierany przez bezzałogowe okręty-matki chiński niszczyciel typu 055, wykazał zdolność do odparcia skoordynowanego ataku rakietowego ze strony wielu amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke. Ćwiczenie to z jednej strony podkreśliło ewoluujące strategie morskie Chin oraz rosnącą rolę systemów bezzałogowych we współczesnej wojnie, ale też w pewnym sensie rzuciło rękawicę Marynarce Wojennej USA. Nie zdarza się bowiem zbyt często, aby jakikolwiek kraj tak otwarcie chwalił się, jak w razie wojny zacznie eliminować zasoby wrogiego państwa.
Czytaj też: Chiny prezentują swoją najnowszą fregatę. Jest większa i potężniejsza
Gra wojenna, przeprowadzona przez Chińskie Centrum Rozwoju i Projektowania Okrętów (CSDDC) we współpracy z Huazhong University of Science and Technology, odbyła się na zachodnim Pacyfiku, a więc kilkaset kilometrów na wschód od Tajwanu. W tym scenariuszu pojedynczy niszczyciel typu 055 wraz z bezzałogowymi okrętami-matkami wyposażonymi w 32 drony latające i 14 drony nawodne, stanął naprzeciw ośmiu amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke. Podczas symulacji amerykańskie okręty “wystrzeliły” łącznie 32 rakiety Tomahawk i Long-Range Anti-Ship Missiles (LRASM), celując w chiński niszczyciel. Wtedy siły chińskie miały najpierw wykryć te nadlatujące zagrożenia, a następnie przechwycić je swoimi środkami, których wystarczyło jeszcze na odparcie jeszcze jednego podobnego ataku.
Kluczowym elementem tej symulacji jest chińska strategia “kill web”, czyli “sieci zabójców”, która koncentruje się na integracji załogowych i bezzałogowych systemów w celu stworzenia sieci sił zdolnych do szybkiego i precyzyjnego rażenia celów. Podejście to ma na celu uzyskanie asymetrycznej przewagi bojowej, umożliwiając błyskawiczne reagowanie na zagrożenia przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów. Wykorzystanie bezzałogowych jednostek nawodnych i dronów nie tylko zwiększa zdolności floty w zakresie rozpoznania i ataku, ale także zmniejsza ryzyko wystąpienia uszczerbku dla personelu.
Czytaj też: Precyzyjne uderzenia z 80 kilometrów. Chiny prezentują nową broń
Niszczyciel typu 055, który został wprowadzony na wodę w 2014 roku, jest jednym z największych i najbardziej zaawansowanych okrętów w swojej klasie na świecie. Został zaprojektowany do wykonywania wielu misji, posiada zaawansowane zdolności stealth i jest wyposażony w szeroki arsenał pocisków kierowanych. Z kolei amerykańskie niszczyciele typu Arleigh Burke, które zostały wprowadzone do służby w latach 80., od dekad stanowią trzon sił nawodnych marynarki USA. Okręty te są wyposażone w system walki Aegis oraz radar SPY-1D, umożliwiający prowadzenie działań przeciwlotniczych, przeciwokrętowych i taktycznych ataków na ląd. Mimo że jednostki Arleigh Burke były wielokrotnie modernizowane, pojawienie się nowocześniejszych jednostek, takich jak chiński typ 055, pokazuje zmieniającą się dynamikę współczesnej wojny morskiej i uwypukla potencjalny problem, z którym muszą poradzić sobie Stany Zjednoczone.
Jak Chiny pokazały w swojej symulacji, integracja systemów bezzałogowych w prowadzenie wojen stanowi istotną zmianę w strategii morskiej. Bezzałogowe pojazdy powietrzne, bezzałogowe jednostki nawodne oraz bezzałogowe pojazdy podwodne zapewniają rozszerzone zdolności w zakresie rozpoznania, obserwacji i walki, a to wszystko bez narażania ludzkiego życia. Systemy te mogą działać w środowiskach zbyt niebezpiecznych dla załogowych jednostek oraz być wykorzystywane w dużych liczbach do przeciążenia obrony przeciwnika. Nic więc dziwnego, że Marynarka Wojenna USA bada technologie, takie jak laser High Energy Laser with Integrated Optical-dazzler and Surveillance (HELIOS), mający na celu zwiększenie zdolności obronnych przeciwko dronom i innym zagrożeniom.
Czytaj też: Nawet nie zauważą, co w nich trafiło. Chiny sprawdziły potwora
Jeśli z kolei idzie o wyniki tej symulacji, to sugerują one, że przyszłe konflikty morskie będą coraz bardziej opierać się na integracji systemów bezzałogowych z tradycyjnymi platformami załogowymi. Możliwość rozmieszczenia “sieci zabójców” składającej się ze wzajemnie połączonych jednostek może zapewnić strategiczną przewagę, umożliwiając bardziej elastyczne i szybkie reagowanie na pojawiające się zagrożenia. Należy jednak podchodzić do tych wyników z ostrożnością. Symulacje odbywają się bowiem w kontrolowanych warunkach i mogą nie uwzględniać wszystkich zmiennych występujących w rzeczywistych starciach. Czynniki takie jak wojna elektroniczna, zagrożenia cybernetyczne czy nieprzewidywalność ludzkich decyzji mogą znacząco wpłynąć na rzeczywiste wyniki starć.