Rowerowa rewolucja z Monachium. Zobacz co potrafią byli inżynierowie Porsche

Startup Flite pokazał właśnie Flitedeck, oddając w nazwie pełnię jej możliwości. To kierownica zbudowana na finansowaniu prosto z “TylkoWiatraków”, a ona sama nie jest żartem czy eksperymentem społecznym, a próbą odpowiedzenia na to, jak może wyglądać przyszłość kolarstwa. Niektórzy jednak mogą widzieć w tym jedynie gadżet, który trafi jedynie do nielicznych rowerzystów o specyficznym guście.
Rowerowa rewolucja z Monachium. Zobacz co potrafią byli inżynierowie Porsche

Inteligentna kierownica Flitedeck zmienia rower w zaawansowany pojazd

Nowoczesne samochody są wyposażone w zaawansowane deski rozdzielcze, ekrany dotykowe i systemy nawigacyjne. Dlaczego więc kolarstwo miałoby pozostawać w tyle? Z takiego zapewne punktu wyszedł startup z Monachium o nazwie Flite, który zaprezentował Flitedeck, a więc kierownicę wykonaną z włókna węglowego, która integruje nawigację, oświetlenie, system antykradzieżowy i ekran dotykowy w jednej, minimalistycznej konstrukcji. Innymi słowy, Flitedeck to nie tylko kierownica, ale także centrum sterowania, zabezpieczeń i nawigacji.

Czytaj też: Czy 250-watowe ograniczenie silników rowerowych to głupota? Sprawdzili mocniejsze elektryczne rowery

Założycielami startupu są Sabrina Fischer i Matthias Huber, a więc specjaliści z doświadczeniem w branży motoryzacyjnej. Pracowali wcześniej w Porsche, BMW i Pininfarinie, a po przygodach u tych gigantów postanowili całkowicie przeprojektować klasyczną kierownicę rowerową, co wyszło zresztą z tego, że Fischer zauważyła, jak to nowoczesne rowery szosowe tracą aerodynamikę i estetykę przez nadmiar zamontowanych akcesoriów. Celem Flitedeck było zintegrowanie wszystkich kluczowych funkcji w jednej, eleganckiej konstrukcji. Dlatego też obejmuje:

  • Kolorowy ekran dotykowy (180 × 70 mm) – wyświetla dane w czasie rzeczywistym, obsługuje nawigację i aplikacje zewnętrzne.
  • Wbudowane oświetlenie przednie – spełnia europejskie normy StVZO, co pozwala na legalne użytkowanie na drogach publicznych.
  • System antykradzieżowy – wykrywa nieautoryzowany ruch roweru i wysyła powiadomienie na telefon.
  • Elektroniczny dzwonek – nowoczesna alternatywa dla tradycyjnych rozwiązań.
  • Łączność Bluetooth, ANT+ i Wi-Fi – umożliwia synchronizację z czujnikami, trenażerami i elektronicznymi systemami zmiany biegów.
  • Odporność na warunki atmosferyczne – certyfikat IP68 gwarantuje ochronę przed wodą i kurzem.
  • Akumulator o żywotności do 30 godzin – ładowany przez USB.
  • Minimalistyczną konstrukcję – eliminuje konieczność montażu dodatkowych urządzeń.

Wszystko to przy wadze około 800 gramów oraz łącznie 24 konfiguracji szerokości kierownicy i długości mostka, co pozwala na dopasowanie do różnych stylów jazdy i budowy ciała kolarza. Założyciele startupu zdecydowali się na nietypowy sposób finansowania projektu, bo wspominaną kontrowersyjną platformę, choć zakup swojego egzemplarza w cenie od 6839 do 14109 zł można zrealizować już na “normalnej” stronie flite.bike.

Czytaj też: Tanio i na włóknie węglowym. Lekki rower elektryczny nie musi być drogi

Wiemy, że pierwsza edycja Flitedeck powstanie w nakładzie 1000 sztuk i zostanie dostarczona w II kwartale 2026 roku, a firma wzbudziła już zainteresowanie producenta rowerów klasy premium, który sponsoruje zespół UCI WorldTour i planuje wdrożyć tę technologię w swoich modelach. Ciekawie więc będzie śledzić, czy Flitedeck zacznie zyskiwać na popularności, czy będzie zwyczajnie zbyt zaawansowanym sprzętem, jak na rower.