Na początku była aplikacja Leica LUX Pro
Zaczęło się od Leica LUX Pro, aplikacji do robienia zdjęć, którą firma zaprezentowała w czerwcu 2024 roku. Dostępna tylko na smartfony Apple’a, kusiła zestawem filtrów odwzorowujących pracę analogowych filmów oraz symulacji aparatów w formie gotowych presetów, zwanych Leica Looks.

Aplikacja nie zdobyła szerszego uznania (droga, ale przynajmniej mniej potrafi od konkurencji), choć doczekała się także i fanów. Cena subskrypcji w Polsce wynosi bowiem 39,99 zł miesięczne lub 399 zł rocznie, a wersja dostępna za darmo jest tak okrojona, że w zasadzie nie ma sensu się z nią bawić, szczególnie że funkcjonalnie aplikacja to taki luksusowy klon Instagrama bez części społecznościowej i poza Looks nie ma wiele do zaoferowania w porównaniu z dużo tańszym Halide.
Czytaj też: Quipu to największy obiekt we wszechświecie. Ponad miliard lat świetlnych długości
Leica LUX Grip – uchwyt z czerwoną kropką
Leica jednak na tym nie poprzestała i zaprezentowała właśnie współpracujący z aplikacją Leica LUX Grip. Jest to mocowany za pomocą MagSafe profilowany metalowy uchwyt, wyposażony w mechaniczny spust migawki, pokrętło przednie, jakiego nie powstydziłby się prawdziwy aparat, gwint statywowy oraz dwa programowalne przyciski funkcyjne. Z aparatem Leica LUX Grip komunikuje się przy użyciu Bluetooth 5.0 LE.

Pojemność wbudowanego akumulatora wynosi 300 mAh, co wystarczy na wykonanie około 1000 zdjęć, a uzupełnić energię można za pomocą USB-C. Uchwyt waży 130 g, a w komplecie jest (to w końcu Leica!) także luksusowy skórzany pokrowiec oraz jednorazowa roczna subskrypcja Leica LUX Pro
Leica LUX Grip wyceniona została na 329 dolarów (polska cena nie jest jeszcze znana) i nie sposób zauważyć, że jest to naprawdę wysoka cena jak za uchwyt do smartfona – większość dostępnych na rynku produktów jest znacznie tańsza i wcale nie oznacza to zawsze gorszego wykonania, choć oczywiście trzeba brać pod uwagę dołączoną (niestety tylko roczną) subskrypcję na oprogramowanie, bez którego całość nie ma większego sensu.

Leica LUX Grip widzę zatem jako sprzęt wybitnie niszowy, przeznaczony jako dodatek do równie niszowego oprogramowania – komplet bardziej dla snobów, niż miłośników fotografowania. Być może jest to jednak jeden z najtańszych sposobów na nabycie czerwonej kropki i związanego z tym splendoru.