Zbudują największą elektrownię atomową. Energetyczne wyzwolenie na horyzoncie

Poznaliśmy szczegóły programu Liberty, który tak jak nazwa sugeruje, ma być “energetycznym wyzwoleniem”. Jego owocem będzie bowiem elektrownia atomowa i to nie byle jaka, a taka, której będzie zazdrościł cały świat.
Zbudują największą elektrownię atomową. Energetyczne wyzwolenie na horyzoncie

Takiej elektrowni atomowej jeszcze nie było. W USA powstanie rekordowy gigant

Firma Core Power, a więc czołowy deweloper technologii jądrowych dla przemysłu morskiego, ogłosiła rozpoczęcie programu Liberty. Celem tej inicjatywy jest wdrożenie największej na świecie pływającej elektrowni jądrowej na terenie USA już do połowy lat 30. XXI wieku. Cały program ma na celu stworzenie solidnej infrastruktury do realizowania i utrzymywania w eksploatacji projektów energetyki jądrowej do zastosowań morskich. Jego kluczowym elementem jest masowa produkcja pływających elektrowni jądrowych wyposażonych w zaawansowane reaktory na stopionych solach (MSR).

Czytaj też: To będzie pierwsza taka elektrownia słoneczna na świecie. Wydajność przemówi sama za siebie

MSR są o tyle wyjątkowe, że same w sobie zapewniają wbudowane mechanizmy bezpieczeństwa. Działają przy prawie atmosferycznym ciśnieniu, co ogranicza potrzebę tworzenia rozległych stref bezpieczeństwa i ułatwia ubezpieczenie zarówno pływających elektrowni jądrowych, jak i statków o napędzie jądrowym. Zamiast tradycyjnych prętów paliwowych i chłodzenia wodą pod wysokim ciśnieniem, MSR używają ciekłego paliwa zmieszanego z roztopionymi solami fluorkowymi, co przynosi liczne korzyści, bo wyższą temperaturę pracy (około 700 vs 300 stopni Celsjusza), całkowitą eliminację dużych zbiorników ochronnych oraz samoczynne wygaszenie reakcji w razie awarii. Stopione paliwo może bowiem zostać automatycznie odprowadzone do specjalnych zbiorników, gdzie zastyga i zatrzymuje reakcję jądrową, zapobiegając emisji substancji radioaktywnych.

Czytaj też: Elektrownia jądrowa czwartej generacji. Chińczycy ogłosili rozbudowę reaktora

Program Liberty zakłada wykorzystanie istniejących zasobów i doświadczenia przemysłu stoczniowego w celu usprawnienia procesu budowy, czyniąc go bardziej efektywnym pod względem czasu i kosztów. Wedle aktualnego planu centralna stocznia będzie odpowiedzialna za uruchamianie, konserwację, wymianę paliwa oraz zarządzanie odpadami, co z kolei ma zapewnić zarówno optymalizację operacyjną, jak i bezpieczeństwo. Wykorzystanie stoczni do budowy takich pływających elektrowni atomowych ma na celu zapewnienie dotrzymania terminów i budżetów, co znacząco zwiększy bezpieczeństwo energetyczne dla branż opartych na ciężkim transporcie.

Podczas ostatniego szczytu w Houston, CEO Core Power, a więc Mikal Bøe, podkreślił ogromny potencjał ekonomiczny programu Liberty. Zaznaczył, że inicjatywa może otworzyć dostęp do rynku o wartości około 2,4 biliona euro, koncentrując się wyłącznie na pływających rozwiązaniach energetycznych. Do realizacji celu jest jednak jeszcze długa droga, bo program Liberty realizowany będzie w kilku etapach prowadzących do roku 2030. Pierwsza faza obejmuje projektowanie reaktorów oraz opracowanie wymaganych ram prawnych i licencyjnych, a kolejne etapy skupią się na budowie łańcucha dostaw oraz szkoleniu wyspecjalizowanej kadry do obsługi takich elektrowni.

Czytaj też: To będzie pierwsza taka elektrownia na świecie. Chińczycy tworzą historię

Fakt, że określenie tego programu mianem Liberty nawiązuje do legendarnych statków Liberty, nie jest przypadkiem. Dawniej były to bowiem masowo produkowane statki podczas II wojny światowej w celu wsparcia globalnych działań wojennych. Teraz z kolei, bazując na solidnych fundamentach amerykańskich regulacji jądrowych, Core Power planuje wdrożyć pływające elektrownie jądrowe oraz jednostki o napędzie jądrowym na całym świecie. Firma będzie więc w pewnym sensie niosła wsparcie nie tylko dla ciężkiego transportu, ale też dla każdego kraju, który będzie miał problemy energetyczne lub będzie chciał zwiększyć swoje bezpieczeństwo energetyczne.