Dopłaty do rowerów elektrycznych będą niższe, ale to nie ucina kontrowersji

Program Mój Rower Elektryczny nie został porzucony, ale będzie realizowany w skromniejszym wymiarze, niż zakładano. Polskie dopłaty miały znacznie przekraczać unijne.
Dopłaty do rowerów elektrycznych będą niższe, ale to nie ucina kontrowersji

Mój Rower Elektryczny – mniejszy budżet i mniejsze dopłaty

Przypomnijmy, że w lipcu 2024 roku poznaliśmy pierwsze szczegóły dopłat do zakupu rowerów elektrycznych. Jego budżet miał wynosić 300 mln zł, a dopłaty sięgać nawet 9 000 zł w przypadku roweru transportowego lub wózka rowerowego.

Wygląda na to, że NFOŚiGW przeszarżował z kwotami dopłat i jak informuje Business Insider, powołując się na pracowników Funduszu, miały one znacznie przekraczać unijną średnią. A skoro są to środki z KPO, to przekraczać jej nie mogą. Unijne wsparcie wynosi ok 500 euro, więc dopłaty w Polsce będą niższe niż zakładano i mają wynosić ok 2 500 zł dla rowerów standardowych oraz 4 500 zł dla transportowych. Sam budżet programu ma być zmniejszony z 300 do 50 mln zł. W pierwszej kolejności z dofinansowania mają skorzystać klienci indywidualni, a dopiero później przedsiębiorcy.

Przypomnijmy, że mówimy tu o pojazdach, które mają szerokość do 90 cm, pomocniczy napęd o napięciu do 48 V, moc do 250 W, akumulator co najmniej 10 Ah i ze wspomaganiem są w stanie przejechać 50 km.

Czytaj też: Czy to najpotężniejsza hulajnoga w swojej klasie? Oto nowy wymiar elektrycznej mobilności

Mniejsze dopłaty nie rozwiązują problemu – program nadal nie ma sensu

Pieniądze na program Mój Rower Elektryczny mają pochodzić z unijnego Funduszu Modernizacyjnego wspierającego inwestycje w modernizację systemów energetycznych oraz poprawę efektywności energetycznej niektórych państw członkowskich. Jak ma się rower elektryczny do tej nazwy? Trudno powiedzieć.

W końcu rower elektryczny to żadna alternatywa dla roweru tradycyjnego, bo nie można nazwać go bardziej ekologicznym. Trudno o bardziej ekologiczną alternatywą dla roweru, chyba że zaczniemy rozpatrywać jazdę konno. A jeśli komuś przyszło do głowy, że w ten sposób ludzie porzucą samochody to też raczej marne szanse. Polska to nie warszawski Wilanów.

Czytaj też: Rowerzyści będą bezpieczniejsi niż kiedykolwiek. Naukowcy opracowali wyjątkowy system

Nie mamy żadnych informacji na temat założenia wypłaty dofinansowania, a jeśli ta się nie zmieni to powstanie kolejny program finansujący fanaberię osób zamożnych lub działalność firm zajmujących się wynajmem rowerów. Pierwsze wersje projektu zakładały, że dofinansowanie obejmie 50% wartości zakupu, wypłacane po dokonaniu transakcji. Nie jestem ani trochę przekonany, że każdy z nas będzie w stanie, uwzględniając nowe planowane kwoty, wyłożyć lekką ręką 5 000 zł na rower, bo dostanie 2 500 zł zwrotu. To się zwyczajnie nie uda i pozostaje mieć nadzieję, że projekt będzie jeszcze modyfikowany, albo zwyczajnie znajdzie się rozsądniejszy sposób na wydanie unijnych środków.