Myślałeś, że myśliwce F-35 i F-22 nie będą potężniejsze? No to patrz!

Myśliwce F-35 Joint Strike Fighter firmy Lockheed Martin to aktualnie najbardziej zaawansowane samoloty piątej generacji, z których użytek robi praktycznie pół świata. Na ich ulepszeniach najwięcej zyskują Siły Powietrzne USA, jako że to one są głównym użytkownikiem tego dzieła Lockheeda i nie inaczej może być tym razem, bo oto właśnie możliwości F-35 i nawet F-22 nabrały “wiatru w skrzydła”.
Myślałeś, że myśliwce F-35 i F-22 nie będą potężniejsze? No to patrz!

F-35 na technologicznych sterydach. Tak właśnie sztuczna inteligencja zmienia pilotów w dowódców dronów

Lockheed Martin osiągnął przełomowy kamień milowy, prezentując właśnie światu to, jak myśliwce F-35 Joint Strike Fighter oraz F-22 Raptor mogą pełnić rolę powietrznych “dowódców” dla zaawansowanych dronów. Dzięki integracji technologii opartych na sztucznej inteligencji oraz nowoczesnych systemów dotykowych te właśnie dwa zaawansowane myśliwce piątej generacji mogą ot tak stać się kluczowymi platformami przyszłościowych operacji wojskowych, wzmacniając możliwości Sił Powietrznych USA oraz ich sojuszników. Mowa o niczym innym, jak przedłużaniu możliwości tych samolotów załogowych poprzez zastosowanie przeróżnych bezzałogowców.

Czytaj też: Tysiące ton stali wynurzyło się na ich oczach. Taki manewr nie zdarza się często

Lockheed Martin pokazał, jak piloci F-35 i F-22 mogą sterować wieloma dronami, a w tym tymi należącymi do programu Collaborative Combat Aircraft (CCA) Sił Powietrznych USA. Wykorzystując ekrany dotykowe przypominające tablety w kokpicie, piloci mogą wydawać polecenia, kierować drony na wybrane cele i kontrolować kilka maszyn jednocześnie, a skuteczność takiego podejścia została już zweryfikowana w praktyce. Nie jest też odległa od rozpowszechnienia, bo pamiętamy, że F-35 jest wręcz już do tego gotowy, jako że został wyposażony, a na dodatek doczekał się ulepszenia Technology Refresh-3 (TR-3) zorientowanego na zwiększenie mocy obliczeniowej.

Czytaj też: Król przestworzy na wypasie. Raptory będą siać jeszcze większy postrach wśród wrogów

Samo połączenie myśliwców z dronami nie jest jednak takie prozaiczne, jak ot dodanie do kokpitu zestawu ekranów, bo w tej akurat kwestii największą robotę zrobiła architektura oparta na sztucznej inteligencji firmy Lockheed Martin. Ta bowiem znacząco uprościła integrację dronów z operacjami myśliwców, jako że podczas testów system nie angażuje zbytnio pilotów do bezpośredniego sterowania nimi. Zamiast tego pozwala im na wydawanie złożonych poleceń w prosty sposób, co stanowi zresztą kluczowy element dla realizacji misji w przyszłości, które będą obejmować współpracę z dronami. Te dzięki głębszej integracji z SI mogą działać bardziej autonomicznie, zmniejszając obciążenie pilotów i umożliwiając realizację bardziej złożonych misji.

Czytaj też: Precyzyjny, tani i zabójczo skuteczny. Nowy pocisk USA budzi podziw

Lockheed Martin wcześniej testował te możliwości przy użyciu starszych samolotów szkoleniowych, takich jak L-39 Albatros, kiedy to piloci używali ekranów dotykowych do kierowania dronami w symulowanych scenariuszach bojowych. Obecnie jednak te systemy zostały wreszcie zintegrowane z F-35 i F-22, oferując skalowalne rozwiązania do zarządzania wieloma bezzałogowymi jednostkami. Aktualnie piloci mogą jednocześnie sterować trzema do pięciu dronami, choć Siły Powietrzne USA badają możliwości zwiększenia tej liczby. Wiemy też, że Lockheed Martin będzie realizował dalej praktyczne testy, koncentrując się na doskonaleniu możliwości sterowania dronami, ulepszaniu architektury komunikacyjnej oraz rozwijaniu funkcjonalności SI. Wszystko po to, aby zapewnić USA oraz sojusznikom przewagę w powietrzu wobec ewoluujących zagrożeń.