Fala szybkiego wiatru słonecznego zmierza w stronę Ziemi. Przed nami burza geomagnetyczna

W ciągu najbliższych 48 godzin miłośnicy nieba powinni uważnie śledzić informacje o możliwości wystąpienia burz geomagnetycznych. Naukowcy bowiem wskazują, że już 13 i 14 lutego istnieje szansa na zaobserwowania zorzy polarnej, potencjalnie także na niższych szerokościach geograficznych. Źródłem tego pokazu nocnych świateł może bowiem stać się silny strumień szybkiego wiatru słonecznego.
Fala szybkiego wiatru słonecznego zmierza w stronę Ziemi. Przed nami burza geomagnetyczna

Siłą napędową tego potencjalnego pokazu świetlnego jest strumień wiatru słonecznego o dużej prędkości wydobywający się z dziury koronalnej na słońcu. Z definicji dziury koronalne to obszary w atmosferze słońca, w których linie pola magnetycznego otwierają się i umożliwiają wiatrowi słonecznemu, stałemu strumieniowi naładowanych cząstek, łatwiejszą ucieczkę w przestrzeń międzyplanetarną z wyższą niż zwykle prędkością.

Dziury tego typu co do zasady częściej obserwowane są podczas minimum słonecznego. Jak jednak widać po aktualnej sytuacji, zdarza im się pojawić na Słońcu także w samym maksimum aktywności. W przeciwieństwie do rozbłysków słonecznych, które są nagłymi wybuchami energii i cząstek, dziury koronalne są bardziej stabilne i mogą utrzymywać się całymi tygodniami, a nawet miesiącami. W takim czasie przestrzeń międzyplanetarna jest bezustannie omiatana silnymi strumieniami szybkiego wiatru słonecznego.

Czytaj także: Maksimum słoneczne dopiero się rozkręca. Tysiące satelitów zagrożonych

Prędkość wiatru słonecznego jest kluczowym czynnikiem w określaniu intensywności burz geomagnetycznych i zorzy polarnej. Przez cały tydzień poprzedzający Walentynki prędkość wiatru słonecznego wzrosła, wahając się od 500 do 600 kilometrów na sekundę, a nawet wywołała łagodną burzę geomagnetyczną klasy G1 w dniu 9 lutego.

Kolejny impuls tego szybko poruszającego się wiatru słonecznego ma dotrzeć do Ziemi już w najbliższych godzinach. Możemy się zatem spodziewać warunków burzy geomagnetycznej klasy G1 wieczorem 13 lutego i przez całego 14 lutego.

Kiedy ten szybki wiatr słoneczny dociera do Ziemi, wchodzi w interakcje z polem magnetycznym naszej planety. Magnetosfera działa jak ochronny kokon, który odchyla większość naładowanych cząstek docierających do nas ze Słońca. Część z tych cząstek podąża wzdłuż linii pola magnetycznego w kierunku biegunów Ziemi, gdzie wchodzi w atmosferę ziemską i zderza się z atomami i cząsteczkami gazów atmosferycznych. Te zderzenia przenoszą energię do gazów atmosferycznych, pobudzając je do wyższych poziomów energii. Gdy wzbudzone atomy i cząsteczki powracają do swoich normalnych poziomów energii, uwalniają nadmiar energii w postaci światła, tworząc zorzę polarną widoczną z powierzchni planety.

Czytaj także: Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej

Kolor zorzy zależy od rodzaju zaangażowanego gazu i wysokości, na której następuje zderzenie. Dla przykładu, cząsteczki tlenu na niższych wysokościach zazwyczaj wytwarzają zielone lub żółtozielone światło, podczas gdy na wyższych wysokościach mogą tworzyć czerwone zorze. Z drugiej strony cząsteczki azotu często wytwarzają niebieskie lub fioletowe światło. Intensywność i zasięg zorzy polarnej zależą od siły burzy geomagnetycznej. Silniejsze burze, napędzane szybszym i gęstszym wiatrem słonecznym, skutkują jaśniejszymi i bardziej rozległymi zorzami, spychając je dalej na południe.

Chociaż burza geomagnetyczna G1 jest uważana za niewielką, nadal może powodować piękne pokazy zorzy polarnej. Przewidywana burza, w połączeniu z podwyższoną prędkością wiatru słonecznego, oferuje obserwatorom nieba na północnych szerokościach geograficznych dobrą szansę na zobaczenie zorzy polarnej. Czy jednak uda się dostrzec ją z terenu Polski? O tym dopiero się przekonamy.