Ogniwa słoneczne, których nawet nie zobaczysz. Są cieńsze i lżejsze od twoich włosów

Wielkie, ciężkie i nieprzyjemne dla oka – każdy z nas wie, jak wyglądają tradycyjne panele słoneczne, które może i są aktualnie najtrwalsze oraz najwydajniejsze, ale ich gabaryty sprawiają, że na rynku znajduje się ciekawa nisza do wypełnienia. Nią właśnie zajmują się Brytyjczycy.
Ogniwa słoneczne, których nawet nie zobaczysz. Są cieńsze i lżejsze od twoich włosów

Jak te ultracienkie i lekkie folie solarne mogą zmienić świat?

W ramach współpracy Queen Mary University of London oraz startupu Power Roll ruszyły już oficjalnie prace nad komercjalizacją perowskitowych folii słonecznych. Te nowoczesne materiały mają potencjał, by zrewolucjonizować rynek energii odnawialnej dzięki swojej niesamowitej cienkości, elastyczności i wydajności, rozwiązując największe problemy konwencjonalnych paneli słonecznych na bazie krzemu – ich sztywność oraz dużą wagę. Dzięki temu fotowoltaika będzie mogła zawitać na budynkach, które nie są w stanie sprostać konstrukcyjnie wymaganiom ze strony tradycyjnych paneli słonecznych. Nie jest to mała część rynku, bo na świecie ma być około 30% budynków komercyjnych z dachami, które nie są w stanie utrzymać ciężaru tradycyjnych paneli słonecznych, co przyczynia się do tego, że aktualnie tylko około 2% budynków na świecie jest wyposażonych w instalacje fotowoltaiczne.

Czytaj też: Samoprzylepne panele słoneczne to nie science fiction. Brytyjczycy dokonali niemożliwego

Tutaj właśnie wchodzi firma Power Roll, która opracowała nowatorską technologię produkcji ultracienkich filmów perowskitowych, które mają grubość poniżej 1 milimetra oraz 25-krotnie niższą masę od najlżejszych na rynku paneli krzemowych. Ich komórki słoneczne mają z kolei odznaczać się szerokością na poziomie około 1/50 szerokości ludzkiego włosa, co sprawia, że bez problemu możemy je określić mianem ultracienkich. Tego typu zestaw cech przekłada się na ultracienką konstrukcję, niską wagę i wyższą elastyczność, co z kolei umożliwia przeprowadzanie montażu na powierzchniach wcześniej uznawanych za nieodpowiednie dla technologii solarnej.

Czytaj też: Amerykanie szykują fotowoltaiczną rewolucję. Nie panele, nie folie, a słoneczne materiały

Wróćmy jednak do początku, czyli tego, jakim cudem perowskitowe panele słoneczne mogą wreszcie podbijać rynek, choć od wielu lat ciągle słyszy się o dręczącej je niskiej trwałości oraz podatności na mikroskopijne defekty, które utrudniają masową produkcję. W tej drugiej kwestii ma pomóc system analizy optycznej, który umożliwi kontrolę jakości w czasie rzeczywistym podczas produkcji, analizując interakcje światła z materiałem, co ma pozwolić wykrywać wszelkie nieprawidłowości i zapewniać najwyższą jakość mikroskopijnych ogniw słonecznych.

Czytaj też: Zaskoczyli cały świat. Zrobili rekordowe panele słoneczne z odpadów

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, doczekamy się niemałej rewolucji fotowoltaicznej. Pewne jest bowiem, że masowe wdrożenie lekkich paneli perowskitowych może przynieść ogromne korzyści ekologiczne i ekonomiczne. Power Roll szacuje, że sam rynek tych rozwiązań w Wielkiej Brytanii może osiągnąć wartość rzędu 250 miliardów funtów, dzięki 12 miliardom metrów kwadratowych dachów, które można wykorzystać do produkcji zielonej, taniej energii. Nieźle. Zwłaszcza że w przeciwieństwie do tradycyjnych paneli, panele perowskitowe nie wymagają stosowania rzadkich metali ziem rzadkich, co dodatkowo zwiększa ich ekologiczność.