Warto tutaj podkreślić, że w kierunku Słońca bezustannie spogląda kilka różnych obserwatoriów. Nie zmienia to jednak faktu, że każde z nich widzi nieco innego. W efekcie kompleksowe obserwacje realizowane przez kilka różnych obserwatoriów pozwala zaobserwować ewolucję rozbłysku, od jego podstawy na powierzchni Słońca, przez kolejne warstwy słonecznej atmosfery.
Aditya-L1 to indyjska sonda, która została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną we wrześniu 2023 roku, a zaledwie kilka tygodni później trafiła w docelowe miejsce obserwacji, a więc w okolice punktu libracyjnego L1 znajdującego się 1,5 miliona kilometrów od Ziemi w kierunku Słońca. W miejscu tym równoważą się przyciąganie grawitacyjne Ziemi i Słońca, dzięki czemu umieszczony tam aparat zawsze pozostaje w tym samym położeniu w układzie Słońce-Ziemia. Z tego miejsca sonda może obserwować powierzchnię Słońca 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.
Czytaj także: Potężny rozbłysk na Słońcu. Olbrzymi obłok plazmy wyrzucony w przestrzeń międzyplanetarną
Można powiedzieć, że sonda nie musiała długo czekać na swoje pierwsze wartościowe obserwacje, bowiem już w lutym 2024 roku mogła obserwować opisywany tutaj silny rozbłysk słoneczny klasy X6,3, który dotąd pozostaje jednym z najsilniejszych rozbłysków słonecznych ostatnich lat. Mowa tutaj o rozbłysku na tyle silnym, że jest on w stanie zakłócić działanie satelitów, sieci energetycznych i systemów komunikacji radiowych na powierzchni Ziemi. Obserwacje tego zdarzenia przeprowadziły również obserwatorium Solar Dynamics Observatory (SDO), sonda Solar Orbiter oraz teleskopy naziemne.
Europejska sonda kosmiczna obserwuje Słońce z odległości zaledwie 42 milionów kilometrów, a więc widzi ona zupełnie coś innego niż Aditya-L1 z odległości 150 milionów kilometrów.
O ile Aditya-L1 obserwuje to, co dzieje się na powierzchni Słońca i w najniższych warstwach atmosfery słonecznej, a Solar Orbiter dopiero to, co znajduje się znacznie wyżej.

Ekstremalne zmiany temperatury na drodze na zewnątrz atmosfery słonecznej sprawiają, że plazma emituje na każdym etapie promieniowanie o różnych długościach fal. Na powierzchni Słońca mamy jeszcze promieniowanie widzialne, a chwilę dalej już promieniowanie ultrafioletowe, po którym — już w koronie słonecznej — następuje emisja promieniowania rentgenowskiego.
Sondy Aditya-L1 i Solar Orbiter razem posiadają zaawansowane instrumenty do badania ewolucji rozbłysków w całym spektrum elektromagnetycznym. Dzięki temu, że na pokładzie indyjskiej sondy znajduje się teleskop obserwujący przestrzeń w ultrafiolecie, może ona obserwować dolne warstwy chromosfery, czyli właśnie ten punkt, w którym powstają rozbłyski słoneczne.
Czytaj także: Potężny rozbłysk X9 uchwycony przez nowy instrument NASA
Naukowcy przyznają, że pojawienie się tak masywnego rozbłysku na tak wczesnym etapie misji indyjskiej sondy to szczęśliwy zbieg okoliczności. Badania danych zebranych w trakcie tego zdarzenia dały astronomom ogrom informacji, dzięki którym po raz pierwszy można było tak dokładnie przyjrzeć się takiemu zdarzeniu w tym miejscu.
Źródłem opisywanego rozbłysku było zgrupowanie plam słonecznych znajdujących się na północnej półkuli Słońca i trwał około 35 minut. Zdjęcia skupiające się na dolnych warstwach chromosfery pozwoliły zidentyfikować jako źródło dwa sąsiadujące ze sobą punkty. Odkrycia potwierdzają, że energia uwalniana podczas rozbłysku w dolnej atmosferze Słońca odpowiada bezpośrednio wzrostowi temperatury w zewnętrznej koronie, oferując kluczowe spostrzeżenia na temat mechaniki aktywności słonecznej.