Zagadkowa anomalia radioaktywna w oceanie. Naukowcy biją na alarm

Wyjątkowo intrygujących odczytów dokonali badacze zajmujący się sytuacją panującą głęboko pod Oceanem Spokojnym. Jak wynika z przekazanych przez nich informacji, znajduje się tam zagadkowy obszar cechujący się wysoką radioaktywnością. Dodają oni, że takie zjawisko może być nawet powszechniejsze niż nam się wydawało.
Zagadkowa anomalia radioaktywna w oceanie. Naukowcy biją na alarm

Do tak zaskakujących wniosków skłoniły ich pomiary, które wskazały na skokowy wzrost ilości radioaktywnego berylu-10. Nie wiadomo jeszcze, w jakich okolicznościach pojawił się tam ten izotop, a autorzy najnowszych badań sugerują, iż zasięg podobnych anomalii może być większy. Mówiąc krótko: może ona występować w innych częściach Pacyfiku, a być może nawet w wymiarze globalnym.

Czytaj też: Badania oceanu wywracają teorie do góry nogami. Naukowcy musieli przyznać się do błędu

Publikacja na ten temat została zamieszczona w Nature Communications. Stojący za nią badacze, których działaniami kierował Dominik Koll, zaproponowali kilka potencjalnych wyjaśnień udokumentowanego fenomenu. Kluczowa może się okazać w tym kontekście informacja, że beryl-10 powstaje na skutek interakcji między ziemską atmosferą, a promieniami kosmicznymi. Z czasem produkty tych reakcji w postaci radioaktywnych izotopów mogą trafiać do oceanów, by ostatecznie osadzać się w pobliżu dna i wejść w skład tamtejszej skorupy.

W myśl jednej z teorii ponad 9 milionów lat temu doszło do poważnego przetasowania dotyczącego prądów oceanicznych. W takich okolicznościach beryl-10 i inne składniki zostały przeniesione wraz z tymi prądami w inne niż dotychczas części Oceanu Spokojnego. Na podobnej zasadzie działa to na przykład w rzekach, dzięki czemu można przewidzieć, gdzie znajdzie się przedmiot wrzucony na danym odcinku rzeki.

Radioaktywna anomalia w postaci zwiększonych ilości berylu-10 pochodzi sprzed około 10 milionów lat

Ale istnieją też alternatywne wyjaśnienie. Jedno z nich sugeruje, jakoby opisywane zjawisko nie ograniczało się jedynie do Pacyfiku i występowało także w innych częściach świata. Być może sprawczynią całego zamieszania była eksplozja w formie supernowej bądź przejście Układu Słonecznego przez zimny, międzygwiezdny obłok. W obu przypadkach mogłoby dojść do wzrostu ilości radioaktywnego berylu-10 na naszej planecie. 

Istnymi kapsułami czasu dostarczającymi informacji na ten temat są tzw. skorupy ferromanganowe. Mogą one przechowywać tego typu składniki przez miliony lat, a w oparciu o okres połowicznego rozpadu eksperci określają wiek takich próbek. Czas ten wynosi w przypadku berylu-10 1,4 miliona lat. Na głębokości skorupy odpowiadającej okresowi sprzed około 10 milionów lat badacze zauważyli aż dwukrotnie więcej berylu-10, niż zwykle.  

Czytaj też: Radioaktywna niespodzianka z Sahary trafia do Europy. Naukowcy dotarli do źródła

Taka anomalia zwróciła ich uwagę. Jak dodają, jeśli się potwierdzi, to mogłaby być niezawodnym wskaźnikiem w kontekście datowania. W przypadku dotychczasowych doniesień można założyć, że skokowy wzrost zawartości tego radioaktywnego izotopu miał miejsce w okresie od 10,5 do 11,8 miliona lat temu. Plany na najbliższą przyszłość będą obejmowały określenie zasięgu anomalii oraz wyjaśnienie jej pochodzenia.