Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Paris-Saclay we Francji wykazały, że radioaktywne sygnatury wykryte w pyle saharyjskim nad Europą zgodne są z testami jądrowymi prowadzonymi przez Stany Zjednoczone i Związek radzieckich w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku.
Należy tutaj zaznaczyć, że wykryte poziomy promieniowania radioaktywnego były znacznie poniżej ustalonych progów bezpieczeństwa, tj. sięgały zaledwie 2 proc. maksymalnej bezpiecznej dawki.
Z drugiej jednak strony zaskakujące może być to, że opad jądrowy potrafi unosić się w środowisku naturalnym nawet 80 lat po eksplozji jądrowej.
Warto tutaj podkreślić, że pył znad Sahary docierający do Europy nie jest niczym nowym. Jest to zjawisko obserwowane stosunkowo regularnie. We wcześniejszych badaniach naukowcy odkryli, że często taki pył pochodzi z regionu Reggane w Algierii. Tak się składa, że właśnie w tym regionie w latach sześćdziesiątych swoje testy broni jądrowej przeprowadzała Francja. Fakt ten sprawił, że naukowcy zakładali, iż radioaktywne pierwiastki w pyle najprawdopodobniej są pozostałością po tych eksplozjach. Wszystko się bowiem zgadzało: francuskie testy obejmowały eksplozje w atmosferze, a region testów jest najbardziej aktywnym źródłem pyłu w Afryce.
Czytaj także: Jak wojna jądrowa zmieniłaby całą planetę?
W ramach projektu badawczego, w 2022 roku zebrano aż 110 próbek pyłu w sześciu różnych krajach europejskich. Próbki te przeanalizowano pod kątem składu chemicznego i mineralnego oraz pod kątem poziomu jego radioaktywności.
Tutaj pojawiło się zaskoczenie. Naukowcy bowiem ustalili, że choć część pyłu pochodziła z Algierii, to jednak odcisk radioaktywny zupełnie nie odpowiadała tej, jaką charakteryzowałby się pył pochodzący z francuskich eksplozji jądrowych. Mało tego, okazało się, że odpowiada ona globalnemu wzorcowi opadu radioaktywnego, którego źródłem były testy amerykańskie i radzieckie.
Należy tutaj przypomnieć, że w latach 50. i 60. XX wieku oba mocarstwa przeprowadziły setki przeróżnych eksplozji jądrowych na pustyniach, w oceanach, na wyspach i w wielu innych miejsce.
Czytaj także: Radioaktywny cez-137 w pobliżu Rosji – powrót do testów nuklearnych?
Wszystkie dotychczasowe badania dowodzą zatem, że materiał radioaktywny powstały w tych eksplozjach rozprzestrzenił się na całej Ziemi i dotarł nawet w najbardziej odległe jej rejony, także na Saharę.
Pył znad Sahary nie zagraża nam swoją charakterystyką radioaktywną. Naukowcy przekonują, że bardziej od radioaktywności zagraża naszemu zdrowia sam pył. Nie zmienia to jednak faktu, że warto dalej monitorować jego parametry, aby w pełni zrozumieć skutki testów jądrowych i ich wpływ na środowisko naturalne.