Rządowy program „Cyfrowy uczeń” – będą laptopy, ale dla szkół

Ministerstwo Cyfryzacji przygotowuje się do rozpisania przetargu na zakup sprzętu komputerowego w ramach programu „Cyfrowy Uczeń”. Zapotrzebowanie opiewać będzie na kilkaset tysięcy laptopów i tabletów.
laptop dla ucznia
laptop dla ucznia

„Cyfrowy uczeń” zamiast „laptopa dla ucznia”

Program „Laptop dla ucznia” realizowany był w 2023 roku. Ponad miliard złotych wydany został na zakup ponad 390 tysięcy laptopów, które następnie przekazano tuż przed wyborami (albo niewiele po z powodu opóźnień) na własność rodzicom uczniów klas czwartych. Zakup miał być sfinansowany ze środków Krajowego Planu Odbudowy, jednak ostatecznie Komisja Europejska uznała, że program nie spełniał kryteriów zapisanych w KPO i wydatki z nim związane obciążyły budżet państwa.

Największym problemem programu nie była jednak jego realizacja i finansowanie, tylko kompletny brak pomysłu, do czego rozdawany sprzęt miałby w ogóle służyć – ponieważ „laptop dla ucznia” powstał jako kiełbasa wyborcza, zarówno MC, jak i MEN nie miały żadnej koncepcji użycia laptopów w edukacji, a problem zepchnięto na szkoły, które jak się okazało, miały inne problemy niż naprawianie niekompetencji MEN. Nic zatem dziwnego, że po zmianie władzy minister Gawkowski szybko program zamknął, obiecując bardziej udanego następcę.

Ten następca to właśnie „Cyfrowy uczeń”. Także i tu częścią programu ma być zamówienie dla uczniów laptopów i tabletów, jednak tym razem sprzęt nie będzie przekazany na własność rodzicom uprawnionych dzieci, tylko szkołom, które zdecydują kto i na jakich zasadach będzie mógł z niego korzystać – sprzęt nie będzie przypisany do uczniów konkretnej klasy.

laptop dla ucznia

Czytaj też: Polityka Cyfrowej Transformacji Edukacji w konsultacji. Wewnątrz następca programu Laptop dla Ucznia

Jak podaje Rzeczpospolita, w nowej edycji zamówione ma być 735 tysięcy komputerów przenośnych (m.in. dlatego, że trzeba uwzględnić pominięty w 2024 rocznik), a program ma wypełnić „minimalne standardy wyposażenia wszystkich szkół w infrastrukturę cyfrową w celu umożliwienia wykorzystania technologii cyfrowych w nauczaniu na równym poziomie w każdej szkole”.

Sprzęt ma trafić wyłącznie do placówek publicznych, a jego dystrybucja ma uwzględniać wskaźniki ekonomiczne regionu, takie jak średnia płaca czy wskaźnik bezrobocia – faworyzowane będą regiony uboższe, a dodatkowy priorytet będą miały placówki z obszarów takich jak choćby dotknięte zeszłoroczną powodzią czy innymi klęskami żywiołowymi. Na takiej zasadzie spożytkowane zostanie także 15 tysięcy nadmiarowych maszyn zakupionych na potrzeby programu „laptop dla ucznia”, z których jak do tej pory rozdysponowano 11 tysięcy sztuk sprzętu właśnie dla szkół dotkniętych wrześniową powodzią.

Nie brak także krytyków nowego programu:

To oznacza, że szkoły wymienią sobie sprzęt w pracowniach komputerowych i nic ponadto. W naszym pomyśle chodziło o skok cywilizacyjny – o pracę szkoły w środowisku cyfrowym – tłumaczy nam Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji w rządzie PiS. 

O ile jestem w stanie się zgodzić, że pokusa, by szkoły tak właśnie potraktowały program, będzie znaczna, to nie mogę się smutno nie uśmiechnąć, gdy ex-minister Cieszyński pisze o skoku cywilizacyjnym. MEN bowiem pod rządami ministra Czarnka było bowiem zajęte przede wszystkim próbami wprowadzania własnej wersji historii najnowszej i dopychania religii gdzie tylko się dało, a coś takiego jak plany szerszego wykorzystania komputerów w edukacji nikomu w ministerstwie snu z powiek nie spędzało.

Wydaje mi się, że wymyślony przez MEN HiT jednak nie był skokiem cywilizacyjnym, jakiego potrzebowała polska edukacja. A tym bardziej nie był nim „laptop dla ucznia”, z pomocą którego minister Cieszyński dostarczył dzieciakom głównie sprzęt do grania w Robloxa lub Minecrafta, a w najlepszym przypadku do robienia testów na kartę rowerową…