Test Turtle Beach Stealth Pivot – przerost formy, ale to nadal bardzo udany pad

W kategorii – efektownośc i bezużyteczność Turtle Beach Stealth Pivot to prawdopodobnie jeden z najciekawszych padów na rynku. Pomijając jego ekwilobrystyczno-obracane funkcje jest to bardzo ciekawy pad dla osób, które lubią duże kontrolery. Bardzo duże kontrolery. Czy to wystarczy, aby odniósł sukces?
Test Turtle Beach Stealth Pivot – przerost formy, ale to nadal bardzo udany pad

Turtle Beach Stealth Pivot to ogromny pad i początkowo bardzo mi to przeszkadzało

Turtle Beach Stealth Pivot na pierwszy rzut oka nie wydaje się większy od klasycznego pada Xboxa. Wszystko zmienia się po wzięciu go do ręki. To wręcz ogromny grubasek i przez pierwsze dni uważałem to za ogromną wadę. Trzyma się go dziwnie, a pod palcami z tyłu mamy dwa dodatkowe przyciski, których powiedzmy sobie szczerze, na co dzień chyba mało kto potrzebuje. Ale z drugiej strony każdy nieco droższy pad dzisiaj takie posiada.

Z czasem zacząłem to doceniać i kiedy wróciłem do mniejszego pada, a na co dzień używam Asusa ROG Raikiri Pro, okazał się on na tyle malutki, że wręcz… niewygodny. Oczywiście miłośnicy padów do PlayStation nie znajdą tu nic dla siebie i wymiary Turtle Beach Stealth Pivot będą ich przerastać, ale większość lubiących pady Xboxa powinno polubić większą konstrukcję.

Z pada korzysta się bardzo wygodnie, pewnie leży w dłoniach dzięki gumowym wstawkom na rękojeściach. Wykonanie, pomimo tego, że mamy tu ruchome elementy, jest bardzo dobre. Chociaż użyty plastik nie jest specjalnie wyszukany, to kompletnie nic tutaj nie trzeszczy i nie wydaje żadnych niepokojących dźwięków.

Czytaj też: Po co komu myszka z klawiaturą, czyli test SteelSeries Aerox 9 Wireless

Jakimi funkcjami próbuje przekonać nas Turtle Beach Stealth Pivot?

Przede wszystkim to jest ten słynny pad co ma obracane przyciski. To dobre rozwiązanie dla miłośników bijatyk, ale i gier retro. Obrócenie przełączników wymaga od nas dwóch czynności. Najpierw zwalniamy mechanizm przełącznikami na tyle obudowy, a następnie obracamy gałki analogowe, po czym się chowają w obudowie. Teraz musimy tylko obrócić mechanizm i ponownie go zablokować. W ten sposób mamy zupełnie inny kontroler i tak, jedną i drugą obracaną część możemy obracać niezależnie. Więc możemy mieć analogową gałkę z lewej, a więcej przycisków z prawej.

Cała czynność nie wymaga żadnych dodatkowych działań, przełączeń – sam obrót wystarczy, aby przyciski po drugiej stronie obracanego elementu zaczęły działać.

Skok spustów możemy zmniejszyć i to powoli staje się standardem w każdym nieco droższym padzie. Zwyczajnie przesuwamy zapadkę z tyłu obudowy i skok spustu zmniejsza się o 2/3. Podobno jest to idealne rozwiązanie do strzelanek sieciowych. Nie wiem, słaby w to jestem, ale można i pewnie ma to swoich fanów.

Na górze pada znajdziemy nieduży i prosty ekran, który pozwala na sterowanie niektórymi z dostępnych funkcji. Możemy tu przypisać skróty do przycisków na tyle obudowy lub P1 i P2 (dostępne po obróceniu prawej części kontrolera) i zapisać do pięciu ich wariantów w formie profili, pomiędzy którymi też przełączamy się na ekranie. Możemy też zmienić działanie d-padów oraz funkcję suwaka umieszczonego pod logo Xboxa. Suwak idealnie sprawdza się do regulacji głośności.

W temacie dźwięku, do dyspozycji mamy gniazdo Jack 3,5 mm, z którego płynie dźwięk bardzo dobrej jakości oraz możliwość zmiany profili, czyli coś na kształt equalizera. Możemy tu wybrać gotowe ustawienia dopasowane do różnego gatunku gier i faktycznie, brzmienie się zmienia.

Ostatnia z nietypowych funkcji to zarządzanie funkcjami pada nie tylko z poziomu wbudowanego ekranu, ale z pozycji aplikacji mobilnej lub komputerowej. Tu możemy zmienić wszystkie wymienione wyżej funkcje, zmienić kolor podświetlenia diod na górze obudowy, intensywność wibracji oraz czułość gałek analogowych. To pozwala na bardzo szeroką personalizację działania kontrolera.

Czytaj też: Recenzja Turtle Beach Stealth 600 (Gen 3.) dla Xboxa i PC. Jak coś jest do wszystkiego…

Turtle Beach Stealth Pivot w grach – sprawdza się!

Z Turtle Beach Stealth Pivot korzystało mi się w czasie dobrego miesiąca testów bardzo dobrze. Świetnie leży w rękach i jest bardzo precyzyjny. Są pady, przy których mam wrażenie, że nie do końca mam faktyczną kontrolę podczas rozgrywki i sterowanie samochodem na ekranie czy celowanie w strzelankach dalekie jest od precyzyjnego. Tutaj ani przez chwilę nie miałem takiego odczucia i za mną bardzo udane 50 godzin w Cyberpunku 2077.

Czy dodatkowe przyciski dostępne po obrocie są przydatne? O ile te po prawej stronie… może nie do końca są rewolucją, tak d-pad po lewej stronie to faktycznie spora zmiana. Ten umieszczony w widoku podstawowym nie różni się zbytnio od innych takich rozwiązań, tak dostępny po obrocie jest bardzo precyzyjny i w grach przystosowanych do tego typu sterowania to faktycznie robi wyraźną różnicę.

Turtle Beach Stealth Pivot obsługuje łączność Bluetooth, więc możemy go podłączyć również do smartfonów. Z komputerem najłatwiej jest się połączyć za pomocą adaptera USB, który znajduje się w zestawie. Z Xbox-em jest… cyrk. Bo choć pad ma logo Xboxa na obudowie to z konsolą łączy się wyłącznie przewodowo i jest to z lekka niepoważne.

Czas pracy deklarowany przez producenta to 20 godzin i ma to pokrycie w rzeczywistości. Faktycznie tyle działa w praktyce, a ładowanie odbywa się przez port USB-C.

Czytaj też: Test Turtle Beach VelocityOne Race – prawdziwie wyścigowe emocje przy domowym biurku

Turtle Beach Stealth Pivot – warto czy nie?

Turtle Beach Stealth Pivot wzbudza we mnie mieszane uczucia. To bardzo wygodny pad, głównie za sprawą nieco większej obudowy i świetnie, pewnie działającymi przyciskami. Dodatkowe przyciski dostępne po obrocie części obudowy to raczej niszowa funkcja, z której na co dzień skorzysta niewiele osób, a mam wrażenie, że to ona podbija cenę kontrolera.

Cena jest dyskusyjna, bo pad kosztuje 579 zł. Czy jest tyle warty? Jest na tyle wygodny, że z jednej strony tak, z drugiej ma się z tyłu głowy, że jest ona zawyżona przez obracane elementy. Dlatego też dobrym ruchem ze strony producenta byłoby wprowadzenie na rynek pada Stealth, ale bez dopisku Pivot i taniej o 150 zł. Byłoby to idealne uzupełnienie serii, w której mamy już model Stealth Ultra, ale ten jest jeszcze droższy.