Czy możemy już skończyć ten cyrk pod hasłem – sztuczna inteligencja?

Otwierasz lodówkę, a tam – sztuczna inteligencja! Dosłownie, bo przecież lodówka inteligentnie wie, że po otwarciu drzwiczek ma zapalić światło. Mniej więcej tak wygląda obecnie rynek AI w elektronice konsumenckiej. Na dobrą sprawę cały czas mamy więcej obietnic i zapowiedzi niż gotowego produktu, a już mamy tego serdecznie dość.
Czy możemy już skończyć ten cyrk pod hasłem – sztuczna inteligencja?

Targi Mobile World Congress stały sztuczną inteligencją

W zasadzie nie tyle, ile się tego spodziewałem, a bardziej bałem się tego, że na targach MWC w Barcelonie AI będzie mnie prześladować na każdym możliwym kroku. Faktycznie tak też się stało. AI było wszędzie, krzyczało do mnie gdzie tylko obróciłem głowę. Sztuczna inteligencja w telefonach, zegarkach, routerach, sieciach komórkowych, robotach… Wszędzie tego pełno, a pożytku z niej i faktycznego, praktycznego zastosowania jak na lekarstwo.

Choć oczywiście są wyjątki i są to wspomniane sieci komórkowe. Tam zastosowanie AI faktycznie wydaje się przydatne, choć niektóre wizje nieco mnie przerażają, o czym przeczytacie w tym materiale.

AI to był jeden z dwóch głównych tematów targów MWC w Barcelonie, drugim zdecydowanie były smartfony z dołączanymi obiektywami i jak spojrzycie na ilość publikacji w sieci poziom zachwytów jednym i drugim produktem to łatwo zauważycie, co tak naprawdę skradło serca odwiedzających. Wynika to z prostej przyczyny…

Czytaj też: [WIDEO] Doczepiany obiektyw, AI usuwające ludzi z wideo i realme 14 Pro+ prosto z MWC

Mamy serdecznie dość całej tej sztucznej inteligencji

Szał na sztuczną inteligencję rozpoczął Samsung podczas premiery serii Galaxy S24 ponad rok temu i później było już z górki. AI to dzisiaj motor napędowy niemal wszystkich producentów smartfonów, a przynajmniej tak twierdzą producenci. Którzy na siłę starają się uszczęśliwić nas kolejnymi, genialnymi rozwiązaniami.

Dzisiaj wszystko musi być AI, a najlepiej tak do przesady. Funkcje, które jeszcze 2-3 lata temu były… funkcjami, dzisiaj są funkcjami AI. Wymazywanie obiektów ze zdjęć, śledzenie autofocusu, nawet Google stwierdził, że przecież Google Maps to od wielu lat jest sztuczna inteligencja. Tylko ktoś zapomniał o tym głośno powiedzieć.

Żeby jeszcze te funkcje były do czegoś przydatne. Wygenerowanie obrazka przyda się raz na jakiś czas, usuwanie obiektów ze zdjęć super sprawa, polecam! Ale reszta? Pisanie maila po tym, jak napiszemy rozprawkę o tym, co ma się znaleźć w mailu? Zamawianie stolika w restauracji? Ubera? Podpowiadanie nam, jaką aplikację uruchomić, bo smartfon nauczył się naszych nawyków i lepiej wie, co chcemy uruchomić? Nie wydaje mi się, aby więcej, niż niewielki odsetek użytkowników faktycznie kierował się tym podczas wyboru smartfonu.

Tym bardziej że rewolucyjnie zapowiadane funkcje przez kolejnych producentów bardzo często się dublują. Jak wspomniane zamawianie Ubera czy stolika w restauracji w oparciu o nasz terminarz. To, co Honor i Motorola pokazali podczas MWC Samsung pokazywał w styczniu podczas premiery Galaxy S25.

Nawał śmieciowych funkcji, jakie dostajemy, zaczyna być męczący. Rozumiem, że dla osoby, która nie interesuje się technologią to może mieć jakiś efekt WOW!, ale coś czuję, że po pierwszym przetestowaniu nowych rozwiązań entuzjazm może szybko minąć. Bo zanim napiszę tekst o tym, co AI ma zawrzeć w mailu, poprawię to co stworzy to ja już dawno tego maila będę miał wysłanego.

Czytaj też: Zrobiłem i edytowałem pierwsze zdjęcia z Xiaomi 15 Ultra. Szczękę mam na podłodze

Drodzy producenci – więcej umiaru

Zdecydowana większość super-cudownych rozwiązań AI to niewiele wnoszące śmieci. Zapchajdziury podawane na złotej tacy. Trudno powiedzieć, z czego to wynika, ale pierwsze co przychodzi mi do głowy to lenistwo. Łatwiej jest zaimplementować kilka rozwiązań programowych niż wprowadzić nowości sprzętowe do nowego modelu smartfonu. A na pewno taniej.

Podczas targów Mobile World Congress miałem okazję uczestniczyć w pokazie smartfonu, który pojawi się na rynku za kilka tygodni. Omówienie funkcji AI zajęło jakieś 3/4 czas prezentacji. Rzeczy, takie jak zmiany w aparatach czy pojemności baterii, zostały przedstawione w takim tempie i tak bardzo po łebkach, że ledwo nadążałem z notowaniem.

Niektóre z funkcji AI są dobre, albo dobrze się zapowiadają. Wspominałem o usuwaniu obiektów ze zdjęć, bardzo ciekawie zapowiadają się też niektóre elementy moto AI w ramach Smart Connect. Chodzi o wyszukiwanie plików na postawie ich treści. Jeśli przykładowo nie wiemy, gdzie mamy jakiś dokument, nie znamy jego tytułu, ale znamy treść to po prostej komendzie – znajdź fakturę za pociąg z lutego AI będzie w stanie go zlokalizować. Super sprawa! Tyle tylko, że to nie jest coś, na czym chciałbym, aby producent elektroniki opierał całą promocję nowego produkty.

Targi Mobile World Congress pokazały, jak dużo potrafią zdziałać proste rozwiązania. Dołączane obiektywy do smartfonów to nie jest nowy pomysł, ale jest to w dzisiejszych realiach coś nowego i jest to rzecz, która wzbudza ogromne zainteresowanie. Proste i skuteczne. Podobny przykład widziałem na stoisku Lenovo, gdzie można było zobaczyć laptopy ze składanymi i rozwijanymi ekranami. Wiecie, gdzie zbierały się największe tłumy? Tutaj:

To pomysły odgrzebane z szafy po wielu latach, bo podobne rozwiązania oferowały ThinkPady co najmniej kilkanaście lat temu. Dopinany, dodatkowy ekran do laptopa to rzecz genialna w swojej prostocie. Prosty zabieg sprzętowy, który jest mega funkcjonalny i nic dziwnego, że ludzie chcieli to zobaczyć. To są nowości, które chcemy oglądać i chcemy z nich korzystać. AI? Fajnie, dodajcie coś ciekawego, ale dajcie nam już z tym spokój i przestańcie robić z tego funkcję numer jeden. Przynajmniej do czasu, aż to faktycznie będzie coś przełomowego, z czego ludzie będą chcieli korzystać.