ROGUE-Fires to niszczycielski potencjał HIMARS w autonomicznej i mobilnej odsłonie
Firma Oshkosh Defense zaprezentowała podczas sympozjum AUSA Global Force swój najnowszy autonomiczny system taktyczny – Remotely Operated Ground Unit for Expeditionary Fires (ROGUE-Fires). Ten ma być zdolny do odpalania rakiet, którymi posługują się systemy takie jak HIMARS oraz MLRS (“starszy brat HIMARS-a”), a na dodatek znacząco zwiększać zasięg operacyjny oraz zdolności skrytego działania sił zbrojnych USA. W efekcie ROGUE-Fires może być tym na lądzie, czym są aktualnie w oceanicznych głębinach okręty podwodne, choć oczywiście w znacznie mniejszej skali odstraszania i operacyjnych możliwości.
Czytaj też: Nowy myśliwiec USA łamie wszystkie zasady. Eksperci zastanawiają się dlaczego


ROGUE-Fires został oparty na podwoziu Joint Light Tactical Vehicle (JLTV), które jest znane z wytrzymałości i niezawodności w różnych warunkach terenowych. Nie jest to jednak podstawowy JLTV, bo doczekał się on hybrydowego układu napędowego, który umożliwia jazdę i czuwanie w trybie bezgłośnym (silent drive i silent watch). Zmniejsza to sygnatury akustyczne oraz termiczne pojazdu, co z kolei zwiększa skrytość działań w operacjach wymagających dyskrecji i jednocześnie poprawia efektywność paliwową. Najważniejsze jest jednak to, że dzięki cichej pracy, jednostki wojskowe mogą pozycjonować się strategicznie z takimi systemami bez zdradzania swojej obecności przeciwnikowi. Zwłaszcza że ROGUE-Fires po uzbrojeniu w rakiety nie wymaga żadnej bezpośredniej obsługi, bo wszystko jest w stanie zrobić w sposób zautomatyzowany.
Czytaj też: Rosja zaskoczyła świat. Chciała rewolucji w lotnictwie wojskowym i właśnie ją osiągnęła

Wedle zapowiedzi ROGUE-Fires może realizować szereg zadań – od precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu, po autonomiczne wsparcie logistyczne. Oczywiście to nie autonomia, w której system jest wysyłany na misje i samodzielnie podejmuje decyzje co do tego, który cel zaatakować i kiedy. Musimy to rozumieć bardziej jako zautomatyzowany sprzęt gotowy na rozkazy ze strony operatorów. Taki, który po dojechaniu w konkretne miejsce, będzie mógł przeprowadzić atak bez konieczności obsługi naziemnego personelu. Zmniejsza to więc ryzyko dla żołnierzy, co jest szczególnie ważne na polu bitwy zdominowanym przez drony i przepełnionym systemami do prowadzenia ognia kontrbateryjnego, choć z drugiej strony rodzi pytania o podatność na cyberataki i niezawodność technologiczną w warunkach bojowych.

Czytaj też: Bezwzględna precyzja, wyjątkowa skuteczność. Myśliwce USA zaczęły latać z potężną bronią
Oczywiście ROGUE-Fires to tylko platformy do wystrzeliwania pocisków, a nie broń sama w sobie. Dlatego potencjał tych systemów siedzi również w amunicji obsługiwanej przez HIMARS, która to odznacza się zasięgiem od około 70 do nawet 300 km. Taka elastyczność pozwala na prowadzenie ognia z bezpiecznych, trudnych do wykrycia pozycji, a samo przejście na lżejsze i autonomiczne platformy, takie jak ROGUE-Fires, stanowi istotne wzmocnienie zdolności taktycznych i strategicznych amerykańskich sił zbrojnych. Zapewnia im bowiem niezrównaną mobilność i siłę rażenia bez konieczności narażania żołnierzy na niebezpieczeństwo.