Być może uda im się uporać z tym problemem dzięki badaniom poświęconym tzw. blazarowi, czyli rodzajowi galaktyki aktywnej, w której znajduje się wyjątkowo masywna czarna dziura. Jej wzrost trudno jest wytłumaczyć, ponieważ zachodził on w zadziwiająco wysokim tempie już miliard lat po Wielkim Wybuchu. Autorzy badań w tej sprawie piszą o swoich ostatnich dokonaniach w Astrophysical Journal Letters.
Czytaj też: W martwym obszarze wszechświata nagle coś zaczęło emitować sygnały. Astronomowie w kropce
Celem prowadzonych przez nich ekspertyz była struktura oddalona o około 12,9 mld lat świetlnych od naszej planety. Znajdujący się w takiej odległości blazar stanowi jedną z poszlak wskazujących na istnienie ukrytej populacji galaktyk aktywnych z potężnymi strumieniami cząstek. Tego typu struktury najprawdopodobniej mogło cechować znacznie wyższe tempo wzrostu niż w przypadku galaktyk pozbawionych tych strumieni. Gdyby tak było, to astrofizycy mieliby sensowne wyjaśnienie zagadki dotyczącej pojawienia się wyjątkowo masywnych struktur kosmicznych na pierwszych etapach ewolucji wszechświata.
Szacuje się, iż wspomniane strumienie cząstek dotyczą co najmniej 1/10 galaktyk aktywnych, choć w świetle ostatnich doniesień może się okazać, iż wskaźnik ten jest nawet wyższy. Takie wiązki są wystrzeliwane z obszarów otaczających centralne czarne dziury w opisywanych galaktykach. Za kształtowanie i kierowanie takich strumieni miałyby odpowiadać pola magnetyczne występujące w dyskach akrecyjnych krążących wokół czarnych dziur.
Blazar, z którego emisje podróżowały przez prawie 13 miliardów lat, zawiera informacje na temat powstania czarnych dziur o wysokiej masie już na początkach wszechświata
Blazary są pod tym względem wyjątkowe, ponieważ możemy je dostrzec tylko w sytuacjach, gdy strumień zostanie skierowane bezpośrednio w stronę naszej planety. To oczywiście rzadkie zjawisko, lecz kiedy ma już miejsce, to sprawia, iż blazar wykazuje gigantyczną jasność. Ta może się jednak zmieniać w ciągu godzin, a nawet minut, co jest powiązane z aktywnością w dyskach akrecyjnych i zmianami dotyczącymi pól magnetycznych.
Poszukując potencjalnych blazarów, naukowcy zwrócili uwagę na J0410–0139, który został z czasem objęty obserwacjami z wykorzystaniem szeregu instrumentów. Tym sposobem astronomowie oszacowali, iż chodzi o obiekt oddalony o około 12,9 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Biorąc pod uwagę to odkrycie autorzy zasugerowali, jakoby liczebność podobnych struktur mogła być niedoszacowana i zdecydowanie wyższa, niż zakładano dotychczas.
Czytaj też: Quipu to największy obiekt we wszechświecie. Ponad miliard lat świetlnych długości
Najważniejszą sugestią wynikającą z tych badań pozostaje to, że czarne dziury w galaktykach aktywnych posiadające charakterystyczne strumienie w formie dżetów mogą zyskiwać masę szybciej niż czarne dziury pozbawione takich struktur. A jeśli faktycznie tak było, to może to całkowicie zmienić modelowanie dotyczące supermasywnych czarnych dziur istniejących na krótko po narodzinach wszechświata.