Źródłem całego zamieszania jest koronalny wyrzut masy (CME, ang. coronal mass ejection), do którego doszło 1 marca. Od tego czasu obłok namagnetyzowanej plazmy pędzi w kierunku Ziemi. Po nieco ponad trzech dobach obłok ten uderzy w pole magnetyczne Ziemi w nocy z 4 na 5 marca. Efektem tego zderzenia będzie najprawdopodobniej burza geomagnetyczna, która może doprowadzić do pojawienia się zorzy polarnej widocznej nawet z terytorium naszego kraju.
Oczywiście, jak to zwykle bywa, do końca nie będzie wiadomo, czy będziemy świadkami czegoś ciekawego, czy też burza geomagnetyczna przejdzie bez echa. Obecne prognozy wskazują, że możemy mieć do czynienia z burzą geomagnetyczną klasy G1, aczkolwiek część badaczy wskazuje, że w optymistycznym scenariuszu możemy mieć do czynienia z burzą klasy G2. Zorze polarne zatem są niewykluczone.
Czytaj także: Aktywność Słońca wychodzi poza skalę. Rekordowa liczba plam słonecznych. Może być jeszcze gorzej
Co do zasady, burze geomagnetyczne powstają, gdy naładowane cząstki wyrzucone z powierzchni Słońca wchodzą w interakcję z magnetosferą Ziemi. Choć czasami burze tego typu mogą prowadzić do zakłóceń w pracy satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej i powodować zaburzenia w pracy naziemnych sieci energetycznych, najczęściej miłośnicy astronomii wypatrują przede wszystkim zorzy polarnej. Oczekiwany szczyt aktywności geomagnetycznej, z indeksem Kp osiągającym poziom 5, jest zgodny z klasyfikacją burzy małej G1. Jednak jeśli burza eskaluje do poziomów G2, zorze mogą stać się nie tylko wyraźniejsze, ale także widoczne dalej od regionów biegunowych.

Amerykańska agencja NOAA klasyfikuje burze geomagnetyczne w skali od G1 (słaba) do G5 (silna). Im wyższa zatem klasa burzy geomagnetycznej, tym silniejsze zakłócenia pracy satelitów i tym jaśniejsze i rozleglejsze zorze polarne. Szczyt dzisiejszej burzy geomagnetycznej prognozowany jest na godziny 01:00-04:00 polskiego czasu w nocy z wtorku na środę.
Czytaj także: Aktywność słoneczna właśnie zepchnęła trzy satelity z orbity w stronę Ziemi
Skoro jednak nie ma jak na razie w planach burzy geomagnetycznej klasy G5, w poszukiwaniu ewentualnej zorzy warto wybrać się w miejsce oddalone od świateł miejskich, aby zmaksymalizować swoje szanse na doświadczenie przesuwających się świateł po nieboskłonie.
Warto tutaj uświadomić sobie, że szansa na wystąpienie zorzy polarnej jest tak naprawdę niewielka, więc nie możemy się nastawiać na to, że ujrzymy spektakl świetlny rodem ze zdjęć z Islandii. Z drugiej jednak strony, być może warto przedłużyć oglądanie wieczornego filmu, czy czytanie książki i zabrać psa na spacer o 2-3 w nocy. Kto wie, być może akurat zobaczycie na ciemnym niebie coś fascynującego.