Już wiemy, że Galaxy Z Fold 7 i Galaxy Z Flip 7 wciąż będą obsługiwać żenująco powolne ładowanie
Wyścig o najszybsze ładowanie w smartfonach na szczęście dobiegł już końca i we flagowcach prędkość ładowania oscyluje w okolicach mniej więcej 100 W. W połączeniu z rosnącymi pojemnościami ogniw daje to możliwość dłuższej pracy i szybkiego doładowania energii w razie jej braku. Na tle chińskich producentów Samsung jawi się raczej jako firma stroniąca od zmian w tym zakresie. Nie dość, że pojemność baterii raczej nie rośnie, to podobnie – w niektórych przypadkach – wygląda też kwestia szybkiego ładowania. Bo takowe niby jest, ale przy wspomnianych wcześniej wartościach 45 W, dostępne w Galaxy S25+, S25 Ultra i kilku nowych średniakach nadal wypada kiepsko.
Czytaj też: Jedna z przydatnych funkcji AI nie pojawi się na smartfonach Galaxy S23
Najwyraźniej po wprowadzeniu na rynek Galaxy A56 i A36 z ładowaniem 45 W, gigant nie ma zamiaru ulepszać tego elementu specyfikacji w innych urządzeniach, a już na pewno nie w składkach. Galaxy Z Fold 7 i Galaxy Z Flip 7 przeszły przez chiński urząd 3C, dzięki czemu wiemy już, że oba dostaną ładowanie 25 W (9 V/2,77 A), tak, jak w każdej poprzedniej generacji. Brzmi to naprawdę jak nieśmieszny żart, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę ulepszenia, jakie pojawiają się w każdym kolejnym chińskim składaku.
Czytaj też: Galaxy S25 Edge będzie droższy niż się spodziewaliśmy. Pojawia się coraz więcej szczegółów
Samsung chce w tym roku powiększyć ekrany w Foldzie do 6,5” na zewnątrz i 8,2” w środku, dzięki czemu urządzenie stanie się cieńsze, pozostając przy baterii 4400 mAh, ale za to zyskując aparat główny 200 Mpix. Podobno gigantowi uda się zejść poniżej 10 mm, co będzie naprawdę imponujące, jednak wydaje mi się, że klienci dużo entuzjastyczniej przyjęliby, gdyby smartfon był nieco grubszy i za to ładowany szybciej. Dla porównania, obecnie najcieńszy składany model na rynku – Oppo Find N5 o grubości poniżej 9 mm – obsługuje ładowanie po kablu z mocą 80 W, bezprzewodowe 50 W, a dodatkowo ma baterię 5600 mAh.

Czytaj też: Smartfony Galaxy S24 w końcu dostają wyczekiwaną funkcję najnowszych flagowców
Jeśli zaś chodzi o Galaxy Z Flip 7, tutaj również szału nie będzie. Oba składaki niby dostaną jakieś zmiany, nieco większą konstrukcję, ulepszenia nastawione na wytrzymałość itp., jednak nie ma co liczyć na rewolucje i gwałtowne zmiany, których Samsung mimo wszystko potrzebuje, by utrzymać coraz bardziej chwiejną pozycję na rynku. Nowych składaków przybywa, Huawei wciąż przesuwa granice w zakresie tego typu sprzętów, a pozostali rynkowi gracze wciąż prezentują swoje innowacje. Jedynie Samsung na ich tle robi niewiele, uważając chyba, że wciąż zajmuje pierwsze miejsce, więc nie musi się starać.
Czytaj też: Jesienią Apple nie pokaże iPhone’a 17 Pro Max. Nadchodzą kolejne zmiany
Oczywiście to nie tak, że Galaxy Z Fold 7 i Galaxy Z Flip 7 będą złymi smartfonami. Na przestrzeni poprzednich generacji południowokoreański gigant ulepszał istotne elementy konstrukcji i specyfikacji, by oferować klientom naprawdę solidne urządzenia. Tylko że to nie wystarczy, bo ceny rosną, a w zamian dostajemy prawie ten sam produkt, jedynie z drobnymi zmianami.