Te bojowe szerszenie nie powinny istnieć, a właśnie podbiły serce Armii USA i Niemiec

Drony wojskowe nie muszą być wielkie, aby budzić respekt na polu bitwy. Świetnym tego przykładem jest “Czarny Szerszeń”, czyli opracowany przez norweską firmę Teledyne FLIR Defense nano-dron o oficjalnej nazwie Black Hornet. Ten niedawno doczekał się już czwartego wydania, którym zainteresowali się Amerykanie.
Te bojowe szerszenie nie powinny istnieć, a właśnie podbiły serce Armii USA i Niemiec

Z kieszeni na pole bitwy, czyli Black Hornet 4 i jego niezwykłe możliwości zwiadowcze

Black Hornet 4 to jeden z tych dronów stosowanych przez wojsko, których nie da się podrobić i które już od wielu lat są szeroko rozpoznawalne na świecie. Nie jest to może maszyna tak zaawansowana, jak słynne amerykańskie Żniwiarze, ale dzięki swojemu połączeniu niewielkich rozmiarów oraz wysokich możliwości, Black Hornet stał się sprzętem, obok którego nie można przejść obojętnie. Ten miniaturowy bezzałogowy system powietrzny (UAV) zapewnia bowiem niezrównaną świadomość sytuacyjną dla jednostek piechoty, umożliwiając ocenę terenu bez narażania żołnierzy na zagrożenie.

Czytaj też: Broń nuklearna dla Niemiec, czyli jak USA zmienią NATO na zawsze

Nowa wersja Black Hornet, czyli BH4, stanowi znaczące ulepszenie w porównaniu z już imponującym Black Hornet 3 (BH3), który w ciągu ostatnich kilku lat został dostarczony w ręce armii łącznie 44 krajów. Nie jest jedynie delikatna poprawa dotychczasowych niedociągnięć, które można dziś załatać za sprawą bardziej rozwiniętej technologii, ale prawdziwa “kolejna iteracja” Czarnego Szerszenia. Najważniejsze różnice? Nowa kamera optyczna o jeszcze wyższej rozdzielczości oraz projekcie przystosowanym do operowania nawet przy niewielkiej ilości światła, którą wspomaga nowa kamera termowizyjna o jeszcze wyższej rozdzielczości.

Black Hornet 4 waży około 70 gramów, mierzy 16,8 cm długości, 3,4 cm szerokości i wykorzystuje do lotu wirnik o średnicy ledwie 190 milimetrów. Nie jest to akurat przypadek, bo ten właśnie dron został zaprojektowany z myślą o błyskawicznym wdrożeniu w terenie. Żołnierze mogą go złożyć i uruchomić w mniej niż 20 sekund, co czyni go nieocenionym atutem w operacjach wymagających szybkiej reakcji. Jednocześnie pomimo niewielkich rozmiarów dron oferuje imponujące możliwości, bo prędkość lotu do 10 metrów na sekundę, wytrzymałość na jednym ładowaniu do ponad 30 minut (wzrost z 25 minut poprzednika) oraz wysoką odporność na warunki atmosferyczne, a w tym podmuchy wiatru do 55 km/h. Jest przy tym wyjątkowo cichy i trudny do zauważenia podczas lotu, co umożliwia przeprowadzanie skrytych operacji zwiadowczych bez wysokiego ryzyka wykrycia przez przeciwnika.

Czytaj też: Hipersoniczne pociski wymierzone w interesy USA

Black Hornet 4 został też wyposażony w nowoczesne technologie umożliwiające dostarczanie danych wywiadowczych w czasie rzeczywistym, a w tym 12-megapikselową kamerę elektrooptyczną, kamerę termowizyjną oraz dodatkową kamerę nawigacyjną. Dzięki temu zestawowi dostarcza operatorowi wgląd na nagrania w jakości 1280 x 720 pikseli oraz zdjęcia w rozdzielczości 3024 x 4032 pikseli. Samo obrazowanie termiczne osiąga z kolei rozdzielczość 512 x 640 pikseli.

Czytaj też: Na tym filarze powstanie powietrzna dominacja USA. Ważny krok już za Amerykanami

Jednym z kluczowych atutów Black Hornet 4 jest jego zaawansowany system sterowania, który obejmuje działanie poza zasięgiem wzroku nawet w środowiskach pozbawionych dostępu do GPS oraz automatyczne unikanie kolizji. Wbudowane sensory pozwalają mu bowiem samodzielnie poruszać się w trudnym terenie, takim jak obszary miejskie, okopy czy wnętrza budynków, unikając przeszkód i poruszając się po wirtualnych trasach. Trudno się więc dziwić, że Departament Obrony USA dostrzegł wartość Black Hornet 4, włączając go do programu Blue UAS Refresh. Celem tej inicjatywy jest przyspieszenie integracji sprawdzonych dronów z operacjami wojskowymi, spełniając jednocześnie surowe standardy cyberbezpieczeństwa i operacyjne. W te drony uwierzyli też niedawno Niemcy.