Zamiast wybuchać, robi z celu sałatkę. USA po raz pierwszy pokazały ją w akcji

O Hellfire zapewne słyszeliście już nie raz i nic w tym dziwnego. To rozwijane od lat 70. XX wieku pociski powietrze-ziemia, które doczekały się wielu wersji i są obecnie rozwijane głównie przez Lockheed Martina. Jedna z nich wyróżnia się jednak w sposób niemal groteskowy – przypomina broń rodem z horroru. Mowa o AGM-114R9X, który po raz pierwszy został zaprezentowany w akcji przez siły USA.
Drony MQ-9 Reaper

Drony MQ-9 Reaper

USA pokazały swój sekret. Pocisk Hellfire AGM-114R9X po raz pierwszy na nagraniu

To, jak działają tradycyjne pociski, jest powszechnie znane. Kiedy Hellfire zostaje wystrzelony – najczęściej ze śmigłowca, samolotu lub drona – kieruje się bezpośrednio do celu, wykorzystując zaawansowane systemy naprowadzania. Po trafieniu inicjuje eksplozję głowicy bojowej, która niszczy cel.

Taka metoda ma swoje zalety – pocisk nie musi trafić idealnie w cel, ponieważ fala uderzeniowa i odłamki są w stanie zniszczyć go nawet wtedy, gdy eksplozja nastąpi kilka metrów dalej. Jednak większy obszar rażenia oznacza także większe ryzyko strat ubocznych – przypadkowych ofiar i uszkodzenia otoczenia.

Sposób eliminacji tego ryzyka wydaje się prosty – wystarczy usunąć ładunek wybuchowy. Ale czy pocisk bez materiału wybuchowego może być skuteczny?

Czytaj też: Mówią wojskowym USA jasno. Postawcie na to i zapomnijcie o problemie z Chinami

Bezpośrednie uderzenie kilkudziesięciokilogramowego pocisku poruszającego się z prędkością 1600 km/h samo w sobie jest śmiertelne. Jednak taka broń wymaga niezwykle precyzyjnego systemu naprowadzania, zwłaszcza w przypadku celów ruchomych.

Właśnie w tym kierunku rozwinięto AGM-114R9X, znany również jako “Pocisk Ninja” lub “Latający Ginsu”. Zamiast głowicy wybuchowej, wyposażono go w sześć wytrzymałych ostrzy, które rozkładają się tuż przed uderzeniem. Skutki spotkania tych ostrzy z celem są oczywiste – precyzyjna neutralizacja bez ryzyka eksplozji wtórnej czy przypadkowych ofiar.

Choć brzmi to brutalnie, pocisk powstał w ściśle określonym celu – minimalizacji strat ubocznych. Dzięki temu można skutecznie eliminować konkretne osoby, bez ryzyka zniszczenia otaczających budynków czy przypadkowych ofiar wśród cywilów. Teraz z kolei USA po raz pierwszy opublikowały nagranie ukazujące użycie AGM-114R9X w akcji.

Czytaj też: Chiny pokazały asa w rękawie. Ugną się nawet najbardziej zaawansowane myśliwce stealth USA

23 lutego 2025 roku CENTCOM przeprowadził atak lotniczy w północno-zachodniej Syrii, eliminując Muhammeda Yusufa Ziyę Talaya, jednego z dowódców wojskowych organizacji terrorystycznej Hurras al-Din (HaD), będącej odgałęzieniem Al-Kaidy. Nagranie z tego ataku trafiło do sieci i przedstawia ciężarówkę widoczną w podczerwieni oraz poruszającą się drogą, w którą nagle “coś trafia”. Tym czymś jest oczywiście pocisk Hellfire AGM-114R9X, który pozostawił po sobie charakterystyczny wzór na dachu pojazdu, bo dokładnie nad miejscem kierowcy.

X.com

Czytaj też: Te bojowe szerszenie nie powinny istnieć, a właśnie podbiły serce Armii USA i Niemiec

Mimo ujawnienia pierwszego nagrania, szczegóły techniczne AGM-114R9X pozostają ściśle tajne. Wiadomo jednak, że skuteczne użycie tego pocisku wymaga dokładnego rozpoznania celu, często prowadzonego przez wiele godzin przy użyciu dronów zwiadowczych, takich jak MQ-9 Reaper. Drony mogą przez długi czas śledzić cel, czekając na odpowiedni moment – np. gdy osoba znajdzie się w otwartym miejscu, na balkonie lub przy oknie. Wtedy następuje uderzenie, które gwarantuje, że cel nie przeżyje. Efekt? Precyzyjna eliminacja celu bez ryzyka eksplozji wtórnej czy przypadkowych ofiar. Dlatego właśnie “Pocisk Ninja” to jedno z najbardziej przerażających, a zarazem najbardziej precyzyjnych narzędzi nowoczesnej wojny, które pokazuje, jak bardzo zmieniają się współczesne metody eliminacji zagrożeń.