Teraz o kulisach swojej pracy piszą w Nature Astronomy. Wyjaśniają, że sprawcą całego zamieszania jest źródło ILT J1101 + 5521. Pochodzące stamtąd rozbłyski pojawiają się co dwie godziny i trwają od 30 do 90 sekund. W toku przeprowadzonego śledztwa jego autorzy zrozumieli, iż mają do czynienia z jednym z tzw. układów podwójnych.
Czytaj też: Zagadkowa planeta zszokowała astronomów. Pędzi przez wszechświat, choć nie ma gwiazdy
Takowe są złożone z dwóch gwiazd i wcale nie należą do rzadkości, choć w tym przypadku mowa o jednym z uczestników będących na ostatniej prostej swojego życia. To biały karzeł, martwa gwiazda będąca dawniej obiektem podobnym do Słońca. Wykryte przed trzema laty emisje zostały objęte poszukiwaniami z wykorzystaniem radioteleskopu LOFAR. Badaniami kierowała Iris de Ruiter, która wraz ze współpracownikami dążyła do rozwikłania zagadki.
Bardzo istotną poszlaką było to, że okresowość tego źródła wskazywała na występowanie mechanizmu wyzwalającego wybuchy w równych odstępach czasu. Jednym z najbardziej prawdopodobnych wyjaśnień był udział dwóch obiektów krążących wokół wspólnego środka masy.
Sygnały docierające do Ziemi ze źródła ILT J1101 + 5521 wydają się powiązane z tamtejszym białym karłem i gwiazdą typu widmowego M
I tak się właśnie stało. Przeprowadzone śledztwo ujawniło, że chodzi o układ podwójny zawierający gwiazdę typu widmowego M (zwaną także czerwonym karłem) i białego karła. W toku obserwacji astronomowie dostrzegli, iż ich okres orbitalny pokrywa się z częstotliwością powstawania sygnałów radiowych docierających do Ziemi.
O ile tamtejszy czerwony karzeł jest niezbyt masywny, bo około pięciokrotnie mniej masywny od Słońca, tak jego towarzysz w postaci białego karła był za życia bardziej imponujących gabarytów: prawdopodobnie przypominał w tym zakresie naszą własną gwiazdę. W pewnym momencie – po wyczerpaniu paliwa potrzebnego do prowadzenia fuzji jądrowej – zrzucił swoje zewnętrzne warstwy, przez co zostało po nim jedynie jądro.
Czytaj też: Ukryte pokłady gazu napędzały powstawanie gwiazd wcześniej, niż sądzono. Przełomowe odkrycie
Ciała te okrążają się co około dwie godziny, dlatego ich okres orbitalny można powiązać z częstotliwością powstawania impulsów śledzonych przez naukowców. Jeśli chodzi o genezę tego niecodziennego układu, to główna autorka badań skłania się ku scenariuszowi, w którym tamtejsze gwiazdy były pierwotnie znacznie bardziej oddalone od siebie. Śmierć pierwszej i jej konwersja w białego karła sprawiły, że zaczęła ona pochłaniać materię swojej towarzyszki.
Opadanie tej materii może generować eksplozje o okresowym charakterze, choć członkowie zespołu badawczego przyznają, iż oznaki tzw. akrecji są w tym układzie zaskakująco rzadkie. Jakby sytuacja nie była wystarczająco skomplikowana, to dodatkowych problemów dostarczył nagły zanik sygnałów radiowych. Badacze oferują kilka potencjalnych wyjaśnień, lecz żadne z nich nie jest uznawane za pewne. Żeby uzyskać odpowiedzi, będą musieli kontynuować obserwacje, ale do tego będzie wymagany powrót aktywności zachodzącej w obrębie J1101.