Testujemy BMW 330e. To może być najrozsądniejsza hybryda plug-in na rynku

BMW serii 3 to auta, które są z nami już od 50(!) lat. Pierwsza generacja zadebiutowała bowiem w 1975 roku, a obecna 7. jest z nami długo, bo od 2018 roku. Mimo wszystko producent stale dostosowuje ją na rynkowych realiów i w nasze ręce trafiło BMW 330e, czyli hybryda typu plug-in wyposażone w większość nowoczesnych bajerów. Jak się spisało?
Testujemy BMW 330e. To może być najrozsądniejsza hybryda plug-in na rynku

BMW 330e wygląda do bólu zwyczajnie, a za jeden element należą się ogromne pochwały

Arkadiusz Dziermański

Jeśli chcecie mieć BMW, które kompletnie nie będzie się wyróżniać na ulicy to 3-ka z pakietem M będzie idealnym wyborem. Czy to zarzut z mojej strony? W żadnym wypadku, bo razem z tą pozorną nudą dostajemy ogrom klasycznej elegancji.

Wiele osób na pewno doceni klasyczny, mały grill z przodu, wokół którego mamy trochę kanciastości wprowadzanej przez pakiet M Pro oraz piękną przetłaczaną maskę. Chyba nikt nie robi tak ładnych przetłoczeń jak BMW.

Z boku w oczy rzuca się kolejny element pakietu M Pro, czyli czerwone zaciski hamulców schowane za 19-calowymi felgami. Tu od razu dodajmy, że felgi widoczne na zdjęciach nie są obecnie dostępne w konfiguratorze, podobnie jak kolor lakieru i przyznaję wprost, że pojęcia nie mam, jaki to odcień. Oczywiście jeśli chcecie budzić postrach na ulicach to kolor czarny powinien skutecznie straszyć innych kierowców spodziewających się nieoznakowanego radiowozu.

Z tyłu mamy jeden świetny element i są to dwie, duże końcówki wydechu. Żadne atrapy, zaślepki, żadnego udawania – dwie tradycyjne rury, które może nie jakoś wybitnie, ale burczą (jak już wyłączycie Iconic Sounds z atakującym nas wyciem z głośników). Taka mała rzecz, a cieszy.

Wymiary auta to 4713 mm długości, 2068 mm szerokości z lusterkami oraz 1440 mm wysokości. Dosyć długie jest BMW 330e, choć na pierwszy rzut oka zdecydowanie się takie nie wydaje.

Czytaj też: Test Ford Bronco Outer Banks – czy da się wyciągnąć ogra z bagna na autostradę?

We wnętrzu BMW 330e klasyka spotyka się z nowoczesnością

Pomimo siedmiu lat na karku BMW 330e wcale nie wygląda jak auto z 2018 roku. Producent dba o to, aby wnętrza wszystkich aut nadążały za większością nowinek wprowadzanych na rynek. Dlatego też, choć z zewnątrz 3-ka zmienia się kosmetycznie, tak zmiany w środku idą znacznie dalej.

I tak po otwarciu drzwi witają nas dwa ekrany umieszczone na zakrzywionym panelu, tak jak we wszystkich innych BMW dostępnych na rynku. Z drugiej strony na konsoli środkowej mamy klasyczny zestaw przycisków wraz z pokrętłem iDrive oraz tradycyjne pokrętło do sterowania głośnością oraz zmiany utworów w odtwarzaczu. Co by nie mówić, to zdecydowanie najwygodniejsze elementy sterujące, jakie do tej pory mieliśmy w BMW.

Nowoczesność zawitała do nawiewów i tutaj mam wrażenie, że BMW szuka swojej tożsamości, bo w wielu autach wygląda to zupełnie inaczej. Tutaj kierunek nawiewu zmieniamy za pomocą delikatnie wystającego grzybka i mam co do tego mieszane uczucia. Wydaje mi się, że użytkownicy mogą to z czasem urywać i może to być najczęstszy powód wizyt w serwisie.

Nowoczesne jest też podświetlenie wnętrza, ale jednocześnie bardzo minimalistyczne. Dostajemy podświetlany pasek na środku deski rozdzielczej, paski świetlne na wszystkich drzwiach oraz oświetlenie skierowane ku podłodze pod deską rozdzielczą. Skromnie, ale klimatycznie.

Jeśli chodzi o jakość wykonania wnętrza i wygodę foteli można powiedzieć tylko – BMW. Wszystko się tu zgadza i jest na swoim miejscu. Dobór materiałów, spasowanie, fotele dobrze trzymają na zakrętach i są bardzo wygodne w długich trasach i regulowane w szerokim zakresie plus mają opcję wydłużenia siedziska.

Niedaleko do 5 metrów długości czuć na tylnej kanapie. Miejsca na nogi jest bardzo dużo, co w połączeniu z głęboką pozycją siedzenia przekłada się na prawie że limuzynowe warunki podróżowania. Pomimo tego, że auto jest niewysokie, miejsca nad głową również nie brakuje. Mamy tu rozkładany podłokietnik z uchwytami na napoje oraz prosty panel sterowania klimatyzacją z FIZYCZNYMI przyciskami.

Katalogowo bagażnik w plug-inie jest niewielki i ma pojemność 375 litrów. Typowo dla sedana jest on niski, za to bardzo długi. Duży plus należy się za modułową podłogę, która pozwala nam na zrobienie barierek, idealnym do utrzymania mniejszej ilości bagażu. Fajnie zobaczyć, że takie rzeczy pojawiają się w BMW.

Czytaj też: Test Mazda 3 – piękne auto pokonane przez SUV-y

BMW 330e to nie jest najnowocześniejsze auto, ale niczego mu nie brakuje

BMW 330e nie ma najnowszej wersji interfejsu i nie pojawiły się tu wszystkie bajery, jakie obecnie producent ma do zaoferowania. Jak choćby nawigacja z rozszerzoną rzeczywistością, ale na dobrą sprawę to w zasadzie jedyny większy brak w stosunku do najnowszych modeli BMW. Drugim, nieco mniejszym, jest brak możliwości wyświetlania mapy ze smartfonu (Android Auto lub CarPlay) na ekranie kierowcy.

Niezmiennie nie do końca jestem fanem głównego interfejsu w nowszych autach producenta. Ikon w Menu główny jest zdecydowanie za dużo, a kolejne poziomy bywają nieintuicyjne. Raz rozwija nam się lista opcji, raz grafika z najważniejszymi ustawieniami, z której możemy przejść do listy… Nie do końca się to BMW udało i chyba czas, żeby to wszystko pogrupować i uprościć. Można za to przypisać wygodne skróty do najczęściej wybieranych opcji, jak wyłączanie sygnału głosowego asystenta prędkości i mamy do nich szybki dostęp po ściągnięciu z góry ekranu belki, dosłownie jak w smartfonie.

Ekran kierowcy jest duży, ładny, czytelny i pozwala na sporą personalizację. Mamy do wyboru kilka różnych widoków, które można uzupełnić o dodatkowe informacje. Widoki mogą być nieco bardziej klasyczne lub futurystyczno-sportowe.

Uzupełnieniem ekranu kierowcy jest duży head-up, który pokazuje m.in. status działania asystentów lub wskazówki nawigacji. Swoją drogą systemowa nawigacja spisuje się bardzo dobrze, ale jeśli ktoś woli smartfonowe rozwiązania to Apple CarPlay i Android Auta działają bezprzewodowo.

System kamer w BMW to niezmiennie klasa sama dla siebie. Świetny, czytelny widok, bardzo dobra rozdzielczość, a wszystko to jest połączone z jednym z najlepszych na rynku asystentem parkowania, który dosłownie jest w stanie zaparkować za nas w zdecydowanej większości przypadków. I to w miejscach, w które być może nie do końca odważylibyśmy się wjechać i oczywiście sam potrafi też z miejsca wyjechać.

Czytaj też: Test MINI Cooper SE. Nieracjonalna miłość do elektrycznego gokarta 

Dużo mocy, ale w duży stopniu z prądu

Sylwia Januszkiewicz

BMW 330e xDrive dysponuje mocą systemową wynoszącą 292 KM. 184 KM pochodzą z 4-cylindrowe, 2-litrowej jednostki spalinowej TwinPower Turbo, a 109 KM z silnika elektrycznego. Co do momentu obrotowego – silnik spalinowy dysponuje maksymalnie 300 Nm (1 350 – 4 000 obr./min.), a silnik elektryczny – 265 Nm.

Ponieważ 330e rusza na prądzie, 265 Nm silnika elektrycznego mamy do swojej dyspozycji na dzień dobry, dzięki temu trójka potrafi być diabelnie żwawa w mieście, a i przyspieszenie 0-100 nie rozczarowuje – 5,9 s to wynik zadowalający jak na sedana w wariancie PHEV.

Chociaż do przyspieszenia nie można się czepiać, 330e xDrive nie ma w sobie lekkości. Jasne, jest szybki, ale będziecie wyraźnie odczuwać, że razem z Wami waży ponad 2 tony. Czy jest to przeszkodą w czymkolwiek? Nie, ale to uczucie ciężkości potrafi boleśnie przypominać o tym, że BMW 330e xDrive nie jest wariatem sprawiającym pozory cywilizowanej, statecznej limuzyny. Jest dokładnie tym, czym są inne PHEV-y w jego przedziale cenowym – autem, w którym fantazję poświęcono na rzecz norm emisji spalin. Dalej przyjemnym w prowadzeniu i świetnie wyposażonym, ale już niezdolnym do zrzucenia ciężaru elektromobilności.

Czy dobrze trzyma się drogi? Dobrze, w końcu jest to wariant wyposażony w wielokrotnie opisywany przez nas napęd na wszystkie koła xDrive, do tego mamy tutaj dobrze znaną właścicielom BMW 8-stopniową automatyczną przekładnię Steptronic. Dalej ma tryby jazdy, które zwinnie zmieniają charakterystykę zawieszenia, układu kierowniczego i dynamikę przyspieszania, ale ostrzegam Was – to auto spełni Wasze oczekiwania, jeżeli szukacie napędu hybrydowego typu plug-in.

Macie gdzie ładować auto, ale nie chcecie bawić się w elektryka? Zasięg baterii wystarczy Wam do codziennej jazdy, ale jeżeli wybieracie się w dalszą podróż, nie chcecie bawić się w ładowanie po drodze? Możecie brać BMW 330e xDrive w ciemno, ale jeżeli do elektromobnilności podchodzicie z dystansem, a w swoim BMW szukacie przede wszystkim emocji, radziłabym zastanowić się dwa razy. Producent ma masę innych wariantów, które spełnią te oczekiwania.

Czytaj też: Test Volvo XC60 B5 – może i jest nudny, ale to tylko początek jego zalet

BMW 330e oferuje iście hybrydowe spalanie

Spalanie jest sprawą skomplikowaną przy każdej hybrydzie typu plug-in i nie inaczej jest z BMW 330e xDrive. Auto wyposażono w akumulator trakcyjny o pojemności użytkowej 19,5 kWh. Producent deklaruje, że na samym prądzie da się przejechać 81-96 km w cyklu mieszanym i faktycznie, przy spokojnej jeździe wynik ten da się osiągnąć bez większych problemów – wymagałoby to zamknięcia się w zużyciu prądu na poziomie 20,3 kWh/100 km. Auto ma oczywiście tryb EV, jeśli go uruchomicie, będzie jechało tylko na prądzie do momentu osiągnięcia minimalnego poziomu naładowania baterii. Tak, zostawi sobie pewną rezerwę, ale tylko taką, która pozwoli na to, żeby BMW zachowywało się jak klasyczna hybryda, ale o tym za chwilę. Wracając do trybu czysto elektrycznego (EV) – kiedy mierzyliśmy zużycie prądu w mieście, system pokazał zaledwie 17 kWh/100 km, więc na pełnej baterii, przy tym zużyciu, po mieście dałoby się przejechać na samym prądzie ponad 110 km.

Teraz przejdźmy do trybu hybrydowego – tutaj również sporawa nie jest tak prosta jak mogłoby się wydawać. W tym trybie auto będzie co prawda wspierało się silnikiem spalinowym, ale w o wiele mniejszym stopniu, niż klasyczny HEV. Po przejechaniu Warszawy w trybie hybrydowym z naładowaną baterią, wskaźnik zużycia paliwa zatrzymał się na 1,9 l/100 km, ale po wyjechaniu poza miasto, gdzie nie było konieczności ciągłej zmiany prędkości, zużycie spadło do 1,2 l/100 km. Wartości typowe dla PHEV.

Co się stanie, jeżeli bateria będzie rozładowana? Tak jak wspomniałam wcześniej, nigdy nie rozładuje się do końca. Auto zostawi sobie rezerwę, aby wspomagać się prądem w najbardziej newralgicznych momentach (ruszanie, przyspieszanie), a energię konieczną do jego produkcji będzie odzyskiwać przede wszystkim z hamowania. Jeśli myślicie, że to pozwoli na zużycie w mieście na poziomie klasycznych hybryd – sorry, rozczaruję Was. Mamy tutaj prawie 300 KM mocy, dodatkowo bateria, niezależnie od tego, czy jest rozładowana, czy nie, swoje waży. Poniżej macie wyniki spalania w takim właśnie trybie – z rozładowaną baterią, kiedy auto polega przede wszystkim na silniku spalinowym:

Miasto9-11 l/100 km
Trasa do 90 km/h (70-90 km/h)5,5 l/100 km
Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h)6,5 l/100 km
Autostrada (tempomat 140 km/h)8,7 l/100 km

Cóż, o ile wyniki w trasie wyglądają przyjemnie, miasto… Cóż, po mieście lepiej jeździć z naładowaną baterią.

Czytaj też: Test BMW X3 – stare dobre BMW w dyskusyjnej oprawie

Ceny BMW 330e szybują w górę po dodaniu dodatkowych pakietów

Seria 3 w wariancie PHEV kosztuje 255 000 zł za wariant z napędem na tylną oś oraz 265 000 zł za wariant z napędem xDrive. 10 000 zł to niewielka dopłata za tak zaawansowany system napędu na wszystkie koła, więc wybór jest raczej oczywisty. Po wybraniu opcji z xDrive wybieramy linie wyposażenia.

Możemy nie dopłacać nic, wtedy mamy m.in. BMW Live Cockpit Plus z zakrzywionym wyświetlaczem, nawigację, 3-strefową klimatyzację, aktywny tempomat, czy czujniki hamowania przód/tył. Jeżeli chcecie dopłacić (przede wszystkim za elementy wizualne), możecie zdecydować się na pakiet sportowy M za 272 800 zł lub pakiet sportowy M Pro za 284 400 zł. W tym ostatnim, poza elementami stylistycznymi i sportowymi fotelami, mamy również sportowy układ hamulcowy M z czerwonymi zaciskami na tarczach.

Pewnie macie sporo pytań – a gdzie jest system kamer 360°? Gdzie jest ładowarka do smartfona? Gdzie asystent parkowania? Gdzie cała armia systemów wspomagających i asystujących kierowcy? Cóż, te są ukryte w pakietach dodatkowych. Nie, nie będę wymieniać ich wszystkich, możecie je sprawdzić w konfiguratorze, ale pamiętajcie o jednym – jeżeli chcecie wybrać nietypowy lakier, felgi większe niż 18’’, a do tego wyposażyć 330e xDrive we wszystkie zabawki jakie widzicie na załączonych zdjęciach, 300 000 zł Wam nie wystarczy. Jeśli przygotujecie 340 000, będzie ok.

Czytaj też: Test Jaecoo 7 – podejrzanie tani, gdzie jest haczyk?

BMW 3 – tak, ale czy 330e?

Wiem, ze z tego tekstu nie przebija się szczególny entuzjazm, a nie chciałabym być źle zrozumiana. BMW 330e xDrive jest porządnym autem i jeżeli szukacie hybrydy typu plug-in marki premium, spokojnie możecie się nim zainteresować. Taka konstrukcja ma sens dla wielu klientów. Ja i większość kierowców w Polsce zapewne nie należymy do tego grona, ale świat nie kręci się wokół nas. Plug-in wymaga warunków do ładowania i tylko wtedy ma sens, jeśli ich nie macie, to pozostałe modele serii 3 na Was czekają.