Od gier wideo na pole walki. Tak wygląda nowy system sterowania dronami Ukrainy
Nowy system, znany jako Frontier OS, umożliwia zdalne sterowanie wieloma dronami i robotami lądowymi jednocześnie, a jego interfejs jest tak intuicyjny, że przypomina grę komputerową. Dlatego też, jeśli zostanie wdrożony na szeroką skalę, może znacząco wpłynąć na przyszłość wojskowości, pozwalając Ukrainie na bardziej precyzyjne, ekonomiczne i zautomatyzowane operacje wojskowe. Tak przynajmniej wszystko prezentuje się na papierze, ale jak dokładnie działa ten system? Jakie ma zalety i jakie wyzwania trzeba jeszcze pokonać, zanim stanie się standardem na polu bitwy?
Czytaj też: USA oszalały? Okręty Whiskey Bravo sieje zniszczenie niczym helikopter szturmowy

Ark Robotics testuje Frontier OS na różnych platformach robotycznych, bo zarówno powietrznych, jak i lądowych, a w tym na dronach wyposażonych w różnego rodzaju broń. Najważniejsze jest z kolei to, że system ten został zaprojektowany tak, aby umożliwić połączenie wielu autonomicznych jednostek pod jednym, centralnym interfejsem. Dzięki temu może sterować wieloma dronami od różnych producentów, oddając kontrolę w rękę tylko jednego operatora, którego poczynania wspiera sztuczna inteligencja, zmniejszając jego ogólne obciążenie i zwiększając precyzję.
Czytaj też: Chiny zaskoczone. Powietrzny pojedynek, którego wyniku nikt się nie spodziewał
Frontier OS może zarządzać dużymi formacjami dronów i robotów, co czyni go idealnym dla zastosowań wojskowych i bezpieczeństwa, a w przyszłości ma doczekać się trybu pełnej autonomicznej nawigacji do celu. W aktualnej wersji to operatorzy muszą kontrolować poszczególne drony w sposób ręczny, ale to i tak ogromna zaleta w porównaniu do tradycyjnego systemu sterowania dronem. Frontier OS nie tylko automatyzuje, ale też upraszcza wszelkie operacje, redukując zapotrzebowanie na personel i obniżając koszty. Zamiast manualnie sterować każdym dronem lub robotem, operator może zarządzać całym rojem maszyn, kiedy sztuczna inteligencja koordynuje ich ruchy, optymalizuje trasy i realizuje zadania przy minimalnym udziale człowieka.
Technologia ta nie jest ograniczona do działań wojennych – może być używana również do patrolowania granic, reagowania na katastrofy i ochrony obiektów strategicznych. Państwa na całym świecie już teraz badają potencjał rojów robotycznych w zwiększaniu bezpieczeństwa narodowego. Dzięki możliwości kontrolowania dużych sił robotycznych przez niewielkie zespoły operatorów, Ukraina może zyskać taktyczną przewagę nad większymi armiami wroga. W teorii bowiem niewielka liczba żołnierzy może skutecznie powstrzymywać znacznie liczniejsze formacje wroga.

Mimo ogromnego potencjału Frontier OS nadal stoi przed wieloma wyzwaniami, zanim będzie mógł być szeroko stosowany na froncie. Konieczne są stabilne i bezpieczne kanały komunikacyjne, bo w warunkach bojowych zakłócenia sygnału, cyberataki czy ekstremalne warunki atmosferyczne mogą osłabić skuteczność systemu. Dodatkowo, jak każda nowoczesna technologia wojskowa, Frontier OS jest narażony na ataki hakerskie. Jeśli wróg znajdzie sposób na przejęcie lub zakłócenie kontroli nad rojami dronów, może to doprowadzić do poważnych konsekwencji na polu bitwy.
Czytaj też: Stworzyli najpotężniejsze wojskowe myśliwce świata. Teraz pokazali coś nowego

Ark Robotics i inne firmy technologiczne intensywnie pracują nad ulepszeniem swoich systemów. Trudno się temu dziwić, bo jako że wojna staje się coraz bardziej zależna od nowoczesnych technologii, automatyzacja i SI stają się kluczowymi elementami przyszłej wojskowości. Ukraińska armia już przeprowadza testy terenowe tej technologii, a kolejne etapy rozwoju mogą doprowadzić do pełnej automatyzacji działań bojowych.