Vasco Translator E1 dał mi coś, czego nie wiedziałem, że mi brakuje

W przypadku technologii dość często mówimy o tym, że ta ułatwia nam coś w naszych życiach. Możemy dzięki niej szybciej sprzątać, zbadać swój stan albo skrócić drogę niezbędną do wykonania zadania. Są jednak takie pola, na których technologia otwiera nam zupełnie inne możliwości. Dawno nie miałem okazji za to okazji obcować z urządzeniem, które uświadomiłoby mnie o jakimś braku w życiu. A Vasco Translator E1 dał mi właśnie to uczucie.
Vasco Translator E1 dał mi coś, czego nie wiedziałem, że mi brakuje

To nie do końca recenzja słuchawek do tłumaczeń Vasco, choć pewnie spełni kilka warunków formalnych. Jednocześnie trudno jest mi zrecenzować sprzęt tak unikatowy w swoich założeniach i z kategorii, z którą nie miałem aż tak dużo do czynienia. Możecie moją opinię o prędkości i jakości tłumaczeń potraktować jako wskazówkę, ale przede wszystkim, jeśli należycie do grupy szukającej sprzętu do tłumaczeń, powinniście podejmować decyzje zakupowe zgodnie z tą potrzebą.

Do testowania słuchawek tłumaczących Vasco Translator E1 zmotywowały mnie dwie rzeczy – po pierwsze wyjazd do Barcelony powiązany z targami MWC. To nie pierwszy raz, kiedy jestem tam na miejscu, ale bez zrozumienia języka hiszpańskiego i katalońskiego pewna część świata mnie omija. Drugi aspekt to zainteresowanie losem polskiej technologii. Delikatnie mówiąc, nie należymy jako kraj do potentatów technologicznych. Dlatego też każdy sprzęt, który w jakimkolwiek stopniu próbuje czegoś nowego lub chociaż próbuje zaistnieć na rynku, jest godny odnotowania. A Vasco Translator E1 potrafi dać coś, czego nie znajdziemy nigdzie indziej.

Łatwość pracy z Vasco Translator E1 przybliża do płynnej konwersacji z każdym

Uruchomienie Vasco Translator E1 nie sprawi nikomu trudności. Otwieramy etui, parujemy słuchawki, nakładamy je na ucho i działamy. Do wyboru są dwa rodzaje urządzeń, z którymi połączymy słuchawki. Pierwszym jest Vasco Translator V4, który obsłuży do 10 słuchawek, albo z pomocą aplikacji Vasco Connect, dostępnej na Androida i iOS (ta obsłuży 6 rozmówców). Aplikacja dla smartfonów jest minimalistyczna i jej zadaniem jest wyłącznie udostępnianie nam łączności z serwerem oraz pokazanie rozmów. Nadajemy nazwę rozmówcę, wybieramy język (lub nie, o czym za chwilę), desygnujemy kolor słuchawki do rozmówcy i jesteśmy gotowi.

Urządzenie może pracować w dwóch trybach. W pierwszym nasłuchuje aktywnie tego, kto rozmawia i w ten sposób włącza tłumaczenie. W drugim wykorzystujemy wbudowany w słuchawkę przycisk i naciskamy na początku i na końcu naszej wypowiedzi. To pierwsze rozwiązanie dobrze sprawdza się w rozmowie między dwoma osobami, natomiast drugiego lepiej używać, gdy osób jest więcej. Całość rozmowy trafia na Vasco Translator V4 albo do aplikacji, z podziałem na poszczególne osoby i dynamicznym wyświetlaniem rozmowy, co pozwala zawczasu przygotować sobie odpowiedź. Na końcu rozmowę możemy udostępnić po kliknięciu jednej z opcji dostępnej w górnej części ekranu i przenieść ją jako tekst np. do notatek.

Tutaj AI pracuje od 8 lat. Ale jakość tłumaczeń zawsze można poprawić

Rozwiązania Vasco działają w oparciu o pary komunikacyjne. To oznacza, że najszybsze tłumaczenia można otrzymać wtedy, gdy rozmawiamy w dwóch lub większej ilości języków, które są ze sobą powiązane bezpośrednio. Tak dzieje się oczywiście w przypadku najpopularniejszych rozwiązań, na przykład przy rozmowie angielsko-hiszpańskiej. Język polski, ze względu na pochodzenie Vasco Electronics, także otrzymał szczególną uwagę, ale w przypadku rozmowy z chociażby Tajami czy Kenijczykami musimy poczekać chwilę dłużej, niż gdy używamy sprzętu do rozumienia języka angielskiego.

Konfiguracja słuchawek po połączeniu

Czytaj też: Nowe otwarcie Vasco Electronics. Na CES 2025 zobaczyłem Vasco Translator E1 oraz Q1

Sztuczna inteligencja w rozwiązaniach Vasco Electronics istnieje tak naprawdę od początku tych sprzętów. To dzięki niej udaje się konwertować nie do końca zrozumiałe fragmenty wypowiedzi w całe zdania. To dzięki niej słuchawki potrafią wykryć jeden z 51 języków rozpoznawanych w mowie i rozpocząć tłumaczenie konwersacji. Sprawa wypada lepiej w przypadku popularnych oraz dźwięcznych języków, jak np. język niemiecki. Ważną rolę odgrywa otoczenie, w którym konwersujemy. Choć głośniki Vasco Translator E1 są donośne, tak mikrofony potrafią zbierać nieco szumu z naszej okolicy i najpewniej przez to przeinaczać niektóre wypowiedzi.

Rozmowy można udostępniać jako tekst

Problemem jest także mieszanie pojęć z różnych języków. Z Clarą z Chile rozmawiałem o tym, jakie filmy, jakie ostatnio obejrzała i uznaje za ciekawe. Kiedy w języku hiszpańskim ta próbowała powiedzieć o “Poor Things” (Biednych Istotach), używając tej nazwy, nie było dobrego tłumaczenia. Na szczęście nazwę znałem, a o filmie słyszałem. Podobnie rzecz ma się z pytaniem o nazwy ulic. Jeśli mówisz do kogoś po angielsku, że mieszkasz w Warszawie, z nazwą stolicy nie ma problemu. Gdy mówisz, że najlepsze imprezy są na Hożej, translator usilnie szuka słów, którymi mógłby zastąpić nazwę własną.

Podgląd podłączonych słuchawek

Jeśli jednak na moment zatrzymamy się i pomyślimy o perspektywie zwykłego człowieka. Kogoś, kto chce się lepiej porozumieć podczas wizyty u rodziny swojego partnera z innego kraju. Kogoś, kto nie miał okazji rozmawiać z osobami mówiącymi w innych językach. Kogoś, dla kogo język angielski nie jest domyślnym narzędziem komunikacji i zdaje sobie sprawę z tego, jak spłaszcza on rozmowy po obydwu stronach. Rozmowy, które są wartością samą w sobie.

Vasco Translator E1 otworzył mi drzwi, o których istnieniu nie wiedziałem

Targi MWC w Barcelonie to z reguły opowieść o kilku nowościach oraz stoiskach, która w gruncie rzeczy nie jest zaskakująca. Jest jednak coś, co czyni takie wydarzenie wyjątkowym. To moment, w którym ponad 100000 osób z całego świata zjawia się w pięknym mieście o bogatej kulturze. Nie z każdą z tych osób uda się porozmawiać, nie każda ma dla nas ciekawą historię. Jednocześnie jest w słuchawkach tłumaczących Vasco Translator E1 moc, która pozwoliła mi na zobaczenie Barcelony oraz przyjeżdżających do niej osób z nieco innej strony.

Mówienie w wielu językach jest trudne, ale używanie translatora – znacznie prostsze

Żyjemy w świecie informacji, które mogą być podawane z pierwszej ręki. Jednocześnie cały czas trwa rywalizacja o to, kto zawładnie przekazem i zaprezentuje swoją wizję świata. Dlatego, przynajmniej w moim odczuciu, na wartości zyskują autentyczne konwersacje z ludźmi, którzy żyją daną sprawą albo w danym mieście. Barcelona od lat jest miejscem znanym z tego, że wobec turystów dość otwarcie wyraża się niechęć. Ale czy to oznacza, że faktycznie każdy turysta nie jest mile widziany?

W środowe popołudnie na targach MWC, zmęczony poszukiwaniem trendów, zacząłem poszukiwać ciekawych rozmów. Ochotę na przetestowanie ze mną Vasco Translator E1 miał Miguel, wypoczywający przed kolejnym nagraniem. Jak się okazało, od urodzenia mieszka w Barcelonie. Jego zdanie na temat turystów? To nie tak, że mieszkańcy stolicy Katalonii ich nie lubią. Po prostu większość z nich chciałaby turysty mniej głośnego i bardziej majętnego, takiego, który nie powoduje burd po alkoholu i nie wchodzi do lokalnych tapasów jak do siebie. Wystarczyło kilka zdań, by zrozumieć problem lepiej niż w przypadku kilku artykułów. Jednocześnie jako mieszkaniec dzielnicy Sant Andreu zasadniczo nie ma on problemów z turystami. O tym wszystkim powiedział mi w języku katalońskim.

Maria nie zgodziła się na zdjęcie, więc zostawiam was z kopułą Pałacu Narodowego na Montjuïc

Technologia ma w sobie wielką moc do niwelowania barier językowych, które potem pomagają kruszyć chociażby różnice pokoleniowe. Przy Pałacu Narodowym na Montjuïc (to stąd pochodzi część zdjęć) miałem okazję porozmawiać z Marią, około 70-letnią osobą, która odpoczywała wpatrując się w panoramę miasta. Z pomocą jej wnuczki udało mi się dowiedzieć, że w sumie to bez turystów nie miałaby własnej restauracji, na którą osoby z lokalnej społeczności początkowo patrzyły krzywo. Po pytaniu, czy podoba jej się to, jak obecnie wygląda Barcelona, odpowiada, że w sumie to się cieszy. Może i miasto się znacząco zmieniło i rozrosło po olimpiadzie z 1992 roku, ale to była szansa, z której trzeba było skorzystać.

Na targach spotkałem z kolei Clarę z Valvidii z Chile (tę nazwę własną Vasco Translator E1 wyłapał prawidłowo), która w Barcelonie była po raz pierwszy. Oprócz wcześniej wspomnianej rozmowie o filmach zastanawialiśmy się, czy Barcelona jest idealnym miejscem do życia. W rozmowach o bogatej kulturze, charakterystycznej architekturze oraz turystach doszliśmy do wniosku, że Barcelona ma ogromny potencjał do bycia tym, czym sobie wyobrażasz, że ma być. To miasto z marzeń i na tyle heterogeniczne, że każdy znajdzie swój fragment. Gdyby mogła, to by tu została.

Nie wszyscy mieli jednak takie podejście. Na stoisku jednej z mniejszych chińskich firm Jim przyznał, że targi go wykończyły. Wiele tygodni przygotowań i prób porozumienia się z Katalończykami za pośrednictwem tłumacza w e-mailu sprawiło, że stoisko nie do końca wygląda tak, jakby sobie tego życzył. Do tego po przylocie nie do końca potrafił się przestawić w związku ze zmianą strefy czasowej. Barcelona była dla niego przede wszystkim głośna, a do tego zatruł się jedzeniem. Zaskoczyła mnie jego otwartość, jak i fakt, że większość rozmowy z języka kantońskiego była dla mnie zrozumiała.

Vasco Translator E1 otwiera drzwi do zrozumienia ludzi w wielu językach

Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi nieco ckliwie, a w dodatku z częścią z tych osób porozmawiałbym w języku angielskim przy podobnym poziomie zrozumienia. Ale nie każdy jest mną. Potrzeba zrozumienia jest ważna niezależnie od tego, jak bardzo mamy zmysł poligloty. Vasco Translator E1 ma tę przewagę, że po założeniu na ucho nie musimy korzystać ze smartfonu i możemy patrzeć bezpośrednio na rozmówcę. Oczywiście nie zawsze da się całkowicie naturalnie nawiązać konwersację, ale z pewnością doświadczenie Vasco Electronics w dziedzinie rozumienia mowy i tłumaczeń jest nieocenione. A konstrukcja słuchawki potrafi pomóc w odbiorze.

Ergonomia w służbie jakości rozmów? Vasco Translator E1 są higieniczne i wygodne, ale wymagają przystosowania

Tworzenie urządzenia ubieralnego, które będzie uniwersalne, jest trudne. Przy Vasco Electronics E1 postawiono na konstrukcję otwartą, która jednak ma pewne istotne ograniczenie. Moim domyślnym uchem jest prawe, a konstrukcja słuchawki pozwala na korzystanie z niej tylko na prawym uchu. Teoretycznie da się ją zawiesić na lewym, ale wtedy dźwięk nie wpada jak trzeba. Samo nakładanie słuchawki także nie jest w 100% intuicyjne. Ludzie przyzwyczajeni do słuchawek nausznych albo pchełek nie do końca odnajdują się w sytuacji, w której muszą sobie coś zawiesić na górnej części ucha. Z drugiej strony nie można temu rozwiązaniu odmówić większej higieniczności.

Nieduże etui mieści się w dłoni

Sama konstrukcja jest lekka i po założeniu nie daje się specjalnie we znaki. Nie miałem problemów z noszeniem jej podczas dłuższych rozmów. Gdy już uda się ją dobrze założyć, to sprzęt pewnie trzyma się ucha i go nie obciąża. W końcu słuchawki ważą tylko 12,5 grama. Na zewnętrznej części znajdziemy przyciski głośności – z dobrym odstępem, jednak nie za duże, a górny, podnoszący głośność, gorzej radzi sobie z kliknięciami. W dodatku dość swobodnie ruszają się na boki i nie da się ich obsłużyć jednym palcem – zawsze musiałem podpierać kciukiem resztę konstrukcji. Na szczęście zaokrąglony kształt dobrze radzi sobie z takim zadaniem.

Słuchawka zajmuje część etui i łączy się magnetycznie

Jest jednak pewna rzecz, która wymaga poprawy niezależnie od kształtu słuchawek. Etui złożone z dwóch połówek to przyjemny dla oka koncept, a dorzucenie do niego sakiewki ochronnej jak najbardziej ma sens. To nie jest rozwiązanie, które możecie swobodnie przenosić w plecaku pośród miliona innych rzeczy, bowiem właśnie wtedy problemem staje się magnetyczne łączenie połówek. Te nie trzymają się siebie za mocno i można łatwo rozłożyć sprzęt jedną dłonią. To sprawia, że w plecaku najczęściej znajdowałem dwie połówki osobno. Dobrze, że słuchawki trzymają się solidnie magnesów w konstrukcji, choć te silnym wstrząśnięciem także wyrzucimy z obudowy.

Każda ze słuchawek oferuje podświetlenie, co ułatwia dopasowywanie języka

Samo etui wykonano z plastiku, niestety podatnego na przetarcia i palcującego się. Myślę, że w przyszłej generacji te problemy dałoby się rozwiązać, ale dobrze, że tym razem w zestawie znajdziemy sakiewkę do ochrony podczas przenoszenia. Etui nie jest ciężkie, za to większe od takiego dla pierwszych lepszych słuchawek bezprzewodowych. Jego ładowanie odbywa się za pośrednictwem USB-C.

Etui do słuchawek Vasco Translator E1 ładujemy przez USB-C

Czas pracy na jednym ładowaniu to mniej więcej 2,5 do 3 godzin, w zależności od intensywności sesji. W razie czego możemy skorzystać z etui, które pozwoli nam naładować jedną słuchawkę jeszcze nieco ponad 2 razy.

Konstrukcja Vasco Translator E1 ma polski rodowód i uczciwe podejście

To naprawdę rzadki przypadek, bo nawet Vasco Electronics przyznało, że ich wcześniejsze sprzęty składają się z elementów pochodzących z różnych rynków globalnych. Telefony, które do nas docierają, nawet gdy są składane w Chinach, nie mają wszystkich elementów z jednego kraju, a nawet i kontynentu. W przypadku Vasco Translator E1 sprzęt pochodzi z Europy i to tu powstawała obudowa oraz składano całość. Całość wieńczy napis “Made in Poland”, który jest rzadkością i wlewa trochę miodu na serce.

Vasco Translator E1 otwierają nowe możliwości

Firma podchodzi uczciwie do swojego sprzętu i wręcz staroświecko. Do korzystania z Vasco Translator E1 nie potrzebujemy abonamentu. Nie dostajemy limitu minut niezbędnego do tłumaczeń. Po prostu płacimy za urządzenie raz i rozmawiamy. W przypadku wyboru smartfonu musimy dostarczyć własny internet, a przy wyborze Vasco Translator V4 otrzymujemy kartę SIM działającą w niemal 200 krajach świata. Wszystko po jednorazowej opłacie.

Być może Vasco Translator E1 nie jest jeszcze idealnym urządzeniem do tłumaczeń. Potrafi sensownie tłumaczyć to, co mówimy, choć nie przebije się przez każde pojęcie czy nazwę własną. Pomaga za to przebić się przez bariery, które dla niektórych mogły istnieć przez całe dotychczasowe życie. Słuchawki od Vasco to dobry pomysł, któremu kibicuję i życzę szybkiego rozwoju, nie tylko ze względów patriotycznych. Wszystkim nam będzie łatwiej, kiedy będzie nam łatwiej się porozumieć.

Lokowanie produktu: Vasco Electronics