Nowa era wojny dronów. Chiny pokazały swoją potęgę militarną

Wraz z rozpowszechnieniem się dronów wojskowych, świat wszedł w zupełnie nową erę wojny. Bezzałogowce raz na zawsze zmieniły oblicze każdych działań wojennych, a ich rozwój trwa w najlepsze, co tyczy się również ich uzbrojenia, czego najnowszy przykład dały nam Chiny.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Z głębokiego cienia prosto w potężną siłę rażenia. Jak chińska bomba szybująca HuoShi 1-130 zmienia zasady gry?

Chiny zaprezentowały HuoShi 1-130, czyli modułową bombę szybującą zaprojektowaną do odpalania specjalnie z bezzałogowych systemów powietrznych, czyli dronów. Ta broń została opracowana przez firmę Henan Unmanned Intelligent Equipment i ma na celu znaczące zwiększenie zdolności Chin w zakresie precyzyjnych uderzeń. Bomba ta została zaprojektowana tak, by szybować na odległość od 6 do 65 kilometrów, w zależności od wysokości i prędkości zrzutu. Posiada elektroniczny zapalnik z możliwością detonacji w powietrzu oraz łącze danych, które umożliwia automatyczne przekazanie współrzędnych celu przez drony rozpoznawcze działające w pobliżu linii frontu. Jej naprowadzanie na cel odbywa się z kolei za pośrednictwem chińskiego systemu satelitarnego BeiDou, wspieranego przez nawigację geomagnetyczną i inercyjną.

Czytaj też: Chiny pokazały miażdżącą siłę ognia. Wystrzelili całą salwę rakiet!

Rozwiązanie to przypomina rosyjski system UMPK (Uniwersalny Moduł Planowania i Korekcji), używany od początku 2023 roku. UMPK przekształca radzieckie bomby niekierowane w nowoczesne bomby kierowane dzięki zewnętrznym modułom z rozkładanymi skrzydłami, sterami i pokładową elektroniką. Moduły te są montowane bez konieczności ingerencji w strukturę bomby, co umożliwia ich szybkie wdrożenie. Rosja szeroko wykorzystuje ten system w trwającej wojnie z Ukrainą, łącząc UMPK m.in. z bombami FAB-250, FAB-500 i FAB-1500, ale musimy pamiętać, że początek tego typu zestawom dały tak naprawdę Stany Zjednoczone.

Czytaj też: Chiny właśnie przesunęły granicę siły ognia. KD-21 pod skrzydłami bombowca strategicznego

Po zimnej wojnie arsenał USA czy ZSSR był nie tylko ogromny, ale z każdym kolejnym rokiem również przestarzały. Dotyczy to nawet tak prostego uzbrojenia, jak bomb, które po prostu zrzuca się na cele. Jednak w dobie działań wojennych, w których precyzja jest kluczowa, a systemy przeciwlotnicze coraz potężniejsze, stare bomby przestały mieć dużo sensu. Dlatego z czasem w USA narodziły się bomby szybujące (ze statecznikami i skrzydłami rozkładanymi po zrzuceniu), które zyskiwały kilkukrotność podstawowego zasięgu, a w połączeniu z systemami naprowadzającymi, były jeszcze celniejsze. Było to możliwe za sprawą amerykańskich zestawów JDAM.

Czytaj też: Indyjski pocisk zrobił to, czego nie potrafi Barak-8. Chiny i Pakistan powinni się martwić

Powstanie HuoShi 1-130 świadczy tym samym o ciągle przyspieszającym dążeniu Chin do rozwoju nowoczesnych broni dla dronów oraz zwiększenia precyzji uderzeń powietrznych. Poprzez integrację zaawansowanych systemów naprowadzania i modułową konstrukcję, Chiny zyskały większą elastyczność operacyjną. Rozwój ten wpisuje się w szerszy globalny trend, w którym państwa starają się modernizować istniejące arsenały niskim kosztem, nadając im zdolność precyzyjnego rażenia. W ogólnym rozrachunku ta nowa chińska bomba szybująca stanowi istotny krok w ewolucji uzbrojenia zintegrowanego z dronami. Jej modułowa konstrukcja i integracja z nowoczesnymi systemami nawigacyjnymi wskazują na zmianę kierunku rozwoju uzbrojenia — w stronę większej mobilności, precyzji i efektywności kosztowej.