Elektryczny rower KOSMOS to wielki przełom czy kolejny rowerowy chwyt marketingowy?
Zacznijmy od tego, co od razu rzuca się w oczy, a jest to całkowicie bezpiastowe przednie koło. Brak szprych i piasty daje rowerowi nowoczesny, nierealny wręcz w pewnym sensie charakter, a wedle producenta taka konstrukcja ma zmniejszać opór powietrza oraz wagę, a tym samym gwarantować przyjemniejszą i płynniejszą jazdę. Dodatkowo składana rama tego elektrycznego roweru to marzenie każdego rowerzysty, który musi jeździć z jednośladem w transporcie publicznym lub upychać go w ciasnych przestrzeniach. Tak przynajmniej wszystko prezentuje się na papierze, ale tutaj akurat wjeżdża “smutna” dla sprzedawcy rzeczywistość.
Czytaj też: Pokazali nową przerzutkę. Czy jeździmy na aż tak prymitywnych rowerach?

Koła bez piasty są efektowne, ale wiele projektów udowodniło nam, że mają swoją wysoką cenę. Znacznie bardziej skomplikowana budowa, wyższy opór toczenia i wreszcie szybsze zużycie, to połączenie cech, które całkowicie niszczy wizerunek tych kół jako praktycznych rozwiązań. Innymi słowy, najważniejsza cecha roweru KOSMOS może okazać się jego największą wadą, ale nie oznacza to, że ten e-bike jest całkowicie do bani. Wręcz przeciwnie, bo ma wiele ciekawych funkcji do zaoferowania, a w tym opony odporne na przebicia, czujnik momentu obrotowego (idealny do startowania “pod górę”), wewnętrzny system przekładni, pasek z włókna węglowego w miejscu łańcucha czy przyzwoity akumulator (36V/10,4Ah) zasilający silnik w piaście tylnego koła, który maksymalnie 4-godzinnym ładowaniu ma zapewniać zasięg do 74 km.
Czytaj też: Rowerzysto, uważaj! Eksperci biją na alarm i chcą zmienić nasze rowery

Producent dumnie ogłosił, że KOSMOS jest składany i rzeczywiście co do tego nie można się przyczepić, bo składa się dosłownie “w pół”, zbliżając do siebie oba koła oraz kierownicę. Tyle tylko, że nie jest to e-bike ultraprzenośny, którego ręczne transportowanie jest łatwe, bo waga rzędu 22-kilogramów mówi sama za siebie. Jeśli jednak zainteresował was swoją formą, to aktualnie można zarezerwować go sobie na Kickstarterze w ramach 57-procentowej obniżki za około 5700 zł. Wprawdzie ten e-bike nie bije rekordów sprzedażowych, ale cel finansowy na jego finansowanie firma już osiągnęła.

Czytaj też: Rower na turbodoładowaniu. Takiego gravela jeszcze nie było
Zanim jednak ruszycie na zakupy, pamiętajcie, że w świecie e-bike równowaga między formą a funkcją to klucz do sprzedażowego sukcesu, a KOSMOS jest ewidentnie zaprojektowany po to, aby robić wrażenie. Dla fanów innowacyjnego wzornictwa to może wystarczyć, ale bardziej wymagający użytkownicy mogą poczuć niedosyt w kwestii praktyczności i trwałości. Elektryczny rower to bowiem nie gadżet do zdjęć, a możliwie najbardziej wytrzymały i niezawodny środek transportu, który na dodatek nie może być wyzwaniem w zakresie serwisowania.