Nie ma silnika spalinowego, ale i tak cię zachwyci. Nowy Hyundai robi wrażenie

Czy Hyundai przeholował? Jeszcze jak i to zapewne nie raz, bo zaprezentowany właśnie światu nowy model Nexo to wyjątkowy samochód, który jest w stanie holować małą przyczepę. Gdyby tego było mało, jego napęd nie szkodzi środowisku, “tankowanie” trwa chwilę, a zasięg dobija do grubych setek kilometrów. Ma jednak wadę… oj dużą wadę.
Nie ma silnika spalinowego, ale i tak cię zachwyci. Nowy Hyundai robi wrażenie

Idealny samochód bezemisyjny, którego nie zatankujesz. Hyundai Nexo to typowy model dla garstki

Hyundai zaprezentował drugą generację swojego wodorowego SUV-a z ogniwem paliwowym w Korei Południowej. Zmodernizowana wersja Nexo wprowadza istotne ulepszenia w zakresie designu, osiągów i funkcjonalności, stanowiąc znaczący krok naprzód w rozwoju pojazdów napędzanych wodorem, ale nie rozwiązując jego największego problemu – braków w infrastrukturze na całym świecie.

Czytaj też: Szybkie ładowanie samochodów elektrycznych w mroźnych warunkach to już rzeczywistość

Zacznijmy jednak od tego, że nowy Nexo wyróżnia się futurystyczną stylistyką, która jest szczególnie widoczna w przednim pasie i oświetleniu. Smukłe, prostokątne reflektory otaczają charakterystyczne dla Hyundaia czteropunktowe światła, nadając autu rozpoznawalny wygląd. We wnętrzu znajdziemy z kolei w pełni rozkładane fotele przednie z podnóżkami, 12-calowy ekran kierowcy, podwójne ładowarki indukcyjne, cyfrowe lusterka oraz zaawansowane systemy wspomagania jazdy. Nie są to jednak najważniejsze ulepszenia, bo Nexo wreszcie doczekał się wydłużonego zasięgu, dzięki czemu może teraz przejechać do 700 kilometrów na jednym pięciominutowym tankowaniu wodoru, a więc o 34 km więcej względem poprzednika.

Układ napędowy nowego Nexo również został usprawniony, bo jego elektryczny silnik generuje teraz 201 KM (150 kW), w porównaniu do wcześniejszych 161 KM (120 kW), a to nie tylko poprawiło czas rozpędzania się do setki (7,8 sekundy), ale też dorzuciło trzy grosze do wszechstronności tego samochodu na wodór. Może on bowiem teraz ciągnąć do 1 tony ładunku, a więc np. niewielką przyczepę, ale znacznie więcej nabywców doceni bardziej powiększone wymiary tego pojazdu, który teraz oferuje prawie 1000 litrów przestrzeni bagażowej oraz więcej miejsca na nogi i nad głową w drugim rzędzie siedzeń.

Czytaj też: Ta maszyna nie powinna istnieć. Wzięli 180-konny motocykl i go turbodoładowali

Hyundai Nexo jest jednak niezmiennie opcją dla nielicznych… albo szaleńców. Wodoru nie zatankujecie bowiem na byle pierwszej lepszej stacji i sytuacja jest zła nie tylko w Polsce (można je zliczyć na palcach obu dłoni), ale tak naprawdę na całym świecie, wliczając w to Stany Zjednoczone z poniżej 60 stacjami wodorowymi zlokalizowanymi tylko na terenie Kalifornii. Z drugiej jednak strony ciągle prowadzone są intensywne inwestycje w infrastrukturę wodorową, choć nie zapowiada się na wielką rewolucję ich dostępności z roku na rok. Zwłaszcza w czasach, w których ciągle brakuje nam infrastruktury dla tradycyjnych samochodów elektrycznych z akumulatorami.

Czytaj też: Polak nie płakał, jak kupował. ATTO 2 oferuje fajne bajery i porządny napęd w niskiej cenie

Pewne jest jednak, że druga generacja Hyundaia Nexo to znaczący krok w rozwoju technologii wodorowych ogniw paliwowych. Imponujący zasięg, lepsze osiągi i nowe funkcje, takie jak możliwość holowania, to dobre zmiany, jak na ulepszenie modelu. Tyle tylko, że sukces jego i wszystkich następców będzie w dużej mierze zależał nie tylko od rozwoju i niezawodności infrastruktury wodorowej czy ciągle wysokiej ceny wodoru, ale też zdolności do konkurowania z szybko rosnącym rynkiem pojazdów elektrycznych na akumulatory.