Recenzja iLife W90. Czy ten hit internetu jest godny twych pieniędzy?

Ze sprzętami, które są hitami poczty pantoflowej jest tak, że faktycznie potrafią dowieźć sporo jakości, ale równie często mogą też nie sprostać oczekiwaniom grupy docelowej. W przypadku iLife W90 mamy do czynienia z produktem, który cieszy się dużą popularnością, gdyż w niskiej cenie oferuje mopowanie i odkurzanie jednocześnie. Czy udało się dostarczyć jakościowy produkt?
Recenzja iLife W90. Czy ten hit internetu jest godny twych pieniędzy?

Najłatwiej i najtaniej robota iLife W90 zakupić na Aliexpress. Z dostawą z polskiego magazynu oraz ze wszystkimi podatkami jego cena potrafi zamknąć się poniżej 500 złotych, choć bywały też momenty, gdy sprzęt kosztował bliżej 600 złotych. To w dalszym ciągu stosunkowo tanio jak na odkurzacz pionowy z funkcją mopowania lub mopa elektrycznego z funkcją odkurzania.

O tym, które rozwiązanie tutaj dominuje, odpowiem w późniejszej części materiału. Teraz zachęcam do przyjrzenia się temu, jak wiele z internetowego szumu dotyczącego iLife W90 jest prawdą i na ile można czuć się dobrze po zakupie tego urządzenia, biorąc pod uwagę jego cenę. To ważne o tyle, że do 5 kwietnia iLife W90 można kupić na Aliexpress z szybką dostawą z Europy i z kodem rabatowym obniżającym cenę do historycznie niskiego poziomu. W koszyku dopiszcie kod PLCD10, który obniży cenę o dodatkowe 40 zł.

Zestaw startowy skromny, ale wystarczający

Jako, że iLife W90 nie kosztuje dużo, nikt nie spodziewa się dodatków w postaci płynu niepieniącego czy dodatkowej szczotki. A przynajmniej tak mi się wydaje. To, co znajdziemy w środku, jest dość prostym zestawem. Samo urządzenie składa się z podstawy, dwóch pojemników (na wodę z płynem oraz na brudną wodę z zanieczyszczeniami), szczotki mopującej i rączki do trzymania urządzenia. Cieszy, że poza tym dostaliśmy także małą szczoteczkę oraz haczyk, które pomogą w eksploatacji urządzenia po sprzątaniu. To, co w tej cenie nie jest częste, to stacja dokująca, w dodatku taka obsługująca ładowanie.

iLife W90 trafia do nas w niepozornym pudełku

Stacja dokująca to jednolity i nie za ciężki kawałek plastiku. Początkowo bałem się, że ta konstrukcja nie utrzyma robota w pionie, ale pomimo lekkiego odchylenia konstrukcji względem całości, takie problemy nie miały miejsca. Urządzenie położymy na niej sprawnie, bez nadmiernego dopasowywania pinów ładujących do konstrukcji, a komunikat o ładowaniu przyjdzie natychmiastowo. Jeśli jesteście szczególnie uczuleni na punkcie swojej podłogi, możecie wyposażyć podstawę w podkładki filcowe. Nieco subtelniej można było umieścić punkt ładowania, bowiem złącze niemal zawsze będzie widoczne, ale i tak za tę cenę to tylko czepialstwo z mojej strony.

Pierwsze uruchomienie sprzętu to nic trudnego – ot wsadzamy pojemniki na wodę we właściwe im miejsca, wkładamy rączkę z przyciskami do otworu w podstawie i urządzenie jest gotowe do pracy, o ile tylko ma w sobie wystarczająco energii. Prościej się nie dało, a na poczet przewożenia iLife W90 w przyszłości, rączkę możemy wymontować.

Bałem się o jakość wykonania iLife W90. Nie było o co

Niedrogie urządzenia odkurzająco-mopujące muszą mieć sporo kompromisów w jakości, prawda? Okazuje się, że niekoniecznie i myśl techniczna w iLife w znacznej mierze dowiozła bardzo przyjemne doświadczenie. Co ważne, obyło się tu bez większych problemów i po testowaniu zapowiada się na to, że iLife W90 wytrzyma przez długi czas.

Czytaj też: Test iLife L100 – ogrom funkcji za małe pieniądze

Największe obawy miałem co do rączki łączącej część sprzątającą z przyciskami kontrolnymi. Jej kształt nie jest tak oczywisty, zwłaszcza biorąc pod uwagę tylny przycisk przypominający spust z kontrolera do gier. Na szczęście nie było to żadnym problemem w korzystaniu i choć doceniłbym przycisk pozwalający kliknąć raz, by dopuścić stały dopływ wody, tak jest to kompromis, na który byłem gotowy przystać. Nie trzeba w końcu naciskać tego przycisku zbyt mocno, do tego ulokowano go w dogodnym miejscu.

Pod kciukiem w równie wygodny sposób umieszczono trzy przyciski. Poza włącznikiem w innym kolorze mamy tu przełącznik trybu (automatyczny lub intensywny) oraz przycisk włączający czyszczenie odkurzacza, do aktywowania w stacji dokującej. Rękojeść, choć wykonana z tworzywa i tylko pozornie niewyprofilowana, daje przyjemne odczucia. Jak na to, że prowadzimy ponad 4,3-kilogramowy odkurzacz, ta bardzo łatwo pozwala na zwroty konstrukcją i jej zakręcanie.

Zarzutów nie mogę mieć też do pojemników na czystą oraz brudną wodę. Ten pierwszy ma 700 mililitrów i wystarczy na sprzątanie dużych metraży. Odpady zgromadzimy w mniejszym, bo 500-mililitrowym pojemniku o wydłużonej konstrukcji, blokowanej z jednej ze stron plastikowym elementem przypominającym sitko. Oprócz tego ta część łączy się z filtrem z gąbki wielokrotnego użytku (wystarczy ją wysuszyć) oraz siatki.

Sama podstawa konstrukcji wygląda podobnie jak w o wiele droższych modelach. Miłe dla oka są pomarańczowe akcenty oraz sporych rozmiarów dioda informująca o aktualnym statusie urządzenia. To spora bryła, bo mieści w sobie nie tylko pojemniki, ale i akumulator oraz cały mechanizm ssący. Mimo tego nie czułem ze strony urządzenia oporu – iLife W90 sprawnie porusza się po podłogach.

To może być w znacznym stopniu zasługą szczotki, która w znacznej mierze jest miękka, ale posiada też w swojej konstrukcji twarda szczoteczki o kilku włosiach. Nie wygląda na to, by te miały potencjał do rysowania podłogi, za to z pewnością pomogą zebrać włosy i większe elementy. Jej montaż nie powinien nikomu przyprawić problemu, podobnie jak założenie pokrywy osłaniającej szczotkę. Bez niej woda strzelałaby na wszystkie strony.

Jakość sprzątania z iLife W90. Naprawdę wymiata!

W urządzeniu z niskiego budżetu nie spodziewałem się fajerwerków. Ot, niech posprząta prostsze plamy i brud na podłodze, ale po trudniejszych albo będzie musiał przejechać kilka razy, albo w ogóle ich nie doczyści. Inżynierowie odpowiedzialni za iLife W90 doszli jednak do o wiele lepszego rezultatu.

Na początku warto jednak zaznaczyć pewną, być może oczywistą, rzecz. Dla iLife W90 dywany nie będą naturalnym środowiskiem. Jasne, może on czyścić także i na nich, wszak wystarczy nie namaczać szczotki, ale konstrukcja nie powstała po to, żeby zasysać elementy z wykładziny. Stąd pewnie nie znajdziecie jej na przekazach materiałowych, stąd też dość średni rezultat mojego testowego odkurzania.

Jeśli jednak macie w domu panele, płyty podłogowe bądź kafelki, to iLife W90 może stać się waszym przyjacielem. Jest on niesamowicie wydajny i to zarówno w starciu z kurzem, jak i ketchupem czy musem owocowym. Płyny te nie uciekają poza obszar roboczy, więc nie zabrudzimy okolicznych ścian ich pozostałościami. Do tego mop zmywa rolkę tak szybko, że nie rozprowadzamy kleistego płynu po podłodze.

Na każdej nawierzchni iLife W90 porusza się płynnie. Dzięki zwrotności nie czuć tak szybko zmęczenia przy manewrowaniu, a rolka sama napędza kolejne ruchy. Nie wjedziemy pod każdy mebel, gdyż iLife W90 nie działa na płasko, ale i tak zmieści się pod większością z nich. Do tego pozytywnie zaskakuje długość rolki, która ma ponad 25 cm. To więcej niż w innych tanich konstrukcjach, przez co samo sprzątanie będzie trwało krócej.

Kultura pracy iLife W90. Czy sam siebie doczyści i jak głośny przy tym jest?

W opłacalnym urządzeniu sprzątającym nie wszystkie aspekty mogą być znacząco lepsze niż u konkurencji. Jest pewna rzecz, która będzie doskwierała ludziom pragnącym dobrej kultury pracy. Po prostu iLife W90 nie należy do najcichszych urządzeń. Podczas intensywnej pracy iLife W90 rozkręca się do 71 decybeli (głośność mierzona z odległości drugiej ręki obok trzymanego urządzenia). Głośność ta wzrasta do 76 dB, jeśli postanowicie stać obok robota podczas czyszczenia rolki.

Warto zaznaczyć, że czyszczenie rolki może pochłonąć nawet 1/3 zawartości pojemnika z wodą, więc należy przy okazji tego procesu mieć odpowiedni zapas. Najczęściej tę urządzenie doczyszcza bez problemu. Jeśli jednak na szczotce mieliście potencjalnie dużo małych elementów, które mogły nasiąknąć lub być kleiste, jak płatki owsiane, to niestety musicie też przetrzeć z nich dół stacji dokującej. Potrafi tam odkładać się brudny płyn. Nie pomogło trzykrotne włączenie programu czyszczącego, ale sama szczotka faktycznie niemal została pozbawiona płatków owsianych i zapachu proszku. Jeżeli chodzi o czyszczenie samego siebie, iLife W90 nie ma żadnego problemu.

Plusem jest prosta eksploatacja pojemników. Brudny wystarczy opłukać wodą po wyjęciu filtra, w tym z czystą przez czas testów nie było potrzeby czyszczenia. Należy jednak pamiętać, że kilka kropel wody w niektórych miejscach faktycznie może wydostać się za obudowę podczas wyjmowania pojemników. Z kolei szczotki przydadzą się do czyszczenia brudów ukrywających się we wnętrzu iLife W90. Nie było tego dużo, ale z pewnością dodatek narzędzi pomógł w zachowaniu czystości.

Dla części osób wadą iLife W90 może być brak języka polskiego w komunikatach głosowych, ale po prawdzie te raczej nie są do niczego potrzebne. Po głośniejszej pracy urządzenia słychać, że włączamy mocniejszy tryb, a do tego widzimy, kiedy zakończy się czyszczenie. To, czego bym chciał, to możliwość uczynienia komunikatów cichszymi. Zgaduję, że skoro nie dodano funkcji zmiany głośności, to rozsądniej było zrobić urządzenie zbyt głośne niż zbyt ciche. Mimo wszystko w większości mieszkań komunikaty mogą być nieco irytujące.

Bateria 3000 mAh. Czas pracy? Dobry. Z kolei czas ładowania…

Ogniwo o 3000 mAh to z jednej strony mniej, niż mają współczesne smartfony. Z drugiej strony z iLife W90 TikToka nie obejrzymy, więc zakres jego zadań nie musi być tak prądożerny. Jako, że dysponujemy dość sporym biurem, to nie było problemu, żeby zmęczyć urządzenie. Producent deklaruje do 30 minut pracy i zasięg na poziomie 200 m². Jeżeli ktoś jest w stanie umyć 200 metrów kwadratowych w mniej więcej pół godziny, to gratuluję. Natomiast 30 minut pracy w trybie automatycznym jest jak najbardziej w zasięgu. Przy niemal ciągłym rozpylaniu wody udało mi się osiągnąć 28 minut korzystania w trybie automatycznym. Tryb intensywny to już 23 minuty.

To w zupełności wystarczy na wysprzątanie mieszkania, nawet jeśli po kilku miejscach przejedziecie kilka razy. Producent w specyfikacji “straszył” czasem ładowania na poziomie 6,5 godziny. Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że trwa to o wiele krócej. Zła jest taka, że po rozładowaniu poczekacie minimum 4 godziny. To jednak rynkowy standard takich akumulatorów. Szkoda, że producent nie pomyślał, by zaimplementować nie tylko dużą, świecącą diodę, ale też wskaźnik informujący o poziomie naładowania. W efekcie możemy jedynie domyślać się, jak długo mógłby popracować robot, gdybyśmy odłączyli go w trakcie.

iLife W90 miał być skazany na pożarcie, a pożarł konkurencję

Obawiałem się, że poniżej 1000 złotych nie da się kupić sensownego mopa z funkcją odkurzania, a tu proszę. iLife za nieco ponad połowę tej ceny pokazał urządzenie w zupełności wystarczające do zarządzania porządkiem w domu. Jasne, to sprzęt raczej na panele i kafelki i niekoniecznie widzę w nim odkurzacz, ale przy okazji mopowania niejedną rzecz wciągnie i jeśli waszym zmartwieniem nie są funty kłaków i duże kawałki śmieci, to i w waszym domu iLife W90 się sprawdzi.

iLife W90 to dobry wybór

Producentowi udało się stworzyć sprzęt, który oferuje więcej niż podstawowe funkcjonalności, a do tego wygląda dobrze i może być ładowany bez podpinania kabla do urządzenia. Do tego łatwo się go czyści i demontuje poszczególne elementy bez poczucia, że zaraz miałyby odpaść. Jeżeli planujecie codziennie przejeżdżać po podłodze, by nie musieć martwić się nagromadzeniem się brudu, iLife W90 spisze się w tym zadaniu idealnie.