
Jaki laptop wybrać? Różnica w 14- i 16-calowych modelach jest większa niż myślicie

Rozmiar ekranu laptopów od zawsze determinuje to, jak wielki będzie to sprzęt. Tyczy się to nawet grubości, bo w mniejszych modelach znacznie łatwiej jest zachować wysoką wytrzymałość strukturalną sprzętu na wszelkie próby wyginania. Z dodatkowymi calami idzie więc nie tylko waga, ale też grubość i modele pokroju OMEN Transcend 14 czy OMEN Transcend 16 produkcji HP to potwierdzają. Ten pierwszy, czyli 14-calowy, mierzy 31,3 × 23,35 × 1,69 cm, ważąc 1,63 kg, a drugi mimo ekranu większego o ledwie dwa cale, czyli 5 cm, zajmuje już 35,65 × 26,9 × 1,99 cm miejsca, a waży 2,17 kg. Różnica jest więc ogromna i to nawet nie tylko wtedy, kiedy musicie zapakować laptopa do plecaka czy torby, a w codziennym użytkowaniu.

Mniejszy laptop jest po prostu poręczniejszy… ależ mi odkrycie, co nie? Musimy jednak zatrzymać się przy tym na dłużej, bo nie jest to jakaś mała zaleta, a coś, co często redefiniuje zupełnie sposób, w który na co dzień korzystamy z laptopa. Małe biurko w miejscu zamieszkania, pracy czy na uczelni, ciągła praca w biegu lub w transporcie publicznym, kiedy kolana lub stoliczek w kawiarni to jedyne miejsca, na których laptop może spocząć, to wcale nie jedyne zalety wynikające z posiadania mniejszego laptopa. Tego typu sprzęty są często projektowane i następnie optymalizowane specjalnie z myślą o wysokiej wytrzymałości na jednym ładowaniu, przez co mogą wytrzymać znacznie dłużej między koniecznymi pobytami “pod ładowarką”.

Jednak te dwie zalety wynikające z mniejszego sprzętu będą dla niektórych użytkowników zbyt małe, aby przymknąć oko na konsekwencje takiego wyboru. Zmniejszanie elektroniki zawsze bowiem wiąże się z ograniczeniami, przez co nawet ekrany większe o te dwa cale są w stanie wynieść możliwości danego laptopa na zupełnie nowy poziom. Nawet jeśli odznacza się takimi samymi podzespołami, bo większa przestrzeń wewnątrz, to zawsze okazja dla projektantów, aby wsadzić do modelu bardziej zaawansowane systemy chłodzenia, więcej opcji na ulepszenia pamięci operacyjnej czy masowej, a nawet większą liczbę portów. Często między szczególnie kompaktowymi 14- i 16-calowymi modelami jest wręcz istna przepaść, jeśli idzie o osiągane taktowania procesora centralnego i graficznego, kulturę pracy i właśnie zestaw różnych portów.

Przykład? Podczas gdy OMEN Transcend 14 zapewnia dostęp do dwóch portów USB-A, 4-polowego gniazda combo dla słuchawek i mikrofonu, HDMI 2.1 oraz dwóch USB-C, to większy model dorzuca do tego dodatkowo port Ethernet, nie ograniczając użytkownika wyłącznie do łączności bezprzewodowej… choć i ta robi wrażenie w 14-calowym sprzęcie przez obecność modułu Wi-Fi 7 BE200 (2×2). Producent od podstaw zakłada więc, że po mniejszego laptopa sięgną zwłaszcza te osoby, które pozostają ciągle w ruchu i regularnie zmieniają swoje “stanowiska”.
Przepaść w specyfikacji, czy rozsądne różnice?

Po stronie specyfikacji oba laptopy mają jednak równie wiele do zaoferowania… choć w odmiennym stylu. Najmniej różnic drzemie w ich ekranach, których rozmiar był zresztą przyczynkiem do powstania tego artykułu, bo oba wykorzystują naprawdę zaawansowane matryce. OMEN Transcend 14 oferuje ekran OLED Samsunga o rozdzielczości 2880 × 1800 pikseli, odświeżaniu 48-120 Hz 0,2-ms czasie reakcji oraz 400-nitowej jasności SDR i 500-nitowej HDR. Jest to więc znacznie bardziej zaawansowany i profesjonalny przykład matrycy względem tradycyjnego panelu IPS w 16-calowym modelu o rozdzielczości 1920 × 1200, czasie reakcji rzędu 7 ms oraz jasności 400 nitów. Nie jest to więc szczyt wyjątkowości, ale zdradzę wam sekret – większość z nas i tak korzysta na co dzień z ekranu o jakości odpowiadającej takiemu właśnie ekranowi. Mniejsze panele są z kolei znacznie tańsze do wyprodukowania więc to nic dziwnego, że wraz ze spadkiem wielkości ekranu, rośnie też zwykle jego zaawansowanie.

Gamingowe laptopy mają to do siebie, że ich procesory centralne i karty graficzne są okrojonymi wariantami modeli desktopowych. Tyczy się to nie tylko samych zegarów, ale nawet jednostek obliczeniowych i konfiguracji pamięci, choć to drugie zaskakuje głównie w przypadku kart graficznych, bo dziś standardem jest już przynajmniej 16 GB pamięci operacyjnej. W kwestii tej ostatniej większy model jest w moich oczach bezprecedensowym zwycięzcą, bo oddaje w ręce użytkownika dwa dostępne sloty na pamięć DDR5, podczas gdy OMEN Transcend 14 zmusza nas do pozostania na zawsze z kupioną konfiguracją z racji zintegrowania z płytą główną modułu LPDDR5X o 16-GB lub 32 GB pojemności. Wariant skromniejszy to wprawdzie dobra pojemność do gier, ale ewidentnie niezbyt przyszłościowa i ograniczająca wszelkie próby wejścia w sektor profesjonalny pokroju programowania gier, edytowania zdjęć czy montażu filmów.

Ciekawie dzieje się również w kwestii procesora, bo podczas gdy większy OMEN Transcend 16 śmiga na Intel Core i7-13700HX, a więc 16-rdzeniowym i 24-wątkowym procesorze o taktowaniu do nawet 5 GHz, OMEN Transcend 14 oddaje w nasze ręce potęgę Intel Core Ultra 7, ale jest też wariant z Intelem Core Ultra 9. Jest to wprawdzie nowszy procesor, co widać po fikuśnej nazwie, ale oferujący 16 rdzeni i 22 wątki, a do tego niższe taktowanie (do 4,8 GHz), a to z racji swojego specyficznego zorientowania właśnie na mniej energożerne maszyny. Efekt? Może i bardziej energooszczędny układ, ale za to o mniejszym potencjale w surowej wydajności, co rzutuje m.in. na liczbę klatek na sekundę czy czasy renderowania scen w programach.

Zaskoczenie przeżyjecie jednak wtedy, kiedy dowiecie się, że w obu tych laptopach znalazły się te same karty graficzne, bo GeForce RTX 4060 lub RTX 4070 z 8 GB pamięci GDDR6. Jednak czy aby na pewno obie te karty są dokładnie takie same w praktyce? Specyfikacja może i wam to potwierdzi, ale realne scenariusze już niekoniecznie, bo ta sama karta graficzna w laptopie o mniej zaawansowanym chłodzeniu może być ograniczona poziomem mocy, a tym samym osiągać mniejsze taktowanie. Nawet jeśli nie ma to miejsca, to zwykle taktowanie spada samoistnie, bo w grę zaczynają wchodzić problemy ze zbyt wysoką temperaturą, której wentylatory nie są w stanie rozproszyć. Innymi więc słowy, jeśli zależy wam na najwyższej wydajności, to na ogół wybór jest tylko jeden – laptop z większym ekranem. HP wyposażył model OMEN Transcend 14 w rozwiązanie nazwane Tempest Cooling Go i jest to ciekawy wyjątek. Technologia chłodzenia hiperbarycznego tworzy strefę ciśnieniową zapewniającą niezwykle efektywną wymianę ciepła i wydajność chłodzenia.
Mobilność czy możliwości? Wybór zależy do Ciebie

Chociaż różnica między 14- a 16-calowym laptopem może wydawać się na pierwszy rzut oka wręcz kosmetyczna, to realne użytkowanie szybko pokazuje, że mówimy tu o dwóch zupełnie różnych doświadczeniach. Mniejszy model OMEN Transcend 14 oferuje kompaktowość, długi czas pracy na akumulatorze i wyrafinowany ekran OLED, który zadowoli estetów i osoby działające mobilnie. Z kolei większy OMEN Transcend 16 wygrywa tam, gdzie liczy się surowa moc – zapewnia lepszą rozbudowywalność, wyższą wydajność przy długotrwałym obciążeniu i większy komfort pracy oraz grania dzięki przestronniejszemu ekranowi. Ostateczny wybór zależy więc od stylu życia użytkownika, ale jeśli mobilność nie jest absolutnym priorytetem, 16-calowy laptop wydaje się rozsądniejszym kompromisem między komfortem a mocą.

Nie bez znaczenia pozostaje też sam system operacyjny, którego wykorzystują oba omawiane laptopy, czyli sprawdzony i dobrze nam znany Windows 11. Ten słynie ze swojej wszechstronności oraz kompatybilności, bo to właśnie na tej platformie jest dostępna absolutna większość nowoczesnych gier i to zarówno tych największych hitów AAA, jak i niezależnych perełek. Microsoftowy ekosystem oferuje też coś wyjątkowego – usługę Game Pass, czyli prawdziwe złoto dla graczy. Dzięki temu za relatywnie niewielką opłatę miesięczną zyskujemy dostęp do setek gier, a w tym często premierowych tytułów dostępnych od dnia debiutu. Gdyby tego było mało, Windows jako jedyny wspiera też najnowsze technologie graficzne i gwarantuje najlepsze doświadczenia… o ile sięgniecie po sprzęt ze średniej, a najlepiej tej wyższej półki. W dobie DLSS pewne jest jednak to, że granie na laptopie z Windowsem to dziś po prostu jedyny słuszny wybór. Zwłaszcza jeśli nie macie konsoli i szukacie “czegoś do wszystkiego”, bo takiego połączenia nie zapewni wam ani macOS, ani Linux.